Liliana czuła, że los jej bliskich jest w jej rękach. Musiała być ostrożna, by nic nikomu się nie stało i postarać się, aby dnie jego gościny upłynęły spokojnie.
Kiedy już uraczyła dziadków wymyśloną wcześniej historią o przybyszu i ulokowała go w miarę daleko od pozostałych członków rodziny, odetchnęła. Niezmiernie cieszyła się na powrót do domu. Byłaby szczęśliwa, gdyby nie to, iż nie znała tak naprawdę zamiarów swojego porywacza. Wiedziała jedynie, że jest nieobliczalny i lepiej być posłuszną. Pocieszyła się myślą, że ukochani braciszkowie są blisko. Najchętniej wycałowałaby ich natychmiast, gdyby nie fakt, że była druga trzydzieści w nocy. Na ową przyjemność będzie musiała poczekać jeszcze kilka godzin. Wyczerpana ułożyła się do snu. Po ostatnich przeżyciach nie musiała na niego oczekiwać. Znużona usnęła niemal natychmiast.***
Chwilę kręcił się po pokoju w tę i z powrotem. Zastanawiał się, jak długo da radę wytrzymać w tych warunkach. Może lepiej było poszukać jednak czegoś innego. Trochę bardziej zbliżonego do jego oczekiwań. Stwierdził, że rano podejmie decyzję. Tymczasem z kieszeni spodni wyjął telefon komórkowy i wystukał wiadomość:
Wszystkie dyspozycje z rana aktualne. Informuj mnie o sytuacji. M.
Wysłał jak zwykle na numer najbardziej lojalnego z grupy, Wita. Następnie wyłączył telefon i zapalił papierosa. Miał ochotę na alkohol, ale nie znalazł niczego, co by go zadowoliło, jedynie butelkę nalewki własnej roboty w obskurnej kuchni. Opuścił pomieszczenie z myślą, że pocieszenie znajdzie w kresce. Kurwa, miałem nie ćpać – karcił się, wyciągając mały, foliowy woreczek – ale w takim szajsie muszę się zrelaksować. Myśląc o tym, dotarł do udzielonego mu pomieszczenia na górze. Przez resztę nocy w domu panowała cisza. Wszyscy domownicy wydawali się spać mocnym, głębokim snem.
***
– Lila! Lilcia kochana! – Chłopcy tulili ją i targali jej długie włosy, ciesząc się widokiem siostry.
– Gdzie bylaś? Martwiliśmy się!
– Długa historia, słoneczka moje – odparła, tuląc ich na przemian. – Siadajcie do śniadania. Ale najpierw mam do was prośbę – zaczeła ściszonym głosem. Jak na komendę chłopcy umilkli i słuchali.
– Mamy w domu gościa, ale to nie jest taki zwyczajny gość. On nie lubi, jak mu się zawraca głowę. Najlepiej, jakbyście w ogóle nie przebywali w jego otoczeniu. – Chłopcy patrzyli na nią zdziwieni.
– Skoro nie jest fajny, to po co go przyprowadzilaś? – wyraził swoje zapytanie Pawełek.
– Bo mi pomógł – skłamała. Nie chciała i nie mogła tłumaczyć chłopcom szczegółów tej znajomości. Przekazała im to, co istotne i tyle wystarczyć musiało.
Zebrała tacę ze śniadaniem dla gościa i poszła na górę.
Trzymając ją oburącz, nie miała jak zapukać, więc pchnęła drzwi całą sobą i szybko tego pożałowała. Wpadła z tacą wprost na ubierającego się gościa. Odruchowo spojrzała na jego nagi tors. Był umięśniony, dobrze zbudowany. Przez ułamek sekundy zafascynował ją ten widok. Zawstydzona spuściła wzrok, jednak zdązył zauważyć jej reakcję. Uniósł brew i rzucił:– U ciebie to norma nie pukać?
Poczuła, że policzki płoną jej ze wstydu. Chciała coś odpowiedzieć, lecz on był szybszy:– A może z ciebie dziewica orleańska i popatrzeć chciałaś – zaśmiał się drwiąco. Na te słowa rzuciła tacę na stolik, rozlewając przy tym zawartość filiżanki. Wybiegła. Czuła się upokorzona. Najchętniej dałaby mu w twarz, gdyby tylko się go nie bała...

CZYTASZ
Odcienie Szmaragdu
RomanceAutorstwa Magdaleny K.Kozłowskiej zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora. Wspaniała okładka autorstwa 'Pannaes' Korekta @czytelniczkataka *nominacja czytelników w konkursie Perły i Premiery ' #5 w romans 12.05.18 Książka bierze udz...