IV

2.7K 248 3
                                    

– Nie mogę go namierzyć, ulotnił się – powiedział niskim, nerwowym głosem.

– Co ty pierdolisz? Jakie „ulotnił"? – wściekał się rozmówca.

– Do tej pory miałem go pod kontrolą i... – nie dokończył, nerwowo ściskając słuchawkę w dłoni.

– I co?

– Od rana był dziwny. Te polecenia, zmiana planów... Może się dowiedział – zastanawiał się na głos.

– Kretyn! Znajdź go, zanim policja to zrobi. Muszę być pierwszy! – rozkazał tamten, po czym się rozłączył.

***

– To tam, za zakrętem! – Liliana wskazała ręką.
Szczerze ucieszyła się na widok znajomych okolic. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że po dłuższej nieobecności z przykrością przyjdzie jej stwierdzić, iż ukochany dom nie wygląda reprezentacyjnie.
Tuż za zakrętem wyłonił się zrujnowany budynek z eternitowym, skośnym dachem, swoim wyglądem bardziej przypominający dużą stodołę lub inne tego typu pomieszczenie gospodarcze. Frontowa elewacja nie była w dobrym stanie. Część tynku odpadła, obnażając ciemnoczerwoną cegłę. Całość oświetlała teraz duża latarnia stojąca nieopodal drogi.

Dziewczyna westchnęła i spojrzała na mężczyznę. Z trudem powiedziała:

– To tutaj. To jest mój dom...

– Jaja sobie robisz? – zapytał z niedowierzaniem, gasząc silnik.

– Nie – odparła cicho i spuściła głowę.

– Przecież to jakaś rudera! Myślisz, że mnie wykiwasz? – wrzasnął.
Atmosfera w samochodzie zrobiła się napięta.
Nieświadomie łzy poleciały ciurkiem po jej policzkach.

– Nie maż się! – wrzasnął. Nie ma nic gorszego niż mazepa na zawołanie – pomyślał, niemal natychmiast się krzywiąc.
Potarł czoło, zastanawiając się, czy nie dał się ponieść emocjom, planując miejsce kryjówki. Nie chciał zamieszkać w czymś takim. Kto jak kto, ale on? Z jego pieniędzmi i pozycją? Co prawda była to pozycja w świecie przestępczym, ale jednak.

– Śmieszne – stwierdził ponuro.

Zerknął na towarzyszkę. Siedziała, patrząc tęsknym spojrzeniem w stronę budynku.
Zdawał sobie sprawę, iż nie mieszkała ona w luksusach, lecz żywił nadzieję, że nie są to aż tak spartańskie warunki.
W wyobrażeniach widział raczej skromny, ale zadbany mały domek. Coś na kształt domków, które proponuje się klientom w agroturystyce. Jednakże rzeczywistość zaskoczyła go. No cóż, trzeba będzie zweryfikować plany – postanowił, wyciągając kluczyki ze stacyjki.

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz