55

879 35 10
                                    

  Ten delikatny pocałunek znaczył i okazał o wiele więcej niż miliony słów, które szalały po umysłach obojga. 

Wyraził więcej uczuć niż jakiekolwiek piękne zdania, które zamierzali wypowiedzieć w odpowiednim czasie. 

Był dla nich niczym ostoja, a oni oboje poczuli się tak, jakby w końcu znaleźli się w domu, po długiej, pełnej niepowodzeń podróży. 

I nic więcej nie było już potrzebne. 

Wystarczyło kilka uśmiechów, czułych spojrzeń w oczy i wspólne przygotowanie kolacji, by ta dwójka zrozumiała, że nie chce już niczego szukać, że chce być dokładnie w tym miejscu, dokładnie o tej porze. 

Jednak cudowny nastrój nie mógł trwać długo. 

Kiedy siedzieli wtuleni w siebie na kanapie i oglądali jeden z filmów lecących w TV, telefon Louisa rozdzwonił się, a on sam westchnął ciężko i z jękiem zabrał ramie, którym obejmował Julię. 

Kobieta usiadła wyprostowana i spojrzała na niego z uwagą, a kiedy odebrał, przysłuchiwała się jego rozmowie. 

- Siema - powiedział, tak obojętnym tonem, że Julia aż otworzyła usta z wrażenia. 

Nie powiedziała jednak ani słowa. 

Zamiast tego odwróciła głowę i wbiła wzrok w telewizor, nie chcąc żeby myślał, że go podsłuchuje. 

- O cholera... Przepraszam, Alan, zapomniałem na śmierć i życie, że to dzisiaj. - usłyszała nagle, a przez jej ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Jak mniemała, Louis umówił się na ten wieczór z Alanem i zaraz zostawi ją samą. - No, dobra, dobra, za niedługo będę - dodał mężczyzna, co tylko utwierdziło ją w jej przekonaniu i wywołało smutne, niekontrolowane westchnięcie. - No skończ się denerwować, zaraz u ciebie będę, pacanie. - zakończył, po czym odłożył telefon na bok i odwórcił się przodem do Julii, która ze smutną miną wpatrywała się w telewizor. 

To był pierwszy wieczór, który od czasu rozstania spędzali w ten sposób, a przede wszystkim wspólnie, dlatego na samą myśl o nagłym wyjściu Louisa, robiło jej się cholernie przykro. 

- To Alan - zaczął niepewnie mężczyzna, łapiąc ją za dłoń. 

Potarł ją delikatnie kciukiem, zastanawiając się jak to możliwe, że jest tak miękka i gładka. 

- Wiem, słyszałam - odparła od razu, troszkę bardziej oschle niż zamierzała. 

Nadal nieprzerwanie wpatrywała się w telewizor, na co tym razem to mężczyzna westchnął ciężko. 

- Już dawno temu obiecałem mu, że pomogę mu dziś przewieźć kilka ostatnich rzeczy do nowego mieszkania, bo od jakiegoś czasu nie ma samochodu, a do końca tygodnia musi się całkowicie wyprowadzić.. - zaczął się tłumaczyć, na co Julia odwróciła się przodem do niego i uśmiechnęła delikatnie. 

- Rozumiem.. - westchnęła, choć w głębi serca żałowała, że ten wieczór nie skończy się tak, jakby tego chciała. Była jednak dorosłą kobietą i zdawała sobie sprawę z tego, że niektórych spraw nie można przełożyć, dlatego nie zamierzała zachowywać się jak obrażona nastolatka. - Tylko nie siedźcie za długo, bo jutro idziecie do pracy - zauważyła rezolutnie, a Louis, słysząc te słowa mimowolnie się uśmiechnął. 

Julia była jego wymarzoną kobietą, w dni takie jak te, nie potrafił zrozumieć jak wielkie szczęście go spotkało. 

- Skoro już poruszyliśmy temat jutrzejszego dnia, to... Idziesz do pracy? - zapytał niepewnie, choć to pytanie było jedynie wstępem do kolejnego. 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz