Obiecane dwa rozdziałki. Nie sprawdziłam ich jeszcze więc za byki przepraszam!
Od czasu przeprowadzki do Wrocławia Marcin miał dużo wolnego czasu. Godzinami przesiadywał przed tv, serfując po internecie czy korzystając z uciech jakie oferowały agencje towarzyskie. Rytuałem stało się już palenie marichuany przed snem.
Tylko w ten sposób potrafił zasnąć spokojnie.
Sprawy organizacyjne pozostawił w całości Wito. Sam jedynie kontrolował wpływy na konta i wysłuchiwał telefonicznych relacji przyjaciela.
Czekał, aż wydarzenia ostatnich miesięcy ucichnął i będzie mógł bez większych obaw wrócić.
Tymczasem popadał stopniowo w dziwny, melancholijny stan.
Nie cieszyło go praktycznie nic.
Z zadumy wyrwal go dzwonek do drzwi. Zdziwiony zerwał się z fotela i przeładował broń, którą wyjął z szafki. Cichym, ale zwinnym krokiem podszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer.
Zobaczywszy za drzwiami znajomą sylwetke wsunął pistolet za pasek spodni i przekręcił klucz.
Do środka wszedł Wito.- Ooo szefie, co z tobą? - zapytał nie kryjąc zdziwienia stanem gospodarza.
- Co ma być? Nie pierdol, właź! - warknął Marcin. Sam poszedł do dużego salonu i zasiadł w fotelu.
- Sorry, ale wyglądasz jakbyś nie ukrywał się w wypasionym apartamencie tylko obskurnej piwnicy.. - szedł tuż za nim. Wito usiadł naprzeciw przyjaciela i kontynuował:
- Szefie, może ty tego nie widzisz ale nie przypominasz sam siebie.. Jesteś nieogolony, siedzisz w t-shircie, który nie wygląda zbyt świeżo..
- Jestem na urlopie, do huja! - warknął Marcin, mierząc go przy tym zimno - Będę chodził jak chce i nikomu nic do tego!
- Rozumiem, teraz widzę, że warczysz jak dawniej więc nie jest tak źle - ratował rozmowę Wito.
- Po co przyjechałeś? - krótko zapytał szef.
- Jak to po co? Dzisiaj miałeś dać mi namiary na gości od mety. Zapomniałeś?
- Nie ogarnęłem tego - odpowiedział i wziął głęboki oddech.
Mam tyle wolnego czasu, a nie ogarnęłem takiej pierdoły- zganił się w duchu.- No trudno..
- Muszę zadzwonić do znajomego. Będziesz miał te namiary na jutro. Przesle ci je, nie musisz przyjeżdżać - Zdecydował drapiąc się po nieogolonej brodzie.
- Szefie nie obraź się ale ..- Wito starał się tak dobrać słowa, aby Marcin wysłuchał go bez większego wybuchu - nie wyglądasz dobrze. Nie wiem, może powinien zobaczyć cie jakiś lekarz. Przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze jesteś w dobrej formie. Dbasz o siebie, laski robią w majty na twój widok, a ostatnio kiepsko z prezencją.. O co chodzi?
- Kurwa o nic! Co cie pojebało? Jak mam wyglądać, jeśli siedzę tu non stop sam. Po chuj mam się stroić?
- nie denerwuj się.. Mówisz o nudzie, a pod oczami masz worki. Tego nie kumam. Powiedz szczerze, rozćpałeś sie?
- Jak się zaraz nie odpierdolisz to pożałujesz! - Marcin zagotował się na dobre. Nikt nie będzie mu mówił jak ma wyglądać i co ma robić. Tym bardziej nikt nie będzie mu nic wmawiał. Zerwał się z fotela i otworzył wyjściowe drzwi na oscież.
- wypierdalaj! - syknął.
***
Od czasu pamiętnego spotkania u państwa Molskich widywali się dość regularnie. Liliana dobrze czuła się w towarzystwie dawnego kolegi. Zazwyczaj wyczekiwał na nią pod domem pracodawców i odwoził na wieś.
Godzinna jazda pozwalała na obustronne opowieści na temat obecnego życia i przemyśleń.- Nie myślałaś o studiach? Zniknęłaś nam przed samą maturą - kierowca zerkał na nią zaciekawiony.
- Musiałam zrezygnować ze szkoły. Sprawy rodzinne tak się ułożyły - delikatnie wzruszyła ramionami. Mimowolnie oparła głowę o zagłówek i przymknęła zmęczone powieki.
- Nikomu nic nie powiedziałaś, więc posypały się plotki - ciągnął temat dalej - niektórzy sądzili nawet, że wyjechałaś za granice..
- Nie mieli racji. Cały czas mieszkałam w Dorajewie. Znalazłam pracę, pomagałam dziadkom. Tak jest do dzisiaj - spokojnie tłumaczyła.
- Jesteś niesamowita - zaśmiał się cicho.
- Ja? Nie żartuj sobie ze mnie, proszę.
- Nie żartuję. Pracujesz za dwie, zajmujesz się domem i nie sprawiasz wrażenia osoby pokrzywdzonej przez los. Zupełnie jak kopciuszek! - wyjaśniał
- prosiłam cie Janku..! - otworzyła oczy i popatrzyła na niego lekko przechylając głowę w bok. Nie potrafiła jednak gniewać się na niego. Pamiętała, iż z całej klasy to on jedyny zawsze wspierał, gdy reszta kpiła z jej biedy.
- Lilka ja nie żartuję! Naprawdę podziwiam, że masz siłę na to wszystko, a jednocześnie jesteś taka słodka i delikatna..
- Przesadzasz Jaśku, ale dziękuję! - przysunęła się ku kierowcy i cmoknęła go delikatnie w policzek.
- Dla takich całusów jestem w stanie prawić komplementy bez końca! - krzyknął gdy już wysiadała z samochodu.
Na zewnątrz panował już zmrok.
Zimny, nieprzyjemny wiatr targał włosy dziewczyny. Nałożyła kaptur i szybkim krokiem szła w kierunku domu.
Tuż pod budynkiem zobaczyła zaparkowany samochód. Zwolniła kroku. Zastanawiała się czy wejść do domu, czy też przeczekać do odjazdu gościa.
Nie była pewna jednak czy jest to ten sam pojazd, którym miała wątpliwą przyjemność podróżować kilka miesięcy temu..
CZYTASZ
Odcienie Szmaragdu
RomanceAutorstwa Magdaleny K.Kozłowskiej zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora. Wspaniała okładka autorstwa 'Pannaes' Korekta @czytelniczkataka *nominacja czytelników w konkursie Perły i Premiery ' #5 w romans 12.05.18 Książka bierze udz...