23

1K 47 15
                                    


      - Jak to możliwe, że cię wypuścili? - szepnęła, wprost do jego ucha, po czym ucałowała oba jego policzki, czując, ze jej własne są całe mokre od płaczu. 

Louis objął ją w tali i zamknął oczy, a kiedy na moment oderwała się od jego twarzy, wtulił się w jej włosy i mocno zaciagnął  zapachem jej perfum. 

Sam nie wiedział dlaczego kiedy wypuścili go z komisariatu poszedł prosto do Julii, ale jego serce podpowiadało mu, że nie może się znaleźć w innym miejscu niż w jej domu. 

- Policjant, który mnie przesłuchiwał powiedział, że nie mają na razie żadnych dowodów na moją winę i to wszystko to moje słowo przeciwko jej. Na moją korzyść działało to, że nigdy nie byłem karany, a poza tym niedawno przyjechał dyrektor i wystawił opinię na temat mojej pracy. Na komisariacie powiedzieli, że nie mogę opuszczać miasta, ale nie muszę siedzieć w areszcie. - wyjaśnił, odsuwając głowę od jej włosów i spojrzał na nią smutnymi oczami.

Julia zobaczyła w nich tak wiele żalu i pustki, że prawie pękło jej serce. 

Te same oczy, które dzień wcześniej patrzyły na nią z błyskiem, a ich kolor przyjął barwę granatu, teraz były prawie stalowe, a powieki opadające. 

Ten widok był tak przerażająco przykry, że Julia zamknęła oczy i wtuliła twarz w jego klatkę piersiową. 

Czuła jak spokojnie bije jego serce, a na włosach czuła jego ciepły oddech. 

Mężczyzna był tak spokojny, że ten spokój zaczął ją przerażać. 

- Idziesz jutro do pracy? - zapytała nagle, odchylając się do tyłu i ocierając łzy, które powoli zasychały na jej policzkach. 

- Jestem zawieszony... - odparł, opuszczając wzrok i patrząc na swoje białe adidasy, które miał na nogach. 

Cały czas był w dresie w którym prowadził zajęcia, bo z tego wszystkiego nie miał przecież nawet czasu żeby się przebrać. 

Ale to nie było teraz ważne, najważniejsze było to, że nie mógł przez jakiś czas robić tego co kochał najbardziej, a to niewątpliwie jeszcze bardziej go dołowało. 

W pewnej chwili, Julia zaczęła się nawet obawiać, że zrobi coś, czego będzie później żałował. 

- Chodź się wykąpać. Naszykuję ci ręczniki, zmyjesz z siebie brudy tego dnia. - zaproponowała, chcąc choć na moment odciągnąć jego myśli. 

- Nie, Julia. - odparł automatycznie, spoglądając pusto w jej oczy. - Nie będę się u ciebie kąpał, ani zostawał na dłużej. Nie wiem dlaczego tutaj przyszedłem, przecież jasno dałaś mi do zrozumienia, że nic między nami nie będzie, a ja teraz naprawdę nie chcę sobie robić dodatkowych nadziei... Zrozumiałem już, że nie dasz mi szansy, dlatego przepraszam za najście. Nie chcę żadnej litości.- dodał, zaciskając mocno szczękę. 

Julia zupełnie nie spodziewała się takiej reakcji z jego strony, ale doskonale go rozumiała. Sama pewnie czułaby się podobnie, tylko, że ona naprawdę chciała dla niego jak najlepiej, mimo, że nie mogła dać mu siebie.

- Louis.. - szepnęła, kładąc dłoń na jego policzku. 

Odsunął głowę i odwrócił wzrok, zaciskając dłonie w pięści, a ona westchnęła cicho. 

- To nie jest litość. Ja chcę być przy tobie, zawsze. Zwłaszcza teraz, w tych najgorszych dla ciebie chwilach chcę być twoim wsparciem. - wyznała, wbijając świdrujące spojrzenie tuż w jego lewy profil. 

Mężczyzna przez chwilę nic nie mówił,jedynie zciskał mocno pięści i analizował w głowie jej słowa.

- Po co to robisz? - zapytał, po chwili ciszy, odwracając głowę i wpatrując się w jej oczy - Nagle chcesz być przy mnie na dobre i na złe, bo biedny Louis może iść do więzienia? Od trzech dni bez przerwy powtarzasz mi, że nigdy nie będziemy razem, a nagle zmieniasz zdanie, bo zabrali mnie na przesłuchanie, a jakaś dziewczyna oskarżyła mnie o coś czego nie zrobiłem? To właśnie jest litość. A ja nie chcę litości ani tego żebyś była przy mnie tylko dlatego, że mam gorszy czas w życiu - wyrzucił w końcu z siebie, czując jak wylatuje z niego cała złość, którą w sobie chował. 

Od soboty, kiedy poszedł z Julią do łóżka minęły dopiero trzy dni, a tak wiele się wydarzyło jakby minął conajmniej miesiąc, co jedynie uświadomiło go w przekonaniu, że kiedy coś się wali, to wali się wszystko, niczym lawina w górach. 

A ona stała z otwartymi ustami i patrzyła na niego, nie wierząc w to co powiedział. 

Widziała jak wściekły był i to na moment zbiło ją z tropu, ale kiedy zobaczyła, że rozpłakał się jak mały chłopiec, stanęła na palach i, również płacząc, objęła go ramionami i wplotła palce w jego włosy. 

Louis położył głowę na jej ramieniu i objął ją w talii, po czym rozpłakał się już na dobre. 

- Przepraszam, za to co powiedziałem.. - szepnął - Jestem tak załamany, tak bardzo się boję, Julia.. - dodał, a jej po raz kolejny pękło serce. - Tak strasznie się martwię, nie wiem co mam zrobić... Mogę stracić wszystko, mogę iść do wiezienia, całe moje życie się właśnie sypie.. Ja nie mam na to siły.. - łkał wprost w jej ramię, a ona zaczęła drżeć. 

Nigdy nie chciała widzieć go w takim stanie, a najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie wiedziała co mu powiedzieć, bo wszystko wydawało się takie płytkie i niewystarczająco dobre. 

- Nie przepraszaj mnie. To ja przepraszam ciebie, za to, że nie mogę powiedzieć ci dlaczego tak uparcie trzymam się tego, że nie możemy być razem. Ale to nic nie zmienia, zależy mi na tobie, chcę z tobą być, chcę żebyś miał szansę znieść dla mnie gwiazdkę z nieba.. - powiedziała w końcu, cytując jego słowa, a on oderwał się od niej i spojrzał na nią zaszklonymi od płaczu oczami. 

- Mówisz.. poważnie? - zapytał, a ona skinęła głową. 

Marzyła o nim, pragnęła go i chciała być z nim do końca świata i jeden dzień dłużej, mimo, że wszystko to stało się tak szybko. Zwłaszcza teraz chciała być dla niego wsparciem i nie dokładać mu kolejnych powodów do zmartwień, dlatego zebrała się na odwagę i postanowiła dać mu siebie, nie patrząc na konsekwencje. 

- Chcesz dać mi szansę...? - powtórzył, jakby do końca nie wierzył w to co usłyszał. 

- Chcę. Ale obawiam się, że będziesz tego żałował.. - westchnęła, zagryzając dolną wargę. 

- Na pewno nie będę! - wykrzyknął, a kąciki jego ust uniosły się ledwowidocznie. - To najlepsze co mnie w życiu spotkało, ty jesteś najlepsza.. - dodał, po czym mocno ją przytulił. - Dziękuję ci za to, że dałaś mi nadzieję na to, że może jeszcze wszystko się ułoży. Wiem, że wszystko tak szybko się wydarzyło, ale obiecuję, że nie będziesz żałowała, nigdy.. 

Ucałował ją w oba policzki, a jej przez myśl przeszło jedno zdanie. "Obyś ty nie żałował, Lou.."

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz