20

1K 46 17
                                    

        Julia szczerze nie wiedziała jak powinna skomentować jego wyznanie. 

Z jednej strony było jej tak cholernie wstyd, bo to ona doprowadziła go do takiego stanu. Ale z drugiej prosiła go tyle razy żeby nie robił sobie żadnych nadziei, bo nic nigdy z tego nie będzie. 

- Louis.. - westchnęła smutno i, tym razem to ona odwróciła wzrok. 

Spojrzała w okno przed którymi siedzieli i zagryzła nerwowo dolną wargę. 

Przez chwilę milczała, próbując zebrać myśli. 

Wiedziała, że wszystko co teraz powie nie będzie wystarczająco dobre i nie ukoi jego nerwów, ale, mimo złości którą ją ogarnęła, nie chciała żeby jeszcze bardziej cierpiał. 

Dlatego spojrzała na niego i, najspokojniej jak potrafiła, zaczęła:

- Louis.. Tak cholernie mi przykro, że musiałam cię tak zranić i, że przeze mnie jesteś nieszczęśliwy. Nigdy nie chciałam do tego doprowadzić, nie chciałam sprawić ci takiej przykrości i, szczerze mówiąc, nigdy nawet nie przypuszczałam, że poczujesz do mnie coś więcej. Myślałam.. Miałam nadzieję, że będziesz to wszystko traktował jak kolejną zabawę, dlatego, nie ukrywam, że jestem w szoku. Ale posłuchaj, ja naprawdę bardzo chciałabym móc z tobą stworzyć coś więcej niż przyjaźń i seks, ale nie mogę. Nie mogę i nie wiem czy kiedykolwiek będę mogła. Proszę zrozum to... I nie uzależniaj swojego szczęścia ode mnie, bo ja naprawdę na to nie zasługuję. Nie jestem taka idealna jak ci się wydaje i sądzę, że najlepiej będzie jeśli dam ci o sobie zapomnieć. - skończyła, po czym odetchnęła ciężko.

Wcale nie chciała go stracić, nie chciała kończyć ich znajomości, bo był najlepszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek spotkała. No i nikt tak bardzo jej nie kręcił jak on, ale mimo wszystko wiedziała, że nie może dać się złamać i musi trwać w swoim postanowieniu, choćby świat się kończył. 

Dlatego wstała z jego kolan i podeszła do okna, nie chcąc patrzeć na ból, który pojawił się w jego oczach. 

Mimowolnie przyłożyła dłoń do ust i złapała paznokieć w zęby. 

W stresujących sytuacjach od zawsze obgryzała paznokcie, dlatego od jakiegoś czasu robiła sobie sztuczne, bo to choć w małym stopniu pozwalało jej skończyć z tym okropnym nawykiem. 

A Louis nadal siedział w tej samej pozycji, jedynie odwrócił głowę w prawą stronę i spojrzał na kobietę nieobecnym, pustym wzrokiem. 

Nie chciał żeby jego wyznanie doprowadziło do końca ich znajomości. Szczerze mówiąc, wizja utraty Julii była jego najgorszym koszmarem. 

Skoro nie mógł być jej facetem, chciał chociaż spotykać się z nią w ten sam sposób w jaki robili to do tej pory, bo cały czas miał nadzieję, że jeśli będzie ją zaspokajał, to ona nie pójdzie do innego mężczyzny. 

Na samą myśl, że ktoś inny mógłby ją dotykać, całować, patrzeć na jej nagie ciało, pieścić ją i obserwować jak z rozkoszy wygina się w łuk, a później leżeć z nią, gładzić jej włosy i plecy i muskać ustami jej twarz, miał ochotę uderzyć pięścią w ścianę. 

Nigdy wcześniej nie był o nikogo zazdrosny, a teraz cholernie bał się, że ktoś inny zajmie jego miejsce, że komuś innemu da szansę i to jeszcze bardziej go dobijało. 

Cenił ją, uwielbiał i szanował i nie potrafił sobie wyobrazić żeby musiał oglądać ją szczęśliwą przy boku innego mężczyzny. 

- Proszę.. Wytłumacz mi dlaczego jesteś tak bardzo uparta, dlaczego nie chcesz dać mi szansy.. - westchnął w końcu, przerywając głuchą ciszę, która między nimi panowała. 

Wstał z krzesła i podszedł do okna przy którym stała Julia. 

Ułożył dłonie na jej biodrach i schował twarz w jej pachnących wanilią włosach. 

A ona, mimo, że bardzo chciała się do niego odwrócić, zacząć całować i powiedzieć mu, że chce z nim być, że chce dać mu szansę, jedyne co zrobiła to odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy. 

- Louis.. Nie mogę ci powiedzieć. Prosiłam cię żebyś nie pytał mnie o przeszłość i nie prosił o przyszłość dlatego uszanuj moją decyzję. Tu nie chodzi o ciebie, jesteś wspaniałym człowiekiem, podobasz mi się jak nikt inny i jestem przy tobie najszczęśliwsza na świecie, ale w życiu zdarzają się takie sytuacje, w których to zbyt mało, przepraszam... - powiedziała, po czym spuściła wzrok. 

A on pokręcił smutno głową, po czym złożył dłonie w pięści i odszedł od niej. 

Czuł, że jeśli dłużej będzie stał w jednej pozycji, nie wytrzyma i powie coś tak głupiego i podłego, co całkowicie zniszczy ich relacje. 

- Nie wiem po co ci to wszystko powiedziałem. Od razu postawiłaś sprawę jasno, a ja się jedynie wygłupiłem. - odparł w końcu, chodząc nerwowo po pomieszczeniu. 

Julia spojrzała na niego smutnym wzrokiem, ale nic nie odpowiedziała. Widziała, że jest wściekły i rozżalony, ale nie wiedziała co powinna zrobić. Czuła jednak, że to nie wszystko co chciał jej powiedzieć, dlatego z cierpliwością czekała na dalszą część jego słów. 

- Tęsknię, kiedy nie ma cię przy mnie. Szaleję, kiedy myślę sobie, że być może masz kogoś innego. W nocy jesteś moją ostatnią myślą przed snem, a rankiem pierwszą po przebudzeniu. Co ja mam poradzić na to, że tak bardzo za tobą szaleję? Nie jestem zakochany, bo na to jest za wcześnie, ale wiem, że gdybyś dała mi szansę, pokochałbym cię najmocniej na świecie i starał się przynieść ci gwiazdkę z nieba. 

- Louis.. - weszła mu w słowo, ale on skutecznie ją uciszył. 

- Nie przerywaj mi, proszę.. - szepnął, a przez jego słowa przelało się tak wiele goryczy, że Julia poczuła jak z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Nigdy nie widziała go w takim stanie i to jeszcze bardziej złamało jej serce. - Wytłumacz mi dlaczego nie chcesz dać mi szansy, co jest tak ważne, że tak bardzo stoi na przeszkodzie do naszego szczęścia. Co jest ze mną nie tak? 

- Nic, Louis, naprawdę. Mówiłam ci, że to nie chodzi o ciebie.. - wydukała, po czym zamilkła, bo wiedziała, że jeszcze jedno słowo i na dobre się rozpłacze. 

A on podszedł do niej i złapał ją delikatnie za ramiona. 

- Boisz się, że cię zdradzę? - zapytał, a ona pokręciła przecząco głową - Boisz się, że zrobię coś co cię zrani? - dodał, a ona ponownie wykonała ten sam ruch - Więc, proszę, wytłumacz mi dlaczego nie możesz dać mi szansy. Jeśli chodzi o to, że zbyt krótko się znamy to dobrze, dam ci czas, ale chciałbym wiedzieć, że mogę mieć chociaż nadzieję i, że kiedykolwiek moje marzenia się spełnią.. - dodał, z każdym słowem coraz ciszej. 

- Nie mogę ci powiedzieć dlaczego, ale nigdy nie będziemy razem i ty doskonale o tym wiesz.. - odparła, po czym na dobre się rozpłakała. 

Nie chciała nigdy go tak zranić, nikogo nigdy nie chciała tak zranić, ale nie miała wyjścia. Nie mogła postąpić inaczej. 

- Ale dlaczego...? Dlaczego nie mogę poznać prawdy..? - westchnął w odpowiedzi, a ona spojrzała na jego twarz i zauważyła, że on też ma na niej łzy. 

- Bo.. - już chciała coś dodać, ale nie dane było jej skończyć. 

Drzwi kantorka otworzyły się z hukiem, a oni oboje spojrzeli kto wszedł. 

W wejściu zobaczyli dyrektora, a razem z nim Natalie, która miała rozpiętą koszulę i rozmazany makijaż. 

- On.. On chciał mnie zgwałcić! - wrzasnęła tak głośno, aż Julie przeszły ciarki. 




Cześć misie! Jak widzicie, zmieniłam nazwę profilu, ale mam nadzieję, że to w niczym nie przeszkadza. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba i dziękuję Wam całym sercem, za to, że wczoraj to opowiadanie przekroczyło 100 gwiazdek. Jesteście niesamowite! 

All the love! <3 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz