Miejsce w którym się zatrzymali okazało się małym, przytulnym pensjonatem w którym niemal wszystko zrobione było z drewna.
W niewielkim holu stały dwie, ciemnobrązowe kanapy i duża lada za którą miła, młoda kobieta przyjmowała gości i rozdawała klucze do pokojów.
Julia mimowolnie się uśmiechnęła, bo to właśnie w takich małych, spokojnych miejscach czuła się najlepiej.
Nie lubiła przepychu. Zdecydowanie lepiej czuła się w przytulnych pensjonatach, dokładnie takich jak ten.
Podeszła wolnym krokiem do recepcjonistki i uśmiechnęła się do niej uroczo.
- Witamy w pensjonacie 'pod Różą'. Czy ma pani rezerwacje?
- Dzień dobry. - odparła z uśmiechem, po czym dodała - Mam, oczywiście. Nazywam się Julia Evans.
Kobieta skinela głową, po czym wpisała jej dane do komputera. Brunetka rozejrzała się po holu, skupiając cała uwagę na zdjęciach wiszących na ścianach.
Setki małych, drewnianych ramek zdobily cały hol, dodając mu uroku. Kiedy przeniosła wzrok na recepcjonistke, ta właśnie ściągala klucz z haczyka.
- Wszystko się zgadza, numer pani pokoju to 38 i znajduje się na pierwszym piętrze. Proszę przejść do tego korytarza i cały czas prosto. Na końcu znajdzie pani schody. Życzę miłego pobytu.
Julia skinela głową i podziękowała grzecznie, uśmiechając się, a później zgrabnie zabrała klucz z blatu i chwyciła walizkę.
Ruszyła wolnym krokiem we wskazanym przez recepcjonistkę kierunku. Kiedy znalazła się w wąskim korytarzu, mina jej zrzedla, bo schody okazały się o wiele większe niż jej się wydawało.
Stanęła przed nimi i przelknela nerwowo sline. Jej walizka nie należała do najlżejszych, a schody wcale nie wyglądały na stabilne.
-Może pomogę? - słysząc ciepły, męski głos odwróciła się na pięcie i spojrzała na przystojnego blondyna, który opierając się o ścianę, stał z założonymi na torsie rękoma i obserwował ją z uśmiechem.
- To chyba dobry pomysł.. - odparła, śmiejąc się nerwowo, na co blondyn rozłożył ręce i podszedł bliżej niej.
- Samotny weekend w Crosby? - zapytał, schylając się po jej walizkę.
- Niezupełnie.. Jestem tutaj.. - zaczęła, ale doskonale znany jej głos, nie pozwolił jej skończyć.
- Na pewno nie samotny - odpowiedział, na co Julia mimowolnie się uśmiechnęła.
Louis Tomlinson doskonale wiedział kiedy powinien się pojawić.
- To wszystko wyjaśnia.. - burknal blondyn, po czym dodał - Miłego pobytu, w takim razie.
- Wzajemnie - odparł szatyn, nawet nie siląc się na miły ton. - Czemu na mnie nie zaczekałaś? - dodał, zanim Julia zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
- Bo jestem dużą dziewczynką i potrafię sobie poradzić - wzruszyła ramionami, odprowadzając blondyna wzrokiem.
Mimo, że blondyni nie byli w jej typie, on wyjątkowo jej się spodobał. Miał w sobie to sławne 'coś' i zdecydowanie przykuł jej uwagę.
Zagryzła wargę, śledząc wzrokiem jego oddalającą się sylwetkę, co nie uszło uwadze Louisa.
- Właśnie widzę, jak dużą dziewczynką jesteś.. - burknął, a ona zaśmiała się słodko.
- Przestań mówić takim pretensjonalnym tonem, bo uznam, że jesteś o mnie zazdrosny - zaćwiergotała, szturchając go w ramię - A teraz, skoro odstraszyłeś mojego pomocnika, sam będziesz musiał zmierzyć się z moją walizką, przykro mi. - wydęła dolną wargę, udając, że tak bardzo zasmucił ją ten fakt, po czym wyminęła go i dosłownie wskoczyła na pierwszy schodek, w pośpiechu, aczkolwiek z gracją, pokonując kolejne.
CZYTASZ
never in a milion years ► tomlinson ✔
FanfictionZAKOŃCZONE W prawie każdym liceum pracuje przystojny wuefista, do którego wzdychają wszystkie uczennice. W prawie każdym liceum pracuje piękna nauczycielka, do której wzdychają wszyscy uczniowie. A co jeśli ta piękna nauczycielka dopiero skończył...