Kiedy Jules otworzyła oczy, pierwsze co poczuła to ból głowy i światłowstręt spowodowany promieniami słońca, które wpadały do jej sypialni.
Delikatnie odwróciła głowę w prawą stronę, jednocześnie odgarniając niesforne kosmyki włosów, które okalały jej twarz.
Miała nadzieję, że zastanie Louisa obok siebie, ale jego poduszki kołdry wcale nie było.
Westchnęła ciężko, podnosząc się z łóżka i właśnie wtedy zauważyła, że ma na sobie jego bluzkę z jakimś śmiesznym nadrukiem, która była na nią zdecydowanie za duża.
Wcisnęła stopy w kapcie, by nie zmierzyć się z zimnem podłogi, a później zarzuciła na siebie swój ulubiony, czarny, satynowy szlafrok i wyszła z pokoju.
Na jej nieszczęście, kompletnie nie pamiętała nic oprócz tego, że nakryła Louisa na kawie z inną kobietą, a później poszła do klubu, gdzie straciła niemałe pieniądze na alkohol.
Wściekła na siebie poszła do kuchni, bo czuła tak niesamowite pragnienie, że nie była w stanie wytrzymać bez choćby łyka wody, dlatego kiedy tylko się tam znalazła, otworzyła drzwiczki lodówki i najciszej jak potrafiła, wyciągnęła z niej butelkę z upragnionym napojem.
Zamykając lodówkę, wrzasnęła głośno, a później zaczęła ciężko oddychać, bo Louis niepostrzeżenie wszedł do kuchni i wystraszył ją swoją obecnością.
- Jezus, Maria! - wykrzyknęła, odkładając butelkę na blat i łapiąc się pod lewą piersią - Nie strasz mnie tak, do cholery! - dodała, kiedy w miarę opanowała oddech, a później odeszła od mężczyzny i otworzyła szafkę, z której, stając na palcach, wyciągnęła szklankę.
On nic nie mówił, tylko cierpliwie czekał aż ugasi pragnienie, a kiedy zauważył, że w jej szklance nie ma już nawet kropli wody, podszedł bliżej swojej ukochanej i, jak gdyby nigdy nic, zamknął ją w czułym uścisku.
Początkowo chciała się wyrwać, ale była tak zmęczona i tak bardzo bolała ją głowa, że po prostu wtuliła głowę w jego ciepłą klatkę piersiową i przymknęła oczy.
Przy nim czuła się tak cholernie bezpiecznie i dobrze, że naprawdę nie chciała wyobrażać sobie jego utraty.
Oboje wiedzieli jednak, że rozmowa na temat wczorajszych wydarzeń ich nie ominie, dlatego kobieta po chwili odsunęła się od Louisa i spojrzała na jego twarz, pełnymi żalu i łez oczami.
- Kiedy zobaczyła cię z nią wczoraj, wydawało mi się, że pęka mi serce... Bo wiesz, nie to, że tam z nią byłeś było dla mnie najgorsze.. najgorsza była świadomość, że okłamałeś mnie by móc się z nią spotkać... - zaczęła, ale mężczyzna niemal od razu jej przerwał.
- Nie, kochanie, to nie tak - powiedział, układając dłoń na jej policzku i pocierając go delikatnie kciukiem - Ja nie okłamałem cię żeby się z nią spotkać. Powiedziałem, że idę do Alana, bo chciałem odebrać prezent, który dla ciebie zamówiłem, a nie chciałem żebyś o tym wiedziała. Wiem, że nie powinienem kłamać, ale byłaś wtedy taka wściekła, a ja nie chciałem się z tobą mocniej kłócić, dlatego uznałem, że po prostu wyjdę i po zakupach naprawdę planowałem się z nim spotkać, ale wtedy Ellie weszła do tego sklepu i po prostu poszliśmy na kawę, jako znajomi i nikt więcej. Wiem, że ciężko ci w to uwierzyć, ale ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Nie spotykam się z zadnymi kobietami, a już na pewno nie poza twoimi plecami. Kocham cię jak wariat, Jules - westchnął, a ona zauważyła, w jego oczach strach.
Strach przed tym, że mu nie uwierzy.
- Louis... - spróbowała odpowiedzieć, ale mężczyzna od razu ją uciszył.
- Daj mi skończyć, a potem będziesz mogła mówić co tylko będziesz chciała.
Słysząc jego słowa, kobieta skinęła delikatnie głową, a on kontynuował.
- Wiem, że znasz moją przeszłość. Wiem, że boisz się, że nadal jestem taki jaki byłem dawniej i, ze potraktuje cię jak większość moich dawnych partnerek, ale prawda jest taka, że odkąd zobaczyłem cię w pierwszy dzień szkoły, nie byłem już z żadną kobietą, przysięgam. Przez cały czas zastanawiałem się jakby to było być z tobą, mieć cię tylko dla siebie i wizja spędzania czasu w towarzystwie innej kobiety niż ty była dla mnie wręcz nudna i beznadziejna, bo ja chciałem ciebie. Nikogo innego, tylko ciebie. A kiedy na wycieczce poszliśmy razem do łóżka, czułem, że jestem najszczęśliwszy na świecie. Rano marzyłem o tym, żebyś mi powiedziała, że chcesz żebyśmy coś razem stworzyli, a kiedy tak uparcie powtarzałaś, że nigdy nie dasz mi szansy, łamało mi się serce. Pamiętasz jak mocno upiłem się kiedy do ciebie przyszedłem, a raczej przyleciałem na skrzydłach miłości? - zapytał, a kobieta, która nieświadomie zaczęła płakać, zaśmiała się na jego wspomnienie tamtego dnia - Prawdą jest, że piłem wtedy tylko po to by utopić smutki, bo tak bardzo cię pragnąłem, a ty tak dosadnie dawałaś mi znać, że mam spadać. Myślisz, że mógłbym poświecić to wszystko co mam dzięki tobie, dla jakieś nic nieznaczącej przygody? Błagam cię, Jules. Nigdy nie skrzywdziłbym cię w ten sposób i przepraszam za to jak poczułaś się wczoraj, to już nigdy więcej się nie powtórzy. Przysięgam. Jestem cały twój. Z wszystkimi zaletami i wadami, które dla ciebie chcę w sobie zlikwidować. Bo, cholera jasna, ja jestem w stanie zrobić wszystko, bylebyś tylko była szczęśliwa. - skończył, a ona na dobre się rozpłakała.
Niewiele myśląc, wtuliła mokrą od łez twarz w jego klatkę piersiową, a on wplótł palce w jej włosy i bawił się nimi, tuląc ją do siebie.
- Tak bardzo cię kocham, Louis.. - wyjąkała w końcu, nadal się od niego nie odrywając - Nie wiem co bym zrobiła gdybyś ode mnie odszedł... Wizja ciebie, szczęśliwego z inną kobietą doprowadza mnie do szału, a wczoraj to wszystko stało się tak bardzo realne.. Ale ja też przepraszam. Przepraszam, że nie dałam ci się normalnie wytłumaczyć tylko uciekłam, a potem upiłam się jak idiotka. Jestem dorosła, a czasem zachowuję się jak dziecko... - westchnęła, a on zaśmiał się delikatnie, czując, jak wielki ciężar spada z jego serca.
- Uwielbiam tą twoją dziecinność i nie zamieniłbym jej na nic innego, uwierz mi - odparł najzwyczajniej w świecie, a ona podniosła głowę i spojrzała na jego twarz.
Każda zmarszczka, każdy delikatny pieg na jego nosie, małe pieprzyki na policzku, a nawet cienie pod oczami, spowodowane wczesną porą i nocą na kanapie, były dla niej idealne, bo to one tworzyły jego twarz. Twarz, którą pokochała i która wydawała jej się najpiękniejszą twarzą na świecie.
Nieświadomie uśmiechnęła się, a później położyła obie dłonie na jego policzkach i pogładziła je delikatnie.
- Po prostu nigdy więcej mnie nie okłamuj - szepnęła, a on od razu odparł:
- Jasne, oczywiście! To już się więcej nie.. - jednak niedane było mu skończyć, gdyż słysząc jego słowa, kobieta zaśmiała się pod nosem,a później złączyła ich usta w czułym pocałunku.
CZYTASZ
never in a milion years ► tomlinson ✔
FanfictionZAKOŃCZONE W prawie każdym liceum pracuje przystojny wuefista, do którego wzdychają wszystkie uczennice. W prawie każdym liceum pracuje piękna nauczycielka, do której wzdychają wszyscy uczniowie. A co jeśli ta piękna nauczycielka dopiero skończył...