Rozdział 83

420 31 3
                                    

Wstałam rano jako pierwsza, więc poszłam się wykąpać i ubrałam się w:

Postanowiłam zrobić dla chłopaków śniadanie, więc zeszłam do kuchni i co się okazało? Lodówka świeci pustkami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłam zrobić dla chłopaków śniadanie, więc zeszłam do kuchni i co się okazało? Lodówka świeci pustkami. No tak, to chyba normalne. Najpierw muszę iść zrobić zakupy. Poszłam na górę po plecak, portfel i telefon po czym zeszłam na dół i wyszłam z dormu. Po kilku minutach chodzenia znalazłam się pod sklepem, weszłam do środka. Iż nie zamierzam im uzupełniać całej lodówki to kupie tylko składniki do naleśników. Po kilku minutach miałam wszystkie potrzebne rzeczy, więc udałam się do kasy by zapłacić za nie. Schowałam je do plecaka i udałam się z powrotem. Po wejściu do dormu zdjęłam buty i udałam się od razu do kuchni. Godzinę później śniadanie było gotowe, a chłopacy nadal śpią. Mam nadzieje że nie będą źli że ich obudzę. Udałam się na górę i weszłam do pierwszego pokoju. Okazało się że ten pokój należy do BamBam'a.

Aoi: BamBam wstawaj! - Podeszłam do jego łózka i zaczęłam go szturchać za ramię. - No Bami wstawaj!

BamBam: Aoi? Czemu wrzeszczysz chodź spać. - Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie. W wyniku czego wylądowałam obok niego, a on szybko zamknął mnie w szczelnym uścisku.

Aoi: Nie chce spać jest już prawie 12, puść mnie. - Próbowałam się wydostać z jego uścisku. Wylądowałam z wielkim hukiem na podłodze. Przynajmniej jedną rzecz mam z głowy. Mianowicie budzenie reszty osób, ponieważ wszyscy się zlecieli do pokoju BamBam'a.

Jr: Jesteś cała?

Aoi: Tak, chyba tak.

Youngjae: Coś cię boli?

Aoi: Głowa no i trochę ręka.

BamBam: Przepraszam.

Aoi: Przestań. Chodźcie jeść skoro wszyscy wstali. 

Yugyeom: Trzeba najpierw zrobić zakupy.

Aoi: Zrobiłam wam śniadanie, a lodówkę uzupełnicie później.

JB: Ale ty idziesz z nami.

Aoi: No dobra. - Zeszliśmy wszyscy na dół. Chłopacy widząc naleśniki od razu się na nie rzucili dobrze że zjadłam dwa naleśniki przed pójściem po nich. Może to było jednak błędem. Szybko pobiegłam do łazienki i zwróciłam to co zjadłam.

Mark: Aoi? Wszystko okej!?

Aoi: Tak. - Weszłam z powrotem do kuchni.

Jackson: Musiałaś mocno uderzyć głową o podłogę skoro pobiegłaś do łazienki.

Aoi: Pewnie tak.

Jr: To co jedziemy do sklepu.

Got7: Ty już ubrany, ale jak!? - Zawołała reszta zespołu Got7 i w zaskakującym tępię uciekła do swoich pokoi.

Jr: Chodź.

Aoi: Hm... Gdzie mam.. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki, w której byłam przed chwilą.

Jr: Trzymaj. - Podał mi tabletki od bólu głowy.

Aoi: Dzięki jesteś wielki. - Pocałowałam go w policzek i wzięłam od niego tabletkę. Udałam się do kuchni. Po chwili do kuchni wszedł Jr z Jacksonem.

Jackson: Twoje naleśniki są boskie.

Yugyeom: Niebo w gębie.

Mark: Jesteśmy wszy...

JB: Oj no weź Markiś to moja działka!

Mark: Sorka JBiś

Aoi: Ooo jakie to słodkie Markiś i JBiś - Złapałam jednego i drugiego za policzki. - Przestaliście się kłócić, więc możemy już jechać prawda? - Reszta zespołu jeszcze głośniej zaczęła się śmiać.

Mark/JB: To nie jest śmieszne!

Aoi: Oj spokojnie. Macie założyć to. - Podałam im czarne maski i w tym samym kolorze czapki z daszkiem. - Dobra chodźmy już.

Youngjae: A ty myślisz że wyjdziesz tako?

Aoi: A czemu by nie?

Jackson: Masz. - Podał mi różową maskę!?

Aoi: Róż!?

BamBam: Teraz możemy wyjść. - Założył mi czapkę z daszkiem w tym samym kolorze co maska.

Aoi: Nie mam 5 lat!

Mark: W różowym ci do twarzy.

Aoi: Dobra chodźmy bo nigdy stąd nie wyjdziemy.

BamBam: Akcje zapełnienie lodówki uważam za otwartą. - Po kilku minutach byliśmy na parkingu wielkiego sklepu.

JB: Dobra dzielimy się na zespoły dwuosobowe, Aoi z kim chcesz być?

Aoi: Z Markiem.

JB: Dobra to wy idziecie na słodycze i jakieś przekąski .

Mark: Oki. Chodź. - Złapał mnie za nadgarstek i udaliśmy się do środka, po drodze Mark wziął wózek sklepowy i mnie puścił. - Więc co tam między tobą, a Vernonem?

Aoi: Byliśmy jeden dzień no i z nim zerwałam. Kocha inną, życzę im szczęścia.

Mark: Nie jesteś zła.

Aoi: Mark jestem, ale muszę się z tym pogodzić. Mówi się jak się kogoś kocha to życzy mu się szczęścia nawet jeśli nie odwzajemnia twoich uczuć. Chciałabym z nim być przyjaciółmi chociaż tyle. Dobra co bierzemy?

Mark: Żelki 2 duże paczki normalne i 2 duże paczki kwaśnych, każdy rodzaj czekolady oprócz gorzkiej po 2 razy... 

Aoi: Dobra, czyli połowę działu słodycze mamy wykupić.

Mark: Właśnie tak. - Po dziale słodycze poszliśmy na dział gdzie były chrupki paluszki i takie tam. Mark wziął to co miał wsiąść i mogliśmy się udać do kasy. Mark zapłacił za zakupy i mogliśmy już iść do ich vana. Całe szczęście że Mark ma klucze. W ten o to sposób mogliśmy spakować zakupy do vana. Usłyszałam że ktoś woła mnie, więc się odwróciła i zaczęłam szukać tej osoby, po chwili zauważyłam...


Seul miasto marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz