Rozdział 40

538 26 1
                                    

****Leo POV****

Leo: A pro po Korei...

Aoi: Coś się stało?

Leo: Nie spokojnie.

Wer: To o co ci chodzi z Koreą?

Leo: Wer może chciałabyś się przeprowadzić? Nie zostawię cię tutaj.

Wer: Ale...

Ravi: Żadne, ale zamieszkasz z naszym całym zespołem. Mamy wolny jeden pokój, zresztą chyba po ciebie tu jesteśmy.

Wer: Jak to po mnie?

Ravi: Gdy prezes się pytał gdzie chcemy jechać, każdy powiedział Ameryka. No prawie każdy, bo Leo się uparł na Polskę, chciał ciebie zobaczyć.

Leo: Zawsze musisz o wszystkim mówić. Zresztą nie zostawię cię tu samej.

Wer: Nie chcę robić wam problemów.

Ravi: To nie jest żaden problem. - Walnąłem go w tył głowy. -  Ała za co to!?

Leo: Dobrze wiesz za co.

Aoi: To jak jedziesz do Korei?

Wer: No dobra, ale pod jednym warunkiem.

Leo: A ten warunek to...

Wer: Jak będę chciała wrócić tu, to mi pozwolisz.

Leo: Zgoda.

Aoi: Idziemy zaszyć ci tę ranę.

Wer: Eh...

****Skip time****  ****Aoi POV****

Rana Wiki nie była, aż taka groźna jak myśleliśmy. Leo i Ravi odwieźli nas do mnie za moją namową, bo Leo nie chciał się zgodzić, ale w ostateczności się zgodził i wrócili do hotelu.

Wer: Nie wieżę, ja mam starszego brata.

Aoi: Mnie ciekawi czemu śledzili mnie, aż od lotniska. Coś czuje, że G-D maczał w tym palce.

Wer: Będziemy się widziały prawie że codziennie. Wiesz jak ja się cieszę?

Aoi: Ja też się ciesze, ale jestem już wykończona, więc pozwolisz mi, że pójdę już spać już jest 2 rano.

Wer: Ale jak wstaniesz idziemy do galerii.

Aoi: Oki. *Zadzwonił mój telefon.*

Wer: Ktoś do ciebie dzwoni. - Wzięłam telefon. - Kto to?

Aoi: To Mark mój brat czyli już wie Eh...  Ani chwili spokoju. - Odebrałam telefon.

* Rozmowa z Markiem *

Aoi: Hallo coś się stało?

Mark: To ja się ciebie o to pytam? Nic ci nie zrobił ten twój niby chłopak?

Wer: Nic się nie stało.

Mark: Kim jesteś?

Aoi: Poznaj moją przyjaciółkę Wer.

Wer:  Aoi przyjechała tu z mojego powodu, przepraszam.

Mark: Co chcesz przez to mi powiedzieć!?

Wer: Eryk mnie porwał, bo nie za bardzo uważałam na niego i się sama w to wkopałam, ale on miał inny plan. Chciał mnie wykorzystać, by dzięki mnie sprowadzić Aoi tu, ale mu się nie udało, bo mój brat nas uratował wzywając policję, więc teraz kilka lat se posiedzi.

Mark: Ale obie jesteście całe?

Aoi: Tak tylko tyle chciałeś?

Mark: Kiedy wracasz?

Aoi: W niedziele powinnam już być w Korei.

Mark: Będziesz pewnie leciała z zespołem VIXX, który jest teraz w tym samym mieście. 

Wer: Mam pytanie czy dwójka z nich nazywa się Ravi i Leo?

Mark: Tak.

Aoi: G-D to wszystko zaplanował kazał im mnie pilnować to dlatego nas uratowali i tam byli.

Wer: Uspokój się Aoi zabijesz go jak wrócisz do Korei, a tak poza tym powinnyśmy się już położyć.

Mark: To dlatego tak się tym nie przejmował, gdy wszyscy do nie go przyjechaliśmy.

Aoi: Ale nic mu nie zrobiliście prawda?

Mark: Tak jakby.

Aoi: Gadaj coś cie zrobili!

Mark: Dostał od każdego z nas.

Wer: Dzieci no po prostu dzieci.

Aoi: Ale nie leży w szpitalu?

G-D: Nie, nie leżę mała.

Bobby: Wracaj szybciej.

Aoi: Masz na głośno mówiący!?

Mark: Ty też masz.

Aoi: Bo chciałam by Wera cię poznała.

G-D,Bobby,RM: A my to co!?

Wer: Miło mi was poznać.

Aoi: G-D czy ty prosiłeś Leo i Raviego, by mnie śledzili?

G-D: Nie będę mówił, że nie, ale to było dla twojego bezpieczeństwa.

Aoi: Niech ja cię tylko dorwę, nie ufasz mi wcale, a wcale.

G-D: Ufam ci, ale i też się martwię o ciebie.

Aoi: Mark możemy pogadać na osobności

Mark: Ok chwila. *Dźwięk otwierania i zamykania drzwi* już możesz mówić.

Aoi: Wrócę dzień wcześniej czy mógłbyś po mnie przyjechać na lotnisko

Mark: Jasne, ale czemu..-Przerwałam mu w połowie zdania.

Aoi: Czemu nie G-D?

Mark: Nom.

Aoi: Skoro mi nie ufa to ja mu tym bardziej. Mogłabym zostać u was w dormie?

Mark: Jasne, że tak reszta się ucieszy.

Aoi: Tylko nie mów nic dla G-D.

Mark: Ok.

Aoi: Dobranoc.

Mark: U mnie jest już 11 księżniczko.

Aoi: A u mnie 3 rano więc idę spać.

Mark: Do zobaczenia *koniec rozmowy*

Gdy zobaczyłam Weronikę, która zasnęła w fotelu zaniosłam ją do pokoju gościnnego i sama udałam się do siebie, by się położyć. Nie miałam nawet siły, by się przebrać w piżamę od razu zasnęłam. Obudził mnie dźwięk rozbijanego się szkła, od razu zeszłam do kuchni, gdzie zastałam Leo i Ravi, oraz czwórkę nieznanych mi chłopaków i krzyczącą na nich Wer.

Aoi: Co tu się dzieje! Kim wy do jasnej cholery jesteście i czemu mnie budzicie!?

Wer: Spokojnie Aoi, to jest...

Seul miasto marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz