Październik zmienił się w listopad, a listopad w grudzień tak szybko, że Julia nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy w witrynach sklepów pojawiły się świąteczne ozdoby. A to napawało ją ekscytacją, bo zdawała sobie sprawę z tego, że przed nią pierwsze wspólne święta z Louisem.
Była tak szczęśliwa i tak bardzo zakochana w mężczyźnie, że dla niej czas jakby stał w miejscu.
A on, z każdym dniem zaskakiwał ją coraz bardziej.
Rano wstawał, by zrobić jej śniadanie do domu i do pracy, a kiedy kończył szybciej niż ona, przygotowywał im ciepły obiad. Mimo, że początkowo średni był z niego kucharz, zapisał się na weekendowy kurs gotowania, o którym Jules nie miała pojęcia.
W soboty i niedziele wymykał się z domu na kilka godzin, tłumacząc, że zbliżają się jakieś ważne zawody i musi trenować z chłopakami o wiele więcej niż zwykle, a ona nie chciała być nachalna i nie miała powodów by mu nie wierzyć, dlatego bez słowa się na to zgadzała.
Kurs odbywał się co tydzień, a pod koniec listopada Louis potrafił ugotować już naprawdę wiele pysznych posiłków, które nie ograniczały się do ryby i frytek na obiad, ani do bekonu i jajka na śniadanie.
Julia nie podejrzewała niczego, ponieważ nie miała pojęcia, że mężczyzna nigdy wcześniej nie potrafił gotować.
Któregoś dnia, kiedy oboje mieli do pracy na późniejszą porę, Louis jak zawsze wstał wcześniej i zabrał się za przygotowywanie śniadania.
Tego dnia postawił na pancakes z miodem i owocami, których jeszcze niedawno nie potrafiłby przygotować.
Kiedy Julia smacznie spała, on przygotowywał w kuchni posiłek, a potem naszykował stół w salonie, tak, by jego ukochana czuła się niczym w najlepszej restauracji.
A później, gdy wszystko było już na swoim miejscu, poszedł do sypialni i próbował obudzić ukochaną pocałunkiem w usta.
Zaśmiał się cicho, kiedy nic to nie dało.
Julia zdecydowanie nie należała do rannych ptaszków, a on zdążył już do tego przywyknąć i, choć wcześniej sam uwielbiał spać do późna, odkąd zamieszkali razem, wstawał wcześniej, by ona nie musiała martwić się śniadaniem i mogła dłużej poleniuchować. Jej radość i szczęście, które niemal wypływało z jej oczu, kiedy zaskakiwał ją każdego dnia czymś innym, wynagradzało mu każdą godzinę, którą mógłby przespać.
- Jules.. Kochanie.. - szepnął, kładąc się obok niej i odgarniając włosy z jej twarzy.
Pogładził kciukiem jej policzek, a ona poruszyła się niespokojnie i wymruczała coś niezrozumiałego, odwracając się na drugi bok.
Louis pokręcił głową, po czym ułożył dłoń na jej plecach i delikatnie je pogładził.
- Julia.. Wiem, że chcesz spać, ale nie zdążysz się naszykować do pracy.. - powiedział, trochę głośniej niż wcześniej, a ona odpowiedziała mu ciężkim westchnięciem.
- Jesteś taki okrutny... - szepnęła, odwracając się w jego stronę i mierząc go zaspanym spojrzeniem.
Wyglądała tak uroczo, kiedy mrugała zawzięcie, próbując dostosować wzrok do światła, które wpadało do sypialni przez odsłonięte okna.
- Może jestem okrutny, ale za to jak bardzo zakochany - wzruszył ramionami, w odpowiedzi, po czym oparł się na przedramionach i już miał wstać, kiedy poczuł jak drobne palce zaplatają się wokół jego nadgarstka.
Spojrzał na Julię, która leżała na lewym boku i uśmiechała się uroczo.
Dobrze wiedział o co jej chodziło i co miała na myśli, dlatego nieświadomie zwilżył wargi językiem.
CZYTASZ
never in a milion years ► tomlinson ✔
FanfictionZAKOŃCZONE W prawie każdym liceum pracuje przystojny wuefista, do którego wzdychają wszystkie uczennice. W prawie każdym liceum pracuje piękna nauczycielka, do której wzdychają wszyscy uczniowie. A co jeśli ta piękna nauczycielka dopiero skończył...