44

816 33 20
                                    

   Słysząc jego słowa, na moment wstrzymała oddech. 

Doskonale wiedział co powiedzieć aby ją zabolało i odniosła dziwne wrażenie, że zrobił to specjalnie,ale nie miała mu tego za złe.

Zasługiwała na wszystko co najgorsze, bo czuła się jak najgorsza osoba na świecie.

Nie miała kontaktu z Nathanem, chciała nigdy więcej go już nie spotkać, a on pojawił się nagle znikąd i zniszczył wszystko, co tak długo próbowała stworzyć.

Jak zawsze zniszczył wszystko, co było dla niej najważniejsze.

- Dobrze.. - szepnęła, ściskając dłonie tak mocno, że aż zaczęły ja piec - Wiem, że cie zraniłam i, że nie chcesz mnie znać, ale gdybyś chociaż dał mi się wytłumaczyć, to może spojrzałbys na to z innej strony.. - dodała, lamiacym się głosem, choć łzy, jakimś cudem przestały lecieć z jej oczu.

Louis pokrecil z zażenowaniem głową i zaśmiał się sarkatstycznie.

- Czego ty jeszcze nie rozumiesz? - zapytał, odwracając głowę w jej stronę i spoglądając wprost w jej oczy - NIE. CHCĘ. CIĘ. ZNAĆ. - warknął, akcentując każde słowo, a ona, widząc w jak strasznym jest stanie, postanowiła odpuścić.

Nic nie mówiąc, odwróciła się i zeszła po schodach w dół, z trudem hamując łzy.

Jeszcze nigdy nie widziała, żeby Louis potraktował kogokolwiek w taki sposób, a to jeszcze bardziej uświadomiło jej jak bardzo go skrzywdziła.

Kiedy znalazła się na parterze, usłyszała jak mężczyzna zamyka drzwi jej sypialni.

Wzdychajac ciężko weszła do kuchni, w której, przy niewielkim stole siedziała cała jej rodzina.

Babcia płakała, dziadek stał za nią i próbował ja pocieszyć, tata chodził w kółko tam i z powrotem, a mama stukala palcami w blat stołu i za wszelką cenę próbowała się nie rozplakac.

Matthew i Jessica stali z boku i patrzyli na resztę zgromadzonych.

Nikt się nie odzywał, jedynie ciche łkanie babci przerywalo ta przerażająca ciszę.

- Jules.. - szepnęła w końcu jej mama, zrywajac się z miejsca i podchodząc do córki.

Objęła ja mocno ramieniem i przytuliła do siebie, gladzac jej włosy.

Pozwoliła jej płakać w swoje ramię, ale po chwili westchnęła i zaczęła niepewnie:

- Kochanie... Byłam przekonana, że powiedziałaś mu o Nathanie.. Dlaczego tego nie zrobilas? - szepnęła, a George, słysząc jej słowa, prychnal głośno.

- Błagam Cię, Monique. To nie jest dobry czas na takie rozmowy. Stało się, czasu już nie cofniemy, więc nie dobijaj jej bardziej... - powiedział, a Jules poczuła do niego ogromną wdzięczność.

Jednak, kiedy usłyszała, że drzwi na piętrze zamknęły się z trzaskiem, a później Louis zbiegł ze schodów, rozplakala się już na dobre.

Chwilę później, mężczyzna znalazł się w kuchni i spojrzał na wszystkich zaplakanymi oczami.

- Dziękuję za miłe przyjęcie i mimo wszystko życzę wesołych świąt. Do widzenia - powiedział, posyłajac wszystkim nieśmiały uśmiech, a ojciec Julii od razu do niego podszedł.

- Odprowadze cię do drzwi, Louis - powiedział, kładąc dłoń na jego ramieniu.

Chwilę później obaj mężczyźni znaleźli się na dworze, a kiedy szatyn schował gitarę i sportowa torbę do bagażnika swojego samochodu, George spojrzał na niego zmartwionym wzrokiem.

- Wiem, że jesteś rozzalony i wściekły na moją córkę, ale bardzo cię proszę, kiedy ochloniesz spróbuj dać jej szansę na wytłumaczenie. Mimo, że jest moim dzieckiem, naprawdę się na niej zawiodłem i wcale nie dziwię się twojej reakcji. Nie będę się między was mieszał, bo jesteście dorośli i powinniście to załatwić między sobą, ale jedyne o co proszę to to, abys wysłuchał jej kiedy będziesz już gotowy. Ona naprawdę cię kocha, a ja żałuję, że nie zakochała się w tobie wcześniej. - powiedział, ściskając mocno ramię szatyna.

Louis za wszelka cene starał się nie patrzeć mu w oczy.

Wbił wzrok w koło swojego Audi i patrzył w nie tak długo, aż łzy nie odplynely spod jego powiek.

- Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie spojrzeć jej w oczy.. - westchnął w końcu, tam cicho, że George ledwo go usłyszał.

Wiedział, że nie powinien mówić takich rzeczy o jego córce, ale w tamtej chwili nie był w stanie panować nad emocjami.

Julia skrzywdzila go tak bardzo jak nikt inny, zwłaszcza, że była pierwsza kobieta która szczerze pokochał.

Wiedział, że był w stanie znieść dla niej naprawdę wiele, ale fakt, że miała męża wszystko przekreślał, bez względu na to kim był ten facet i jaka była ich historia.

- Zrobisz jak będziesz uważał, ale wiedz, że bardzo żałuję, że nie mogę nazwać cię synem. - mężczyzna ponownie westchnął, a Louis poczuł się nagle tak bardzo zmęczony jakby nie spał conajmniej od tygodnia. - Dobrej podróży. Uważaj na siebie i nie zrób nic głupiego - dodał, na co szatyn skinął delikatnie głowa.

- Może być pan spokojny - powiedział, siląc się na uśmiech - I bardzo dziękuję za te rozmowę. Proszę ucałowac żonę. - szepnął, po czym obszedl samochód na około i otworzył jego drzwi.

Chwilę później wyjechał z podjazdu, a kiedy znalazł się zdala od jej domu, nie potrafił już hamować łez.

Płakał tak mocno, że w pewnym momencie musiał zjechać na pobocze i zatrzymać samochód, bo łzy zasłaniały mu widoczność.

Zaparkował przy leśnej drodze, a kiedy wyłączył silnik i światła, położył głowę na kierownicę i pozwolił sobie na całkowite rozklejenie.

O ile będąc w domu Jules starał się hamować i powstrzymywać łzy, teraz, kiedy znalazł się całkiem sam, nie musiał już nic udawać.

Uderzył delikatnie głowa w kierownicę, a nieprzyjemny dźwięk klaksonu rozniosl się po otoczeniu.

Wplotl palce w swoje włosy i pociągnął za nie z całej siły, mając nadzieję, że ból fizyczny na moment zastąpi mu ból psychiczny, który ogarniał cały jego umysł i ani na moment nie chciał dać mu spokoju.

Nigdy wcześniej nie czuł takiego żalu i złości jednocześnie i jeszcze nigdy wcześniej tak bardzo nie pragnął rozpasc się na kawałki i zniknąć, zniknąć tak, by już nigdy więcej nikt go nie odnalazł.

Julia była dla niego całym światem, jego największą miłością i sercem, które w jednej chwili zostało mu wyrwane, a on nie miał kompletnie pojęcia jak mógłby dalej żyć bez serca.

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz