- Dzień dobry, przyniosłam zwolnienie. Niestety, nie mogę się teraz przemęczać, mój lekarz nie wyraził zgody na pracę. - Liliana postanowiła od razu przejść do rzeczy. Z początku czuła dziwne skrępowanie informując innych ludzi o swoim stanie, lecz z biegiem kolejnych dni było już tylko lepiej. Tak więc, coraz szersze grono wiedziało o ciąży. Do poinformowanych osób dołączyła kierowniczka agencji, która zlecała sprzątanie, właścicielka sklepu, w którym dorabiała i Julia. Wcześniej (niż sama Liliana nawet) dowiedzieli się państwo Molscy, no i Janek. Tylko w domu dziewczyna nie pisnęła jeszcze słówkiem. Nie potrafiła powiedzieć dziadkowi, iż prawdopodobnie zostanie samotną matką. Postanowiła poczekać z tym jeszcze. Ostatecznie miała czas.- Wejdź Lilio - pan Molski wskazał krzesło uprzejmym gestem.
Dziewczyna zsunęła z ramienia torebkę i podziękowała zajmując wskazane miejsce.- To zrozumiałe, że nie możesz się przemęczać. Zrobiłaś niezbędne badania? Jak się czujesz?
- Tak, zrobiłam - odparła lekko skrępowana - mam cukrzycę ciążową i dlatego powinnam szczególnie uważać. Narazie czuję się dobrze.
Mecenas słuchał uważnie i kiwał głową. Sam z żoną nie posiadał dzieci. Od początku byli zbyt skupieni na karierze zawodowej i rozwoju własnym. Dzieci w ich wizji życia nie było. Z czasem pan Molski zaczął rozumieć jak błędną decyzje z żoną podjęli.
- Rozumiem, gratuluję jeszcze raz. Mam nadzieję, że kiedyś do nas wrócisz.. Oczywiście jak odchowasz dziecko. Jesteśmy zadowoleni z twojej pracy - zapewniał pan Feliks swobodnie przy tym gestykulując - Pozwolisz, że zadam jedno pytanie?
- Proszę - skinęła głową.
- Nie chcę być wścibski, więc wyjaśniam, że zadaję to pytanie z troski o ciebie i twoje maleństwo - kluczył, a Liliana czuła się coraz bardziej nieswojo domyślajac się do czego zmierza mecenas - Co się stało z ojcem dziecka? Poczuwa się do odpowiedzialności? Jeśli potrzebujesz pomocy prawnej w kwestii alimentów - służę pomocą!
I chociaż zamiast jednego pytania z ust pracodawcy padły dwa, dziewczyna poczuła wdzięczność. Zwłaszcza za okazanie szczerej troski.
- Ojciec dziecka jest poinformowany o zaistniałej sytuacji - uznała, że na chwilę obecną takie wyjaśnienie wystarczy. Sama nie miała zielonego pojęcia czy Marcin ostatecznie uzna dziecko. Wiedziała jednak, że wszystko roztrzygnie czas.
Mecenas po oficjalnym tonie wypowiedzi Liliany zaniechał dalszych pytań. Dociekliwa natura Feliksa nie została zaspokojona, więc zakończył rozmowę.
- Dobrze, proszę zostawić zwolnienie i jesteś wolna. Wszystkiego dobrego życzę!
- Dziękuję za wszystko, do widzenia - dziewczyna pożegnała się i opuściła gabinet szefa.
Od wczorajszej wizyty u lekarza, czuła się dużo lepiej. Nie za sprawą przepisanych leków, a szczerej i rzeczowej rozmowie z ginekologiem. To było trochę jak rozmowa psychologiczna z kimś kto mierzy się z podobnymi problemami każdego dnia. Poczuła nawet, iż jest w stanie ze spokojem oczekiwać narodzin maleństwa.
- Cześć Lilka! - usłyszała wychodząc do holu. Znajomy męski głos dobiegał ze schodów. Podniosła głowę i uśmiechnęła się.-Cześć! Co ty tutaj robisz? Nie jesteś na uczelni dzisiaj? - podeszła bliżej, a Janek witając musnął ją w policzek.
- Nie, dzisiaj nie. Przywiozłem dokumenty z kancelarii. Poczekaj, zabieram cię na obiad!
- Dziękuję za prezent. Bardzo ładny miś, pewnie drogi był.. niepotrzebnie się wykosztowałeś.. - Mimo ostatnich przeżyć Liliana zachowała naturalność i skromność.
- Nie ma za co kochana - skwitował Janek- I nie zmieniaj tematu. Odniosę dokumenty i porywam ciebie na obiad.
Janek nie czekając na odpowiedź przemierzył holl i zniknął w głębi posiadłości. Piętnaście minut później siedzieli oboje w samochodzie studenta i rozmawiali jak za starych czasów.
***
-Robię herbatę, napije się pan? - siwy, starszy mężczyzna wprowadził gościa do kuchni i zajął się szykowaniem naparu.
-Poproszę, a kiedy wróci Liliana?- zapytał Marcin siląc się na uprzejmy ton. Chciał być miły, lecz niecierpliwie oczekiwał powrotu dziewczyny do domu i nie potrafił skupić całej uwagi na pogawędce z staruszkiem.
- Powinna być już dawno. Widocznie coś ją zatrzymało w mieście - dziadek spoglądał na bruneta nalewając wrzątek do kubków.
- Aha.
- Miała zawieźć szefowi zwolnienie i wrócić. Rozchorowała się bidulka - wytłumaczył i podał parujący kubek.
Marcin nie odpowiedział nic.
Z rozmowy wywnioskował, iż mężczyzna nie wie o ciąży wnuczki. Pogawędzili jeszcze trochę i staruszek pożegnał się zostawiając oczekującego Marcina samotnego. Dziadek poszedł zająć się domowymi obowiązkami.
Pod dom podjechał biały sportowy samochód. Marcin obserwował wysiadających dyskretnie przez okno. Na widok Liliany wysiadającej i kierującej się w strone domu uśmiechnął się do siebie. Jednak po chwili z auta wysiadł też znienawidzony przez niego Janek. To wystarczyło żeby rozgniewać Marcina na dobre. Wyszedł im ma spotkanie. Przystanął w progu o mały włos nie potrącając nie spodziewającej się go ukochanej. Liliana w zdumieniu otworzyła usta. Janek natomiast uśmiechał się tajemniczo, jakby mimika mogła wskazywać na upojność spędzonych chwil. Marcin przepuścił dziewczynę i zwrócił się do blondyna:- Odwiozłeś Lilianę, a teraz jazda stąd!
- Marcin, jak możesz?!- zaprotestowała natychmiast Liliana z za pleców Marcina.
Nie odpowiedział tylko zgromił wzrokiem najpierw ją, a potem Janka.-To dom Liliany. Jej dom, jej decyzje, jej życie. Jeśli ona powie, że mam iść, to pójde. - Janek nie okazywał strachu.
-Słuchaj śmieciu - Marcin tracił panowanie i złapał wroga za poły koszuli, unosząc do góry w mocnym uścisku - Muszę pogadać z narzeczoną. Pewnie wiesz, że będziemy mieć dziecko. A teraz będziemy ustalać szczegóły ślubu. Więc spierdalaj stąd w podskokach! - ostatnie zdanie warknął tak, że nawet Liliana nie była w stanie zaprotestować. Nie czekając na reakcje odepchnął Janka i zamknął za nim drzwi z hukiem. Gdy odwrócił się w stronę Liliany, natychmiast zapytała:
- Jakiego ślubu?
- Żadnego. Tak powiedziałem, żeby dosadnie zrozumiał i się odczepił - Marcin wzruszył ramionami.
- Uhm- Młoda kobieta była wyraźnie zawiedziona. Po chwili zadała jednak następne pytanie - Wierzysz, że dziecko jest twoje?
- Wierzę. Byłem u lekarza i dowiedziałem się, że mogę być ojcem - potwierdził Marcin. Podszedł bliżej, objął ją i pocałował kasztanowe włosy mówiąc - Tęskniłem za tobą, cholernie tęskniłem.
- Ja za tobą też - cicho szepnęła Liliana wtulając się w jego ramiona.
- Chodźmy na górę, nie wytrzymam jeśli cię nie wezmę - wychrypiał. Lilianę oblał rumieniec, lecz nie wiedząc czy to hormony, czy też zwyczajnie pożądanie posłusznie poszła za ukochanym do własnej sypialni..

CZYTASZ
Odcienie Szmaragdu
RomanceAutorstwa Magdaleny K.Kozłowskiej zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora. Wspaniała okładka autorstwa 'Pannaes' Korekta @czytelniczkataka *nominacja czytelników w konkursie Perły i Premiery ' #5 w romans 12.05.18 Książka bierze udz...