48

836 37 23
                                    

   Kiedy po Nowym Roku wrócili do szkoły, Jules nie wiedziała jak powinna się zachowywać.

Cały dzień czuła się naprawdę okropnie.

Męczyły ją mdłości, ciągle kręciło jej się w głowie, raz było jej gorąco, a raz tak zimno, że ledwo mogła wytrzymać. Nie potrafiła w ogóle skupić myśli na prowadzeniu lekcji, a kilku uczniów zapytało ją czy dobrze się czuje.

Szczerze mówiąc, nie pamiętała nawet kiedy ostatni raz czuła się aż tak okropnie, a wizja konfrontacji z Louisem wcale jej nie pomagała.

Dobrze znała jego plan zajęć, wiedziała o której godzinie kończy lekcje tego dnia i, że ma jeszcze SKS z dziewczynami z ostatniej klasy.

Wiedziała także, że między jego ostatnia lekcja a SKS-em ma on godzinna przerwę, dlatego kiedy tylko zadzwonił dzwonek, zebrała w sobie wszystkie siły i zeszła na parter do sali gimnastycznej.

Kiedy kroczyła wąskim korytarzem, czuła się tak, jakby zaraz miała wypluć żołądek.

Było jej jeszcze bardziej niedobrze niż przez cały dzień i z trudem trzymała nerwy na wodzy, a kiedy już z daleka usłyszała jego głos, czuła, że zaraz całkowicie się rozklei.

Wzdychajac ciężko, weszła na salę i stanęła z boku, patrząc na Louisa, który chodził wzdłuż boiska i od czasu do czasu dmuchał w gwizdek i coś wykrzykiwał.

Widziala,ze sędziuje mecz koszykówki i nie chciała mu w tym przeszkadzać.

Zazwyczaj było tak, że jeśli chłopcy z jakiejś klasy mieli wf na ostatniej lekcji, to zostawali trochę dłużej, by móc dokończyć rozgrywki i tym razem było podobnie, dlatego kobieta nawet nie dała znać, że się pojawiła.

Stala z boku, oparta plecami o ścianę i obserwowała wszystko co działo się dookoła niej.

Wkrótce jednak Louis zagwizdal dwa razy, sygnalizując koniec meczu, a ona poczuła jak skręca jej się żołądek.

Chwilę później mężczyzna odwrócił się, a kiedy ja zobaczył, zmarszczyl czoło.

- Już ci mówiłem, że nie będę z tobą rozmawiał. - powiedział od razu, bez jakiegokolwiek przywitania, kiedy przechodził obok niej, wprost do wyjścia z sali.

Mimo, że bardzo za nią tęsknił, już dawno temu postanowił sobie, że nigdy nie zwiąże się z mężatką, zwłaszcza jeśli ta mężatka zataila przed nim ten istotny fakt.

Dodatkowo wciąż czuł się zraniony i nie potrafił tak po prostu normalnie z nią rozmawiać.

A ona doskonale go rozumiała.

Westchnęła smutno, kiedy wyminal ja w drzwiach i poszedł od razu do pokoju wuefistow.

Niewiele myśląc, odbiła się od ściany i ruszyła za nim.

Niestety, już w drzwiach zauważyła, że nie są sami.

Alan siedział przy stole i pisał coś na małym laptopie, który dostał każdy nauczyciel. Miał zmarszczone czoło i widać było, że zastanawia się nad czymś intensywnie.

- Słuchaj, stary. Mógłbyś przygarnąć na swój SKS kilka dziewczyn z mojej grupy? - odezwał się nagle, a Louis odchrzaknal znacząco, wiedząc, że Jules nie odpuscila i przyszła za nim, przez co Alan podniósł wzrok i jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem kobiety.

Kobieta nie miała kompletnie pojęcia jak wiele Louis powiedział swojemu najlepszemu przyjacielowi i szczerze mówiąc, ta niewiedza jeszcze bardziej ja dobijala.

- Cześć, Alan.. - powiedziała, o wiele ciszej niż planowała, ale nie potrafiła poradzić nic na to, że przez to wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie, czuła się w jego towarzystwie co najmniej niekomfortowo.

- Och, Julia.. Hej - odparł Alan, posylajac jej watly uśmiech, po czym wstał od stołu i zabrał wszystkie swoje rzeczy.

Przechodząc obok Louisa poklepal go po ramieniu, dodając mu otuchy.

- Przygarne te dziewczyny z twojej grupy, nie martw się - westchnął Louis, zegnajac się z przyjacielem.

- Nie przejmuj się tym, powodzenia - odparł blondyn, po czym zabrał kurtkę wisząca na wieszaku tuż przy drzwiach, a kiedy przechodził obok Jules, ponownie się do niej uśmiechnął i rzucił krotkie 'do zobaczenia'.

Brunetka poczekała aż Alan wystarczająco się oddali, a później podeszła bliżej Louisa.

On w tym czasie zdążył usiąść przy stole, dokładnie w tym samym miejscu w którym siedział kiedy Natalie wpadła do kantorka i oskarżyła go o gwałt.

- Po co tutaj przyszłas? - zapytał, wbijajac w nią swidrujace spojrzenie, a ona pokręcila głowa, prychajac.

- Po co? - zapytała, po czym skrzyżowała ramiona na piersiach - Po co? - powtórzyła, jeszcze waleczniejszym tonem, bo nagle poczuła się tak bardzo wściekła - Ostatnim razem nie dałeś mi nawet dojść do słowa, a chyba jednak mamy parę spraw do wyjaśnienia! - wykrzyknela, podchodząc bliżej niego.

Kiedy znalazła się już wystarczająco blisko, położyła obie ręce na blacie stolu i nachylila się tak bardzo, że ich twarze dzieliły centymetry.

- Możesz mnie nienawidzić, możesz nie chcieć mnie znać, możesz myśleć o mnie jak o najgorszej szmacie na świecie, bo nie powiedziałam ci o tym, że mam męża, ale to nie daje ci prawa do tego, żebyś nie dawał mi nawet szansy na rozmowę - wysyczala, uparcie wpatrując się w jego błękitne tęczówki, mimo, że on za wszelką cenę starał się uniknąć jej wzroku.

Nie był gotowy na rozmowę z nią, nie był gotowy na słuchanie jej tłumaczeń, nie był gotowy na nic.

Chciał zniknąć i nie widzieć jej przez najbliższy miesiac,bo jego rany wciąż się nie zabliznily, dlatego, niewiele myśląc, westchnął, po czym warknal:

- Miałaś wystarczająco dużo czasu na wytłumaczenie mi tego wszystkiego, teraz jest za późno. Przykro mi, Jules, ale nigdy, nawet za milion lat nie będziemy już razem.

Słysząc jego słowa, poczuła się jeszcze bardziej wściekła niż wcześniej.

Odsuneła się od niego jak najdalej, a później hamując łzy, zagryzla wargę tak mocno, że poczuła metaliczny smak krwi.

- Dobrze... - szepnęła w końcu, cofajac się - Dobrze, skoro chcesz zachowywać się jak pieprzony bachor to proszę bardzo. Nie będę dłużej sie przed tobą płaszczyć. Jutro po 17 nie będzie mnie w domu, więc przyjedz po swoje graty. - wysyczala, przez zacisniete zęby, po czym wyszła z pokoju wuefistow trzaskajac drzwiami.

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz