Stała przed lustrem i rękoma wygładzała fałdy sukni.
W odbiciu zwierciadła prezentował się idealnie dopasowany gorset, który opinał się na biuście i ściągany był delikatnym sznureczkiem pereł.
Długą, śnieżnobiałą spódnicę w całości pokrywała ręcznie wykonywana koronka. Delikatne brylanciki umiejscowione w dolnej części mieniły się tysiącem odcieni. Całość pasowała do niewinnej urody Liliany znakomicie.Dziewczyna ze wzruszeniem patrzyła w lustro. Chociaż nie miała na przygotowania zbyt wiele czasu, to i tak była zadowolona. Przeciągnęła szczotką po kasztanowych lokach i wzięła głęboki wdech.
Drzwi hotelowego pokoju otworzyły się i do środka wszedł Marcin. Ujrzawszy ukochaną nie mógł opanować podziwu.- Powinnaś być modelką! - gwizdnął z aprobatą.
- Nie powinieneś mnie oglądać przed ślubem... - zignorowała komplement przysiadając na dużym łóżku.
- Słucham? - Stanął plecami do lustra.
- Jest taki przesąd...
- Wierzysz w takie pierdoły? - skrzywił się lekko. Podsunął sobie zdobiony ornamentami fotel i siadając rozpiął marynarkę - Gdzie Tamara? Zostawiła cię samą?
- Pomogła mi z makijażem, a potem poszła gdzieś zadzwonić - Odparła Liliana splatając palce.
Marcin patrzył na kobietę jakby pierwszy raz dostrzegł jej urodę. Błyszczały mu oczy, gdy lustrował ją z góry na dół.
Wyciągnął ręce i ujął jej dłonie.- Denerwujesz się? - zapytał.
- Troszkę. A ty?
- Ja też - odparł delikatnie się uśmiechając.
- Wyglądasz na opanowanego - zauważyła Liliana z podziwem.
- Na zewnątrz. W środku dygoczę jak w febrze. Pierwszy raz się chajtam... - odparł zgodnie z prawdą.
- A jeśli źle robimy? Może będziemy tego żałować?
- Jeśli nie spróbujemy, to się nie przekonamy - ścisnął pokrzepiająco trzymane dłonie ukochanej.
- Kocham cię, Marcin! - powiedziała jednym tchem.
- Wiem. Inaczej nie zgodziła byś się na ten krok.
- Przyznajesz, że to szaleństwo? - uśmiechnęła się Liliana.
- Cała nasza historia jest szaleństwem. - odparł i wstał puszczając dłonie kobiety - Musimy iść. Już czas.
***
Nerwowym ruchem wystukała numer telefonu i czekała na sygnał połączenia. Paliła już drugiego papierosa pod rząd i nadal nie potrafiła się uspokoić.
- No co tam? - usłyszała w końcu.
- Musisz mi pomóc. Narozrabiałam! - rzuciła piskliwym głosem w słuchawkę.
- Kobieto, wiesz ile ja mam na głowie? Zabawiam dwoje gówniarzy i przygłuchego starca. A muszę jeszcze kwiaty odebrać!
- Jeśli mi nie pomożesz do żadnego ślubu nie dojdzie! - przerwała męskie rozterki.
- Co się stało? Nie mów mi, że ta panna znowu strzela fochem. Albo, że Marcin jej nie przekonał... niee.. - Wito jęknął w słuchawkę zdezorientowany.
- Nie, nie chodzi o to. Z nimi wszystko ok. Tylko problem w tym, że coś im grozi... - denerwowała się tłumacząc Tamara.
- Nie gadaj... Kurwa mać!
CZYTASZ
Odcienie Szmaragdu
RomanceAutorstwa Magdaleny K.Kozłowskiej zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora. Wspaniała okładka autorstwa 'Pannaes' Korekta @czytelniczkataka *nominacja czytelników w konkursie Perły i Premiery ' #5 w romans 12.05.18 Książka bierze udz...