27

968 44 17
                                    

   Kiedy każdy zebrany zauważył obecność Louisa, w szkole zapanowała cisza. 

Większość nie wierzyła w to co widzi, bo nikt nie spodziewał się, że zawieszony nauczyciel pojawi się w szkole. 

Jednak Ann, ukochana kuzynka Louisa czuwała nad wszystkim. 

Niewiele myśląc, wbiegła na schody, a kiedy zebrani przenieśli swoje zdziwione spojrzenia na nią, wykrzyknęła: 

- Halo! Zróbcie hałas dla Louisa! Niech czuje jak bardzo go wszyscy wspieramy! 

Słysząc jej słowa, Julia jako pierwsza pisnęła głośno, a zaraz za nią, to samo zrobiła reszta. 

W szkole znowu zapanował rumor, a Louis opuścił głowę i pokręcił nią, uśmiechając się. 

Nadal nie dowierzał w to co widział i był tak bardzo wdzięczny Julii za to, że zabrała go w to miejsce. 

Prawdę mówiąc, przez całą noc nie potrafił zasnąć, bo rozmyślał nad tą całą sytuacją. Obawiał się, że jego ukochani uczniowie uwierzą swojej koleżance, a nie jemu i ta wizja doprowadzała go niemalże do mdłości. On dla tych dzieciaków był w stanie zrobić wszystko, nieraz zostawał z nimi po lekcjach, tylko po to żeby posłuchać ich żali na temat nieszczęśliwej miłości, złości na któregoś z nauczycieli, albo przegranego meczu. 

Nigdy nie narzekał, nigdy ich nie odsyłał, nigdy nie mówił, że nie ma czasu. 

Był tam, na sali gimnastycznej, kiedykolwiek i cokolwiek by się nie działo. Służył uśmiechem, dobrą radą i śmiesznym żartem na poprawę humoru, a teraz widział, że to wszystko było tego warte, że każdy problem, który próbował rozwiązać, każda minuta, którą spędził w szkole po godzinach, każdy moment w którym bez zająknięcia wysłuchiwał narzekań uczniów nie poszły w eter. 

Ci wszyscy uczniowie stali za nim murem i próbowali odwdzięczyć mu się za to, co on zrobił dla nich. 

No i Julia. 

Zaprowadziła go tutaj, mimo, że wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie ma ochoty pojawiać się w szkole. 

Narażała się na wyrzucenie z pracy, kiedy broniła go przed Natalie i jej rodzicami. 

Nie miał pojęcia ile czasu stała pod drzwiami i ile słów z ich rozmowy usłyszała, ale mimo to zarzekała się, że mu wierzyć i, że nie doszło do żadnej próby gwałtu.

Wierzyła mu i okazywała to na każdym kroku, a to, w tamtej chwili było dla niego najważniejsze. 

No i to, że ponad sto pięćdziesiąt osób zebrało się w jednym miejscu, tylko po to żeby okazać mu swoje wsparcie, doprowadzało go do łez wzruszenia. 

Ścisnął mocno dłoń Julii i już chciał uciszyć tłum, by móc coś powiedzieć, kiedy drzwi gabinetu otworzyły się i wyszedł zza nich zdenerwowany dyrektor. 

Od czasu kiedy pojawił się w pracy, a na korytarzu rozpoczął się strajk, mężczyzna nie opuszczał swojego gabinetu i zakazał sekretarkom wpuszczać kogokolwiek. Ale teraz, kiedy usłyszał, że Louis pojawił się w szkole, nie mógł dłużej się ukrywać. 

Wiedział, że Tomlinson nie powinien być teraz w tym miejscu, dlatego wyszedł i postanowił zaprosić go na rozmowę. 

- SPOKÓJ! - wrzasnął tak głośno, że wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. - Rozumiem wasze oburzenie, ale to nie moja wina, że profesor Tomlinson został zawieszony. TAKIE SĄ PROCEDURY - dodał, ostatnie zdanie wypowiadając znacznie głośniej. - Przykro mi bardzo, ale muszę zaprosić cię Louis do siebie. 

Słysząc ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie, wszyscy zgromadzeni krzyknęli z oburzenia, a po korytarzu rozniosły się oburzone pomruki. 

Louis westchnął ciężko i spojrzał na Julię, która ściskała mocno jego rękę z przerażeniem wymalowanym na twarzy. 

- Wszystko będzie dobrze.. - szepnął wprost do jej ucha, a później ucałował jej czoło. 

Kobieta przymknęła powieki i skinęła głową, a kiedy puścił jej dłoń i ruszył w stronę gabinetu, pokazała mu skrzyżowane palce na znak wsparcia. 

Odpowiedział jej uśmiechem,a przez myśl przeszło mu, że jest niesamowita. Wiedział, że nie spocznie dopóki nie odwdzięczy jej się za to wszystko co dla niego robiła, a ta myśl dodawała mu otuchy. 

Z wielkim trudem przepchał się przez tłum i podał rękę kilku uczniom, którzy zapewnili go o tym, że są w tym wszystkim razem z nim. 

Chwilę później drzwi gabinetu zamknęły się, a na korytarzu zapanowała zupełna cisza. 

Nikt nic nie mówił, nikt nie strajkował, każdy miał nadzieję, że uda mu się usłyszeć choć kawałek rozmowy. 

- Usiądź, Louis - dyrektora zachęcił mężczyznę gestem dłoni, wskazując na miejsce przy ogromnym stole. 

Profesor Tomlinson skinął głową na znak podziękowania i zajął to samo miejsce, przy którym ostatnim razem siedziała Julia. 

- Wiedziałeś o tym? - usłyszał po chwili pytanie dyrektora, na co zaśmiał się krótko. 

- Nie miałem o niczym pojęcia - odparł, opierając plecy o oparcie krzesła, po czym skrzyżował ręce na torsie. 

Szanował dyrektora i bardzo go lubił, ale nie miał pojęcia jak ta cała sytuacja wpłynie na ich relacje. 

Sam nie miał pojęcia jak zachowałby się na jego miejscu, ale był mu wdzięczny za to, że przyniósł na policję zaświadczenie o jego pracy, tuż po tym jak został aresztowany, bo mógł przecież czekać do momentu, aż dostanie pisemne wezwanie. 

Zrobił to jednak sam z siebie, a Louis wiedział, że nigdy mu tego nie zapomni. 

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś zawieszony i nie powinieneś się tutaj w ogóle pojawić? - kolejne pytanie wyrwało mężczyznę z zamyślenia. 

- Wiem, naprawdę wiem. Ale to nie był mój pomysł, ja nawet nie wiedziałem, że coś tutaj dla mnie organizują. Niemniej jednak, zdaję sobie sprawę z tego, że mam zakaz przychodzenia tutaj, dlatego przepraszam. - odparł mężczyzna, po czym nachylił się nad stołem i dodał - A tak poza tym, dziękuję za wsparcie na komisariacie. Wiem co pan dla mnie zrobił. 

Dyrektor uśmiechnął się pod nosem i spojrzał w oczy swojego najlepszego nauczyciela. 

Niewiele myśląc, nachylił się jeszcze bliżej i szepnął: 

- Louis.. Walczyłem jak lew o to żebyś nie musiał być zawieszony, bo wiem ile ta praca dla ciebie znaczy. Ale z procedurami nie wygram... Chcę jednak żebyś wiedział, że ja wierzę tobie. I gdybym mógł, sam dołączyłbym do tego strajku. 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz