18

2.1K 197 17
                                    

Punktualnie o godzinie dwudziestej Liliana stała przed furtką. Zastanawiała się jak zareaguje na zmianę planów Janek. Było jej niezręcznie odprawiać go podczas gdy nadkładał drogi każdego dnia, byle odwieźć ją do domu.
Bardzo chciała jednak rozmówić się z Marcinem. Zamierzała dać mu do zrozumienia ostatecznie, że nie może podejmować decyzji za nią. Zwłaszcza tych finansowych. W myślach nadal zastanawiała się kim jest dla tego mężczyzny, że mimo wyraźnej niechęci nadal pomaga jej w remoncie. Remont to chyba za małe słowo. Fachowcy wymienili dach, wszystkie okna, założyli ogrzewanie, odświeżyli ściany, a teraz składają zupełnie nowiusieńkie meble.. Od tego wszystkiego Lilianie kręciło się w głowie. Widziała zachwyt w oczach dziadków i braci, jej serce radowało się tym widokiem - lecz głowa bolała nieustannie. Poznała Marcina na tyle dobrze, iż wiedziała jak zmienny jest to człowiek. A co jeśli coś mu znowu strzeli do głowy i zażąda wyższych rat? Lub wpadnie na jakiś inny dziwny pomysł? Do dziś przecież nie dowiedziała się, co tak naprawdę wydarzyło się tego czerwcowego dnia kiedy przed kimś uciekał.. Czyżby naprawdę był bandytą? Jeśli nim jest, tymbardziej nie chce mu podpaść..
Pod dom podjechał czarny, elegancki samochód. Był zupełnie inny niż ten, którym Marcin jeździł wczesniej. Nie znała się na tym, ale już na pierwszy rzut oka widać było prestiż. Pospiesznie wsiadła i zapieła pasy.

- Cześć - powiedziała patrząc na profil kierowcy. Zauważyła, że pomimo dystansu jaki trzyma, cieszy ją widok mężczyzny.

- Cześć - rzucił nie odrywając wzroku od kierownicy. Kiedy odpalił Liliana przypomniała sobie o koledze, którego nie poinformowała o zmianie planów..
- Poczekaj chwilę! - rzuciła, a Marcin w końcu odwrócił lekko głowę w jej kierunku.

- Na co?

- Nie powiedziałam nic Jankowi. Poczekajmy, zaraz powinien już być..

- Nic się nie stanie. Zawróci jak zobaczy, że ciebie nie ma - wzruszył ramionami i przekręcił ponownie kluczyk w stacyjce. Wyjechał na główną drogę i włączył wycieraczki. Deszcz padał coraz intensywniej.

- To jest nie fair - zaprotestowała.
Nie zareagował, więc lekko poirytowana zaczęła mówić co leżało jej na duszy - Nie postępuje się tak z ludźmi. To nie przedmioty, które można przesunąć, odstawić, podeptać.. Dlaczego nie potrafisz okazać odrobiny empatii?

- Marudzisz - bąknął i sięgnął rękął do włącznika radioodtwarzacza. Z głośników popłynąła szybka piosenka. Liliana poczuła się zignorowana. Coś w niej się zbuntowało. Kolejny raz doprowadził ją do granic rozsądku. Włączyła przycisk stop i gestykulując donośnym głosem powiedziała:

- O nie! Mieliśmy rozmawiać! Za każdym razem bagatelizujesz to co mam do powiedzenia! Jeśli zdarzy ci się słuchać przez chwilę, to potem i tak robisz po swojemu! Nie lubisz ludzi - ok, nikt cię nie zmusi. Ale czy tak trudno jest wykazać minimum kultury?

- Skończyłaś? - zapytał patrząc na drogę. Jego twarz jednak była dziwnie nienaturalna. Tak jakby pod maską obojętności krył zwyczajną, ludzką niemoc.

- Wiesz jaki jest twój problem? Ty nie potrafisz rozmawiać! - zarzuciła nadal patrząc na Marcina. Obserwowanie go sprawiało, że odkrywała w sobie nieznane dotąd odczucia. Miała ochotę uduścić go gołymi rękoma, a jednocześnie chciała żeby powiedział coś co ją odrobinę uspokoi. Ona, która dotąd życzyła ludziom dobrze. Ta sama, która wiele złego słyszała, lecz zawsze starała się zrozumieć. Ten mężczyzna i jego obecność miały na nią fatalny wpływ.

- Nie przyszło ci do głowy, że próbuję się skupić? Zobacz jaka szklanka na drodze! - warknął tak, że dziewczyna przez moment zaniemówiła.
Długie minuty ciszy drażniły Lilianę. Jednak nie chciała więcej prowokować towarzysza. Zaglądała przez boczną szybę za mijanymi plenerami. Samochód jechał dosyć szybko, lecz nie chciała już prawić i na ten temat kazań. Zresztą Marcin sam zdawał się skupiać całą uwagę na drodze. Przyszło jej do głowy, że w domu powinna od razu przejść do rzeczy i bez ogródek wymóc na nim zgodę na stałe raty, płatne w comiesięcznym terminie. Nie będzie już prawić kazań na temat jego sposobu bycia. Przecież to nie jest jej sprawa, jak żyje z ludźmi. Nie może się wtrącać. Tylko niech raz na zawsze przestanie decydować za nią.
Z zamyśleń wyrwał ją jasny błysk, który oślepił całkowicie oboje. Zobaczyła zbliżający się pojazd i coraz jaśniejsze światło. Usłyszała swój własny krzyk i odruchowo zasłoniła twarz. Czuła, że samochód gwałtownie skręca. Głową uderzyła w boczną szybę.
'Kurwa mać!' - to ostatnie co dobiegło do jej uszu.
Więcej nie zarejestrowała już nic. Ogromny ból sparaliżował ciało, potem zapanowała ciemność..

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz