XV

2.5K 210 12
                                    

Postawił torbę w wąskim korytarzu przy schodach i poszedł porozmawiać z dziewczyną. Wiedział, że musi uzyskać jej zapewnienie, iż nie piśnie słowa o jego pobycie tutaj. Miał nadzieje na zmylenie przeciwników. W głowie kiełkował nowy plan, którego istotą było zatajenie poprzedniego pobytu. To w dużej mierze spowolniłoby ich poszukiwania.
W kuchni zastał dziadków dziewczyny oraz chłopców jedzących posiłek. Nie widząc nigdzie Liliany wyszedł. Chwilę szukał jej w innych pomieszczeniach ostatecznie znajdując dziewczynę w ogrodzie. Zbierała wyschnięte pranie ze sznura wprost do miski. Na jego widok przystanęła odkładając dużą miednicę na trawę. Czekał, aż podejdzie i pierwsza rzuciła:

- Był tutaj jakiś mężczyzna. Nie wiedziałam co powiedzieć i skłamałam, że cię nie znam..

Zdziwiło go to. Nie zdążył wymusić na niej obietnicy, a już sama domyśliła jak ma się zachować.

- Brawo mała. Nikomu nie mów, że tutaj byłem. Zaraz znikam i masz mnie z głowy - powiedział.
Jednak jego wzrok zlustrował ją z góry na dół. W świetle zachodzącego słońca wyglądała niezwykle korzystnie. Jego męskie oblicze odrazu dostrzegło, że ramiączko podkoszulka opada jej na opalone ramię. A zawiązany nad pępkiem rąbek materiału ukazuje wcięcie w talii. Nie chcąc tracić nad sobą panowania starał się skupić. Jednak męskość dawała o sobie znać coraz bardziej przeszkadzając mu w trzeźwym myśleniu. Nieświadoma niczego dziewczyna odezwała się :

- Jasne. Nie zrozum mnie źle, ale mimo wszystko dziękuję. Za te zakupy, za to że byłeś dobry dla chłopców. Wiem, że dla ciebie to trudne, okazać sympatię - dokończyła.
Jednak on nie potrafił się skupić na tym co mówiła. Patrząc na jej opaloną, delikatną skórę, a wyżej na cudownie duże oczy był coraz bardziej podniecony. Stracił resztki oporu, podszedł i pocałował ją obejmując w pasie. Poczuł, że dziewczyna nie była przygotowana na taki gest. Jednak pożądanie rosło i nie mógł nad nim zapanować. Szepnął jej wprost do ucha:

- Proszę.. tylko tyle proszę..

poskutkowało. Liliana nieśmiało oddała pocałunek. Tyle wystarczyło by zachęcić go do działania. Całował ją coraz namiętniej, nachalnie wdzierając język i wiercąc nim w ustach dziewczyny. Czuł, iż oboje tego chcą. Dawno nie czuł takiego podniecenia. Nie ogarniał tego co robi ale czuł, że musi iść dalej.

- Chodź tam, za tą szopą dokończymy- powiedział chrypiąc. Pociągnął ją za rękę i pobiegli wgłąb ogrodu. Gdy byli już oddzieleni murem od reszty świata kontynuowali. Lilia całkowicie poddawała się jego pieszczotom cicho pojękując. Marcin zsunął z ramion dziewczyny podkoszulek i rozpiął biały stanik. Gdy jego oczom ukazały się nieduże piersi z cudownie brązowymi brodawkami wprost oszalał z rozkoszy. Ściskał je i całował na przemian wprawiając dziewczynę w ekstaze, którą podziwiał na jej twarzy. Jego myśli krążyły wokół jej ciała. -jest piękna- myślał. Nagle dziewczyna wysunęła ręce i zniecierpliwiona złapała jego głowę pchając ją w kierunku krocza. Potulnie klęknął i rozpiął jej spodnie. Następnie szybkim ruchem uwolnił także siebie. Podszedł jak najbliżej się dało i wsunął się między jej nogi. Złączeni falowali jednym rytmem. Ona z odchyloną do tyłu głową, rozwiewając przy tym długie loki. On z przymkniętymi powiekami oddając się chwili. Szczytowali niemal w tym samym czasie. Wyczerpani i spoceni, usiedli na trawie ciężko dysząc. Liliana wtuliła się całą sobą w jego ciało i zamknęła oczy.
Nie chciał jej tulić. Miał nadzieję, że to tylko rządza opanowała jego zmysły. Chciał, żeby tylko jego zaspokoiła.
Nic więcej.
A jednak siedział tuż obok nie odpychając jej.

- Co dalej? - zapytała cicho patrząc w swoje skulone nogi.

- Nic. To tylko seks. Dorośnij mała.- odparł, poczym wstał. Poprawił odzież i odszedł.

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz