24

2.2K 184 10
                                    

Kolejne dni mijały na wzajemnym poznawaniu siebie, swoich przyzwyczajeń i słabości.
Marcin z zaskoczeniem odkrył, że dobrze czuje się w tym sielankowym życiu. I chociaż czasem trawiła go ochota, żeby zapalić coś mocniejszego z całych sił bronił się przed tym wynajdując setki różnych rzeczy do zrobienia. Odkrył na przykład, że podoba mu się gdy Liliana prosi go o pomoc w drobnych, domowych sprawach. Poza tym jej towarzystwo działało na niego jak najlepsza terapia. Była tak szczera, delikatna i radosna, iż przebywanie z nią było lekarstwem na zbolałą dusze mężczyzny. Postanowił zrobić dla niej wszystko, by uczynić ją tak szczęśliwą jakim sam był.
Był pełen podziwu, gdy poznał rozkład dnia kobiety i zobaczył jak wygląda w praktyce opieka na dwójką braci i schorowaną babcią. W dodatku dziewczyna nadal pracowała na dwóch etatach. Nalegał, żeby zrezygnowała, lecz nie chciała wziąć od niego pieniędzy.

- O czym tak rozmyślasz? - zapytała z uśmiechem prasując kołnierz dziecięcej koszuli.

- Będę musiał wrócić do Wrocławia. Mam kilka spraw do ogarnięcia.

Spoglądał na nią popijając wodę mineralną. Skrzywiła się nieco, ale zaraz pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Długo ci to zajmie? Będę tęskniła..

- Góra tydzień. Potem ustalimy co dalej z Twoją pracą. Może otworzyłabyś coś własnego? - zaproponował i nie czekając na odpowiedź dodał - Myślę, że to dobry pomysł. Nie będziesz już musiała sprzątać u tych ludzi!

Patrzyła na niego z otwartymi ustami. Chciała coś powiedzieć, ale widocznie postanowiła dać skończyć Marcinowi. Ten natomiast nie zdawał się przejmować miną Liliany, ani poznać jej stanowisko w tej sprawie.
Wyciągnął nową paczkę papierosów i odpalił jednego. Zaciągnął się, a dziewczyna zerwała z miejsca otwierając okno i odganiając nieprzyjemną, tytoniową woń. Skrzywiła się i powiedziała:

- Prosiłam żebyś palił na zewnątrz..
A wracając do tematu, nie wiem czy chcę rezygnować z pracy. Rozmawialiśmy o tym. Nie chce być na twoim utrzymaniu. Nawet firma założona na moje nazwisko będzie działalnością za twoje pieniądze...

- I co w tym złego? Powtarzasz to jak mantre! Żyjemy razem..
Chyba sama podkreślałaś, że będąc ze sobą dzielimy się wszystkim!

- Nie unoś się - odstawiła żelazko i podeszła do niego. Uśmiechnęła się lekko i popatrzyła mu w oczy mówiąc - Dziękuję ci za troskę. Jesteś kochany, że tak dbasz o mnie, ale chciałabym cie o coś prosić...

- O co? - zaintrygowany objął ją w pasie i spoglądał czarnymi oczyma.

Liliana wzięła głęboki oddech i wyraziła swoją prośbę:

- Chciałabym żebyś sam zaczął legalnie pracować.. Wiesz o czym mówię.. Nie potrzebujemy bogactwa, mamy siebie..

Uniosła głowę jeszcze wyżej i obserwowała jak zmienia się wyraz jego twarzy, a na czoło występuje złowroga zmarszczka.

- Przecież pracuje, o co ci chodzi? - rzucił gniewnie.

- Ja wiem, co to za działalność.. Ta, którą prowadzisz - wyjąkała Liliana i dodała- Nie jestem, aż tak głupia..

- A co ty masz do tego? Kłócić się chcesz? - wybuchnął gdy poruszyła temat jego nielegalnych interesów.

- Nie, nie chcę. Marcin, zależy mi na tobie. Chcę spędzić z tobą resztę życia. Nie drżąc ze strachu. Oglądam telewizje, widzę co się dzieje z takimi ludźmi.. - próbowała się przytulić do mężczyzny, lecz ten złapał ją za ramiona i zdenerwowanym głosem rzucił:

- Panikujesz. Niepotrzebnie szukasz sprzeczki dziewczyno! Ja ze swoich zajęć nie zrezygnuje. Przyzwyczaj się do tego. Dla ciebie i tak wiele przewartościowałem, ale to co mam jest wynikiem ciężkiej charówki. Tyle lat wyrabiałem sobie pozycje i tego nie zmarnuje - rzucił po czym wyminął Lilianę i wyszedł z pokoju.

***
- Co pan mówi? Jak to wycofać? - Janek usadowił się wygodniej w fotelu i czekał na dalsze wyjaśnienia.
Mecenas Molski natomiast oparł się o plecami o wybijane, masywne oparcie i palcami bębnił o blat biurka.

- Tak powiedział. Wiesz, Jasiu nie masz jeszcze doświadczenia, ale radzę ci zdaj się na mnie. Po co ci się użerać z tym Chylińskim. Myślę, że jego oferta jest rozsądna.

- Nie rozumiem.. Z całym szacunkiem szefie, ale to z pana inicjatywy podjęłem działania. Pan namówił mnie do złożenia pozwu.. Pobił mnie ten człowiek - bulwersował się Janek. Nie potrafił zrozumieć postawy mecenasa, który tak radykalnie zmienił stanowisko w tej sprawie.

- Oj, zaraz pobił.. Janku bądź mężczyzną. Przyznaje, poniosły nas wszystkich emocje. Jednakże sądzę, że pan Chyliński zrozumiał swój błąd, stąd propozycja rekompensaty - tłumaczył pan Feliks drapiąc się po siwej brodzie.

- Coś tutaj śmierdzi, szefie.. Mam do pana ogromny szacunek, ale jako przyszły prawnik jestem wyczulony na takie rzeczy.. To pan zawsze tłumaczył, że sprawy trzeba od początku do końca zapinać na ostatni guzik - Janek wstał z fotela i podając mecenasowi dłoń na pożegnanie rzucił jeszcze - Rozumiem. Formalnie zakończę tę sprawę, na pana prośbę. Ale nie dam mu spokoju. Lilka nie powinna być z kimś takim. Zadbam o to - po czym wyszedł zostawiając mecenasa samego.

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz