12

2.3K 192 8
                                    

Ostatnie dni mijały tak intensywnie, że Liliana niemal pogubiła się we własnych działaniach. Nieco bardziej jednak zdystansowana oczekiwała finału remontu. Robotnicy uwijali się dzień w dzień do późnego wieczora. Domowników natomiast zagoniono do jedynego wolnego pomieszczenia, w którym oczekiwali końca prac. Mimo niedogodności z tym związanych, dziewczyna postanowiła podziękować Marcinowi za gest. Wiedziała, że w najbliższym czasie nie będzie w stanie zwrócić mu włożonych w to pieniędzy.
Użyła całego swojego uroku, żeby przekonać Wito, aby podał jej namiary na swojego szefa. Mężczyzna chociaż nie chętnie, w końcu podał jej numer telefonu. Dlatego zaraz po pracy zadzwoniła z telefonu państwa Molskich.

- Halo - usłyszała w słuchawce, a w żołądku coś ją ścisnęło.

- Cześć - zaczęła cicho. Przez chwilę milczeli oboje. Był to niezręczny czas, w którym skubała palcami kieszeń spodni.

- To ty..- bardziej twierdził niż pytał.

- Tak. Słuchaj, ja chciałam ci podziękować za remont domu - chociaż mówiła lekkim tonem, denerwowała się. W duchu miała nadzieję, że nie wyczuje tego w jej głosie.

- Nie ma sprawy - odparł bezemocjonalnie.

- Właśnie jest.. Ja bardzo chcę ci oddać pieniądze, ale chciałabym zrobić to w ratach jeśli się zgodzisz..

- Nie chce od ciebie pieniędzy - syknął w słuchawkę, tak jakby uraziła go w czuły punkt.

- Zrobiłeś to bez mojej zgody i normalnie byłabym wściekła.. Ale chodzi o moją rodzinę. Chciałabym się z tobą spotkać i napisać ugodę co do rat.- tłumaczyła na prędce żeby wysłuchał.
Po drugiej stronie panowała cisza. Przez chwilę myśłała nawet, że połączenie przerwano.

- Halo, jesteś tam?

- Jestem - usłyszała męski głos.

- Możemy się spotkać i wspólnie to ustalić? Tak jak mówiłam, nie chcę mieć zobowiązań..

- Jestem daleko. Nie mogę jeździć w tę i z powrotem, bo tak chcesz. Przykro mi - rozłączył się.

Liliana stała ze słuchawką w ręku i zastanawiała się co tak oburzyło rozmówcę.
Być może ma gorszy dzień - pomyślała - zresztą ten człowiek chyba lepszych nie miewa- wzruszyła bezradnie ramionami.

***
- Zwariuję, zaraz zwariuję! - powtarzał trzymając się za głowę. Siedział w jadalni przy nietkniętej kolacji.
Czuł się fatalnie. Na domiar złego przed chwilą dzwoniła dziewczyna będąca jego przekleństwem. Jakby mało miał problemów. Tamara cały dzień pilnowała go na każdym kroku. Miał ochotę jej przyłożyć i tylko resztki świadomości odsuwały go od tego. Był w totalnej rozsypce. Wiedział, że od czasu ostatnich wyskoków powinien trzymać się z daleka od koksu i innego badziewia. Jednak zdążył się uzależnić.
On, który był panem samokontroli.
Latami przez jego ręce przewijała się tona dragów. Najróżniejszego gatunku miał pod dostatkiem i potrafił się opanować. A teraz? Wszystko przez te przeklętą dziewczynę!
Nawet Siwy i jego banda nie zrobili z niego takiego dna. Obawiał się pomsty za jego śmierć, to prawda. Jednak zamiast myśleć strategicznie, przejął się zwykłą wieśniaczką.
Co ona go w ogóle obchodzi? Nic!
Zupełnie. Pokaże jej tylko, że zawsze stawia na swoim. Ją też posiądzie. Tylko dlatego, że on tak chce! Rozkocha ją w sobie i zrobi co będzie chciał. Zapłaci za to, że zawróciła mu w głowie.

- Tamara, chodź tu! - wrzasnął. Natychmiast pojawiła się przy nim brunetka w niebieskiej, króciutkiej sukience. Nawet nie spojrzał w jej stronę, tylko rzucił:

- Zamów mi taksówkę na rano. I powiedz Wito, że może wracać.

- W porządku. Może zrobię ci masaż na poprawę nastroju - mrugnęła zachęcająco.

- Zrób co kazałem i wynoś się - burknął.

- Spięty jesteś.. Może jednak..- proponowała stając w dziwnej, wymyślnej pozie.

- Tamara..

- Tak? - uśmiechnęła się czując szansę.

- Spierdalaj! - warknął wstając i wyszedł z jadalni.

Odcienie SzmaragduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz