1

2.2K 80 31
                                    

Miała ogromną nadzieję, że zrobi dobre pierwsze wrażenie, więc nim wyszła z domu, długo dobierała odpowiedni strój, poprawiała makijaż i układała włosy.

Postawiła na szyk i elegancję, dlatego ubrała białą, askamitną koszulę z dekoltem w serek i czarne, eleganckie cygaretki. Na stopy założyła niezbyt wysokie szpilki, a ciemno brązowe włosy pozostawiła proste i swobodnie opadające na ramiona i plecy. Skropiła szyję i nadgarstki ulubionymi perfumami, po czym rzuciła ostatnie spojrzenie w lustro i chwytając czarną torebkę, ruszyła do wyjścia.

~*~

Początki bywają trudne, zwłaszcza kiedy masz świadomość, że od ciebie i twojego przygotowania zależy przyszłość innych ludzi.

Julia doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego zanim przekroczyła mury szkoły, nabrała głęboko powietrza do płuc i przeżegnała się.

Otworzenie wielkich, mahoniowych drzwi, jak zawsze przysporzyło jej trudności,co na moment przywróciło jej uśmiech na twarz.

Dzięki temu poczuła się dokładnie tak, jak czuła się kilka lat temu,kiedy każdego dnia musiała stawiać czoła ogromnych drzwiom.

Kiedy znalazła się w środku, rzuciła okiem na niemal całkiem puste korytarze.

Nie chciała przychodzić na ostatnią chwilę, ale przyjście prawie godzinę przed rozpoczęciem pierwszych zajęć nie było chyba najlepszym pomysłem.

Na korytarzu nie zobaczyła nikogo oprócz pani Gabes, sprzątaczki,która zamiatała podłogę i jakiejś niskiej uczennicy w okularach,która z uwagą studiowała podręcznik do matematyki.

-Dzień dobry - powiedziała radośnie, kiedy mijała sprzątającą kobietę.

Pani Gabes oderwała się na moment od swojej pracy i przyjrzała jej się z uwagą.

-Julia?! - wykrzyknęła, podchodząc bliżej niej - Dziewczyno! Jak ty wyrosłaś! Ile to już lat? 5? - zapytała, przytulając ją mocno do siebie.

No cóż.. Julia i pani Gabes zawsze miały ze sobą wspaniały kontakt,bo dziewczyna nie mieszkała w Manchesterze, a w małej miejscowości oddalonej o 20 km od Manchesteru, w której autobusy były tak rzadkim widokiem, że musiała przyjeżdżać wcześnie rano i wracać niemal wieczorem. Jednak to dzięki temu zakolegowała się z przemiłą panią Gabes, która zawsze dotrzymywała jej towarzystwa.

-Tak, dokładnie, 5 - szepnęła ciemnowłosa kobieta, uśmiechając się czule i odwzajemniając uścisk - Nic się pani nie zmieniła!Wciąż tak samo ciepła i kochana! - dodała, prostując się i poprawiając włosy.

-Dziecinko, nawet sobie nie wyobrażasz jak ucieszyłam się, kiedy pan dyrektor powiedział, że będziesz u nas pracować! Nikt nie zasługuje na tą posadę bardziej od ciebie, a powiem ci w tajemnicy, że nigdy nie lubiłam tej starej Harriet... - kobieta puściła oczko w kierunku swojej ulubienicy, po czym życzyła jej przyjemnego dnia i powróciła do poprzedniego zajęcia, tłumacząc się faktem, że niedługo zejdzie się pierwsza część uczniów.

~*~

Pierwsza lekcja z klasą 1b okazała się zaskakująco przyjemna, a Julia marzyła o tym by reszta klas przyjęła ją tak samo ciepło jak tamta klasa.

Zauważyła co prawda, że męska część tej klasy patrzyła na nią maślanym wzrokiem, ale starała się nie zwracać na to uwagi.

Doskonale wiedziała, że liceum to trudny czas, pełen miłosnych wzlotów i upadków, a sama przecież też przez trzy lata podkochiwała się w swoim nauczycielu wuefu, panie Tomlinsonie.

I sama myśl o nim sprawiła, że zrobiło jej się ciepło, a ręce zaczęły drżeć.

Do tej pory jakoś odrzucała z głowy to, że od teraz będzie widywać go codziennie, ale kiedy zobaczyła go na korytarzu, jej serce zabiło mocniej.

Szedł korytarzem łączącym sale gimnastyczną z resztą budynku. Ubrany w czarny dres z adidasa, poprawiał rozwianą grzywkę, która swobodnie opadała na jego czoło i przyprawiała dziesiątki, a może nawet setki, uczennic o szybszą pracę serca.

Nic się nie zmienił... - przeszło jej przez myśl, kiedy obserwowała go, kroczącego wolnym krokiem.

Louis Tomlinson. Trzydziestodwuletni nauczyciel wuefu, o którym marzy większość uczennic, gotowych do największych poświęceń, by tylko zwrócił na nie swoją uwagę, oraz większość koleżanek po fachu, które zawsze mają jakiś problem, który tylko on jest wstanie rozwiązać.

-Dzień dobry, panie profesorze! - piskliwe głosiki kilku wpatrzonych w niego uczennic wybiły ją z letargu.

-Widzimy się na wuefie i zaznaczam, żadnych zwolnień! - odparł,uśmiechając się czarująco, a każda z dziewczyn pokiwała twierdząco głową.

Julia była niemal pewna, że te dziewczyny zgodziłyby się na każdą jego propozycję. Przez myśl przeszło jej, że jeszcze niedawno była taka sama i ta myśl, sprawiła, że poczuła się sobą zażenowana.

-Dzień dobry, panie profesorze! - powiedziała, kiedy znalazł się wystarczająco blisko.

On,jak zawsze roztrzepany, odparł szybko:

-Dzień dobry, dzień dobry - uśmiechnął się uroczo i ruszył dalej.

Kobieta zaśmiała się radośnie, po czym kręcąc głową, odwróciła się w jego stronę.

On w tym czasie zatrzymał się i odwrócił, uświadamiając sobie, że coś mu nie pasuje.

Przechylił delikatnie głowę w prawą stronę, oparł obie dłonie o biodra i zmarszczył czoło.

Wokół jego szaroniebieskich oczu pojawiły się małe zmarszczki, a Julia uśmiechnęła się na sam ich widok.

Nie była już w nim tak zakochana jak podczas lat licealnych, ale wciąż wywoływał w niej pozytywne uczucia, no i, co musiała przyznać,nadal był nieziemsko przystojny, a może nawet bardziej przystojny niż kiedyś.

Zdecydowanie pasowało do niego określenie, że jest jak dobre wino, im starszy tym lepszy, a co gorsze, on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Był najbardziej pewnym siebie i swoich walorów facetem, jaki chodził po tym świecie, a co najważniejsze, doskonale wiedział jak to wykorzystywać.

-Julia? - zapytał, podchodząc bliżej - A co ty tu robisz? Z tego co pamiętam, skończyłaś tę szkołę 5 lat temu - dodał, zakładając ręce na klatce piersiowej i zwilżając dolną wargę.

Brawa za pamięć.. - przeszło jej przez myśl, kiedy usłyszała jego słowa.

Jednocześnie poczuła mocny zapach jego perfum Hugo Bossa, który przywołał tak wiele wspomnień. 

Kiedyś była w stanie zrobić wszystko, by móc poczuć ten zapach z bliska. 

I kto by przypuszczał, że teraz będzie z nim tak normalnie rozmawiać? 

Zaśmiała się radośnie, po czym odparła:

-Od dzisiaj uczę tu angielskiego, panie profesorze.

Z uwagą lustrowała jego twarz, wyczekując reakcji.

Najpierw otworzył szerzej oczy, zupełnie tak, jak gdyby nie wierzył w to co słyszy. 

Następnie uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość, a zapach jego perfum ogarnął cały jej umysł. 

Nachylił się nad jej uchem, ponownie zwilżył dolną wargę i patrząc przed siebie, szepnął:

-Kiedy skończysz lekcje, przyjdź proszę na salę gimnastyczną. Musimy porozmawiać.





never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz