35

975 40 24
                                    

       Tydzień przed świętami Bożego Narodzenia, chłopcy z drużyny, na czele ze swoim trenerem, postanowili umilić innym czas oczekiwania na upragnione wolne i ulubione święta. 

W radiowęźle puszczano jedynie świąteczne piosenki, a oni chodzili po szkole w czapkach świętego Mikołaja i rozdawali cukierki, które kupili razem z Louisem. 

Dzień przed rozpoczęciem przerwy świątecznej, zorganizowali w szkole kiermasz ciast, do którego przyłączyło się wiele innych osób. 

Chętni, włącznie z Julią i innymi nauczycielami upiekli ciasta, które później sprzedawali między lekcjami.

Louis uznał, że to bardzo dobry pomysł by zebrać trochę pieniędzy i kupić za nie podarunki dla dzieci z pobliskiego domu dziecka, a Julii rosło serce kiedy widziała jak jej partner angażuje się w to wszystko. 

Załatwił sobie nawet strój świętego Mikołaja i przez cały dzień chodził w tym przebraniu, nakłaniając uczniów oraz kolegów i koleżanki z pracy do wsparcia całej akcji. 

Chłopcy z drużyny także okazali się niesamowicie zaangażowani. 

Oczywiście, Louis obiecał im zwolnienie z zajęć na rzecz pilnowania stoisk podczas lekcji, ale w głębi serca czuł, że to nie jedyny powód dla którego tak chętnie zgodzili się na jego pomysł. 

Podczas ostatniej lekcji, kiedy niemal wszystko zostało już wykupione, Brad, kapitan drużyny i kilku jego kolegów podeszli do Louisa z dziwnymi uśmiechami na twarzy. 

Mężczyzna akurat rozmawiał z sekretarką, panią Morris, która rozwodziła się z dumą na temat jego dobrego serca. 

Chłopcy poczekali chwilę aż kobieta zniknie za drzwiami sekretariatu, a potem z dzikimi uśmieszkami, zagaili do Louisa:

- Trenerze.. Zostało nam kilka ciast, a to ostatnia lekcja.. Nikogo już prawie nie ma w szkole.. - zaczął Brad, na co Louis spojrzał na nich podejrzliwie i skrzyżował ramiona na torsie. 

- I co w związku z tym? - zapytał, na co kapitan jego drużyny spojrzał na towarzyszących mu kolegów, a Michael, jeden z najlepszych strzelców wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu i powiedział: 

- Pani profesor Evans ma jeszcze lekcje... 

Louis, słysząc jego słowa pokręcił z rozbawieniem głową i ponownie zadał to samo pytanie co wcześniej. 

Ci chłopcy zdecydowanie potrafili go zaskoczyć. 

- Może moglibyśmy iść do jej sali i dać jej kawałek ciasta.. Mógłby pan sobie zapunktować - odparł Thomas, niski chłopak, który stał na bramce, a później poruszył zabawnie brwiami w górę i w dół. 

Louis wybuchł śmiechem, a potem poklepał chłopaka po ramieniu i już miał odmówić, kiedy przez myśl przeszło mu, że w sumie dlaczego nie? 

- Dobra, chłopcy. Bierzcie ciasto, a ja zobaczę z którą klasą Jules ma teraz lekcje. Mam nadzieję, że starczy tych słodyczy dla wszystkich. 

Uczniowie ponownie popatrzyli po sobie, a potem Brad uśmiechnął się od ucha do ucha i sięgnął po plecak, który leżał przy jego nodze. 

- Przygotowaliśmy się na tę konieczność i kupiliśmy cukierki dla uczniów. Jeśli panna Evans dostanie od pana kawałek ciasta jako jedyna to bardziej pan u niej zapunktuje - zaśmiał się, po czym wyciągnął z plecaka brązowy worek, w którym, jak przypuszczał Louis, znajdowały się wszystkie kupione przez nich słodkości. 

Mimowolnie uśmiechnął się jeszcze szerzej niż oni. Był z nich tak bardzo dumny, a jeszcze bardziej dumny z samego siebie, za to, że zjednał ich sobie tak bardzo, że aż chcieli mu pomagać w ten sposób. 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz