Rozdział 66

427 30 4
                                    

Wróciliśmy koło 20 do domu nagle wyskoczył Jackson że...Idziemy za 30 minut do Klubu. Jak ja mam się przygotować w 30 minut. Wbiegłam szybko do pokoju i wzięłam z szafy czarne spodenki i tego samego koloru top. Zeszłam na dół do chłopaków.

Jackson: To co możemy już iść?

Aoi: Jasne. - Wyszliśmy z domu po około 20 minutach jazdy byliśmy pod jakimś klubem.

BamBam: To kto z nas oprócz księżniczki jeszcze nie pije?

Aoi: Co mam nie pić?

JB: Skoro ja nas tu przywiozłem to ja nie będę pił.

Mark: Tak masz nie pić, bo jak G-D się do wie to mnie zabije.

Aoi: Ale...

Mark: Nie ma żadnego ale.

JB: Spokojnie ja ją przypilnuję.

Aoi: Nie jestem małym dzieckiem.

Wszyscy mnie zignorowali i weszli do środka, chwile później weszłam i ja odnalazłam ich przy stole do którego się dosiadłam. Usiadłam obok Youngjae, a chwile później obok mnie usiadł BamBam, który przyniósł alkohol.

JB: Aoi chodź zatańczyć przecież nie będziemy siedzieć i patrzeć jak piją.

Aoi: Masz rację.

Poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć po godzinie tańca z JB odbił mnie Jackson, a po jakimś czasie tańczyłam z BamBamem. Po kilku godzinach JB stwierdził że już będziemy wracać, więc zaczęliśmy zbierać chłopaków. Najszybciej znaleźliśmy BamBama, który tańczył na stole, a obok siedział Youngjae i nadal pił, gdy tą dwójkę prowadziliśmy do wyjścia rzucił mi się w oczy Jackson, który całował się z jakąś laską więc go odciągnęłam od niej i zaprowadziłam do samochodu.

Aoi: Są już wszyscy?

JB: Marka nie ma.

Aoi: Pójdę po niego zaraz wracam. - Weszłam z powrotem do klubu w celu znalezienia Marka po kilku minutach znalazłam swojego brata przy którym siedziało około 10 dziewczyn. Podeszłam do nich. - Mark idziemy już.

Mark: N...

Aoi: Nie ma nie idziemy. - Złapałam Marka za rękę i zaczęłam go ciągnąć w kierunku wyjścia wszystko było by okej gdyby nie jedna dziewczyna, która mnie popchnęła do przodu w wyniku czego wpadłam na chłopaka który niósł alkohol poprawka tace z kieliszkami w których był alkohol no i rozwaliłam sobie rękę. 

Dziewczyna: Oppa nigdzie nie idzie.

(?): Wszystko okej? - Pomógł mi wstać.

Aoi: Tak wszytko okej.

(?): Aoi?

Aoi: Ooo Jay tym razem nie spotkaliśmy się przez kawę.

Jay: Masz racje.

Aoi: Mark idziemy.

Mark: N...

JB: Mark ale już do samochodu!

Mark: No już idę.

Jay: Chodź zawiozę cię do szpitala.

Aoi: Nie ma takiej potrzeby.

Jay: Jak to nie ma!? Twoją rękę musi zobaczyć lekarz.

JB: Jay ma racje zaopiekujesz się nią?

Jay: Jasne. - No i JB se poszedł świetnie. - Chodź jedziemy. Po kilku minutach jazdy byliśmy w szpitalu gdzie założyli mi na rękę szwy, które za 2 tygodnie muszę zdjąć. Jay odwiózł mnie do domu Mamy Marka. - I co nie było potrzeby tu przyjeżdżać?

Aoi: No jednak było. To ja już będę szła dzięki. 

Jay: Nie ma za co. Do zobaczenia.

Aoi: Pa - Weszłam do domu i położyłam się spać, obudziła mnie rano kłótnia, więc zeszłam na dół.

JB: Jak mogłeś aż tak się upić!

Mark: A co takiego się stało!?

JB: Pomyśl może sobie przypomnisz!

Aoi: Czego się drzecie od rana?

Mark: Co ci się stało!?

JB: Może coś ci już świta.

Mark: O matko przepraszam już nie będę tyle pił.

Aoi: Nic się nie stało za 2 tygodnie będę musiała zdjąć szwy i tyle.

* Skip time *

Już za godzinę będę siedziała w samolocie powrotnym do Korei. Te kilka dni spędziłam raz z Got7, a raz z Jay.

Ja i Jay zżyliśmy się ze sobą jesteśmy jak papużki nierozłączki, Jay obiecał że jak najszybciej przyjedzie do Korei.

G-D nie ma pojęcia że mam szwy na ręce ale już niedługo się dowie.

Chłopacy z Got7 zostają tu jeszcze na kilka tygodni, będzie mi ich brakować i tych ich głupich pomysłów.

Nie mam pojęcia kto ma odebrać mnie z lotniska, ale mam nadzieje że to nie będzie G-D.

* Skip Time *

Już jestem na miejscu wysiadłam z samolotu, odebrałam swój bagaż i już miałam szukać osoby, po chwili moje oczy zostały zasłonięte a zaraz potem zostałam odwrócona do tajemniczej osoby.

Tą osoba okazał się...

Seul miasto marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz