6

2.4K 229 14
                                    

Jechał drogą nie zważając na ograniczenia prędkości.
Dzisiejszej nocy coś w nim pękło.
Kolejny sen tej samej treści sprawił, że Marcin postanowił skutecznie rozprawić się z własną podświadomością.
Bez chwili namysłu wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon zostawiając Tamarę i Wito zupełnie zaskoczonych.
Cel miał tylko jeden.
Chciał zobaczyć znów dziewczynę, dla której stracił głowę.
Musiał upewnić się czy na jej widok poczuje ulgę czy rozczarowanie.
Nie przypominał sobie by czuł się podobnie kiedykolwiek.
Każda relacja z kobietą kończyła się bez cienia zaangażowania z jego strony.
Jedyną kobietą, do której żywił sentyment była Roksana. Lecz po tym jak odkrył jej drugą twarz, straciła nie tylko jego względy, ale i życie.
Od tej pory nie angażował się wcale.
Dlaczego więc tak bardzo chciał zobaczyć te dziewczynę? Co takiego miała w sobie? Czy Tamara słusznie wskazywała na głębsze uczucie?
Czuł, że musi się tego dowiedzieć.

- Kretyn ze mnie - kręcił głową nie dowierzając swoim poczynaniom.

***

- Liliana twój szofer czeka - Julia złapała się pod boki i wesoło ćwierkała - przystojniaczek jak się patrzy!

- Jula daj spokój. To koleżenska relacja - skarciła przyjaciółka.
Właśnie zakładała kurtkę, gdy kucharka zaglądając zza firanki komentowała nie zrażona:

- Czego ty się wstydzisz dziewczyno? Buerz sie za niego póki wolny!

- Już go biorę! - zażartowała Liliana.

- Ja mówię poważnie! Kształci się chłopak, zadbany i dla ciebie dobry. Czego jeszcze chcieć?

- Może miłości? - odparła zadzierając głowę - 'Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz' Julciu, wiesz? - wyrecytowała i pomachała ręką na pożegnanie.

W drodze powrotnej wspominali z Jankiem dawne czasy. Parodiowali nauczycieli i zabawne sytuacje, które miały miejsce przed laty. Rozbawieni i wyluzowani nie zauważyli nawet jak szybko zleciała podróż. Janek wjechał w znajomy zakręt i wyłączył silnik. Chwilę jeszcze śmieli się z żartów, poczym dziewczyna pożegnała się i opuściła samochód.
Pomachała kierowcy i poczekała, aż odjedzie.

- Cześć - usłyszła tuż za sobą. Wzdrygnęła się i obróciła. Z wrażenia ugięły się pod nią nogi i ostatkiem woli starała się opanować drżenie kolan.

- Przejeżdżałem tędy i pomyślałem, że wpadnę.. - powiedział niskim, spokojnym tonem. Wpatrywał się w nią nieodgadnionym wzrokiem.
Liliana w pierwszej chwili wystraszona, opanowała się teraz. Lęk zastąpiła frustracja. Odezwała się:

- Nie wiem po co przyjechałeś, ale nie chcę cie widzieć ani w moim domu, ani w tej okolicy.

Wyminęła go i szła w kierunku zabudowań. Wiedziała jednak, że kroczy tuż za nią. Słyszała kroki mężczyzny i czuła jego obecność. Przystanęła i odwróciła się.
Zaskoczona stwierdziła, iż wygląda źle. Być może chory, być może zmęczony.

- Ja już mówiłam twojemu koledze, że nie pomogę ci w niczym! Dajcie mi obaj święty spokój - prosiła.

- Jakiemu koledze? O czym ty mówisz? - zdziwił się.
Wyglądał naprawdę marnie. Nie wiedząc czemu, miała ochotę wsadzić go do samochodu i wysłać do lekarza.
Albo przynajmniej do łóżka i obdarować kubkiem gorącego kakao.
Zrobiło jej się żal mężczyzny.
Jednak po chwili przypomniała sobie jak ją skrzywdził i odezwała się chłodno:

- Proszę, może i byłam naiwna, ale nie jestem, aż tak głupia. Nie będę się z wami zadawać. Miałam nadzieje, że kolega przekaże ci to dokładnie - to powiedziawszy odeszła w stronę domu. Marcin stał w miejscu starając się zrozumieć o czym mówiła. Jednak złość wzięła górę:

- Teraz zabawiasz się z tym gówniarzem! - krzyknął za nią.

Przystanęła. Obróciła się i zerwała w jego kierunku prawie biegnąc. Wyciągnęła prawą rękę i zamierzyła się wprost w jego twarz. Od uderzenia zapiekła ją wewnętrzna część dłoni a w oczach stanęły łzy. Czekała, aż jej odda. Wiedziała, iż taki typ musi oddać. To nie jest gentelman, który pozwoli sobie na poniżenie ze strony kobiety.
Stała i czekała na odzew z jego strony.
Jednakże Marcin stał tylko zaciskając pięści wzdłuż ciała. Jego twarz przybrała mieszanych barw. Malowało się na niej uczucie bezsilności.

- Nie jestem dziwką, żeby się zabawiać - powiedziała roniąc łzy.

- Kto to był? - zapytał oschle nadal nie ruszają się z miejsca.

Liliana cofnęła się do tyłu mówiąc:

- Jesteś chory! Nie masz prawa wtrącać się w moje życie psychopato - cienkim głosem mówiła to, co miała na myśli - Mało ci jeszcze? Zabrałeś mi to co było dla mnie wartościowe, poniżyłeś mnie. Czego ty jeszcze chcesz człowieku?

- Ciebie - powiedział to tak cicho, że sam nie był pewien czy słowa w ogóle wyszły z jego ust.

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz