3

1.8K 76 22
                                    

   - Co to za wyjazd? - zapytała, nerwowo przełykając ślinę. 

- Integracyjny. - odparł krótko, wzruszając ramionami - Co roku, jeden weekend we wrześniu jest przeznaczony na ten wyjazd, żeby wszyscy nauczyciele się ze sobą zintegrowali, tak, by cały kolejny rok szkolny odbył się bez żadnych spięć i niepotrzebnych nieporozumień - wyjaśnił, a Julia pokiwała ze zrozumieniem głową. 

- I ten wyjazd jest obowiązkowy? - dopytała, a Louis zaśmiał się pod nosem, po czym odpowiedział: 

- Tylko pobyt w szpitalu, mógłby usprawiedliwić twoją nieobecność - mrugnął w jej kierunku, a ona posłała mu nerwowy uśmiech - Spokojnie, na pewno ci się spodoba. Rozumiem twoje obawy, bo będąc na twoim miejscu też bym się bał, ale musisz zrozumieć, że od teraz my wszyscy nie jesteśmy już twoimi byłymi nauczycielami, a kolegami i koleżankami z pracy, których musisz traktować na równi z samą sobą, a nie lepiej czy z większym szacunkiem - ponownie wzruszył ramionami, upijając łyka kawy. 

Julia spijała każde słowo z jego ust, uświadamiając sobie, jak wiele ma racji i jak inteligentnym człowiekiem jest. Tak naprawdę, nigdy wcześniej nie rozmawiała z nim tak swobodnie i otwarcie jak teraz, a ku własnemu zdziwieniu, czuła się w jego towarzystwie coraz luźniej i sama nie wiedziała, czy to dobry, czy zły znak. 

- Masz rację, choć nie ukrywam, że jest to dla mnie niewygodna sytuacja. Musi chyba minąć trochę czasu zanim nauczę się mówić do profesorów na 'ty' - zaśmiała się, upijając łyka kawy, a on jej zawtórował. 

- Oj, Julia.. jeszcze jedna rzecz, której musisz się nauczyć to to, że żadne z nas nie ma tytułu profesora, a co do niektórych nie jestem przekonany czy mają w ogóle tytuł magistra. Nie mam pojęcia skąd wziął się ten durny nawyk mówienia do nauczycieli per 'profesor', ale to jednak z rzeczy, które denerwują mnie najbardziej.  - westchnął, po czym podszedł bliżej niej i stanął tuż obok. 

Jej nozdrza zaatakował intensywny zapach jego perfum, niezmiennie ten sam od tylu lat i poczuła, że miękną jej kolana. 

Nieważne jak bardzo starała się udawać, że jest inaczej, Louis nadal działał na nią w ten sam sposób co podczas szkolnych lat, a to wcale nie napawało ją pozytywną energią. 

Wiedziała, że ciężko będzie jej widywać go każdego dnia i rozmawiać swobodnie jak z kolegą. 

- Więc, jak minął ci pierwszy dzień w pracy? - jego delikatny głos przerwał ciszę, która między nimi zapanowała, a ona odwróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się delikatnie. 

- Zaskakująco dobrze. - odpowiedziała krótko, po czym dodała - Nie spodziewałam się, że zostanę tak ciepło przyjęta. 

- Jestem pewien, że najcieplej przyjęła cię męska część szkolnej społeczności - zaśmiał się dźwięcznie, puszczając 'oczko' w jej kierunku. - Powinienem zachować to dla siebie, ale chłopcy z ostatniej klasy pytali mnie czy już cię widziałem i czy mam zamiar się wokół ciebie zakręcić, bo, jak to oni ujęli, 'niezła z ciebie niunia'. - dodał po chwili, a Julia prawie wypluła kawę, której właśnie się napiła. 

- Słucham?! - prawie wykrzyknęła, posyłając mu mordercze spojrzenie - Mam nadzieję, że coś z tym zrobiłeś! - dodała, czując, że jej policzki wręcz płoną z zażenowania. 

- No oczywiście odpowiedziałem, że już dawno się zakręciłem i na razie nie mam zamiaru się odkręcać - wzruszył ramionami, ze śmiertelnie poważną miną, po czym odwrócił wzrok i upił kolejnego łyka kawy. 

Julia otworzyła szerzej oczy i usta, nie mogąc wyjść z zaskoczenia. 

Nie wiedziała czy mówił na poważnie, czy to kolejny z jego żartów, z których słynął w całej szkole. 

Jego dźwięczny śmiech rozwiał jej wszystkie wątpliwości. 

- Nie rób takiej minki, przecież żartuję. Oczywiście, że ich upomniałem i zabroniłem mówić w ten sposób o nauczycielce. Dostali też dodatkowe trzy okrążenia wokół boiska i żaden nie powiedział już ani słówka - wyjaśnił, a Julii spadł kamień z serca. 

- Uff... - odetchnęła z ulgą, łapiąc się za serce, po czym zawtórowała mu śmiechem - Już się ba... - dodała, ale nie dane było jej skończyć, gdyż drzwi kantorka wuefistów otworzyły się i do środka weszła pani McCormak, nauczycielka algebry. 

- Lou, skarbie, wpadniesz dziś wieczorem? - zapytała, bez słowa przywitania, a Julia otworzyła szerzej usta. 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz