9

1.6K 62 22
                                    

       Przez resztę dnia każdy mógł robić to, na co miał ochotę, a wieczorem wszyscy mieli spotkać się na plaży i rozpalić ognisko, dlatego , korzystając z wolnego czasu i ładnej pogody, Julia postanowiła zwiedzić okolicę. 

Mimo, że był już prawie październik, nic nie zwiastowało zbliżającej się jesieni, co jednocześnie cieszyło ja i dziwiło. Od urodzenia mieszkała w Anglii i doskonale znała angielska pogodę, dlatego starała się cieszyć ciepłem najdłużej jak tylko było to możliwe.

Wzięła szybki prysznic, a potem chwytając jeansową kurtkę i torebkę, wyszła z pokoju. 

Zamknęła drzwi na klucz i w skupieni zajęła się poszukiwaniem okularów przeciwsłonecznych, które utknęły w otchłani jej torby.

- To już chyba przeznaczenie. - usłyszała zza swoich pleców, a przyjemny dreszcz obleciał jej całe plecy. 

Odwróciła się z uśmiechem, po czym oparła dłonie na biodrach i przechyliła głowę w prawą stronę. 

- Ty chyba mnie śledzisz - zażartowała, patrząc jak Louis zamyka drzwi od pokoju znajdującego się tuż obok jej własnego.

- Może jestem twoim psychofanem? - odparł, całkowicie poważnym tonem, a ona mimowolnie się uśmiechnęła.

- W zasadzie, to całkiem mile, działać na kogoś tak mocno, że aż staje się jego stalkerem - wzruszyla ramionami, po czym dodała - Idziesz się przejść?

Skinął głową, a kąciki jego ust nie uniosly się ani o centymetr.

- Idę, bo odkąd się zameldowałem, były u mnie już cztery koleżanki i każda dziwnym trafem potrzebowała jakiejś pomocy.. - westchnął smutno, na co Julia wybuchła śmiechem.

Uniósł prawa brew do góry i zmierzył ją karcacym spojrzeniem.

- Co cię tak bawi, Jules? - burknal, a ona otarła lze, która wolno spływala po jej policzku.

Już dawno tak bardzo się nie śmiała. Louis był ostatnia osoba, która posadzilaby o narzekanie na zainteresowanie płci przeciwnej. On doskonale wiedział jak atrakcyjnym mężczyzna jest i jak bardzo podoba się kobietom.

- Nie uwierzę, jeśli powiesz ze Ci to przeszkadza - odparła, ledwo łapiac powietrze.

Mężczyzna wywrocil oczami, po czym podszedł bliżej niej. Uwielbiał Julie, ale w momentach takich jak ten, jej pewność siebie działała mu na nerwy.

- Szkoda, że ty nie potrzebowałaś pomocy.. - szepnął, wprost do jej ucha, a ona mimowolnie się uśmiechnęła.

- Już ci dziś powiedziałam, że jestem duża dziewczynka i sama sobie radzę - wzruszyła ramionami, po czym odsunela się od niego i poprawiła torebkę. - A teraz wybacz, ale mam zamiar zwiedzić okolice przed ogniskiem, dlatego lepiej będzie jak już pójdę. - to mówiąc, założyła okulary przeciwsłoneczne na nos i przeczesała włosy dłonią.
Bez słowa ruszyła przed siebie, zupełnie nie zwracając na niego uwagi.

Pokrecil głową, uśmiechając się pod nosem, po czym uznał, że najlepiej będzie jeśli pójdzie w swoją stronę.

~*~

Julia od lat uwielbiał Crosby i znała je prawie na pamięć. Była już chyba w każdej możliwej knajpce, obejrzała wszystkie, nawet najmniejsze uliczki i odpoczywała na każdej, nawet najbardziej zniszczonej ławce, dlatego czuła do tego miejsca niesamowity sentyment.

To tutaj pojawiała się kiedy musiała odsapnac, odpocząć i zebrać myśli. Tutaj naładowywala swoje akumulatory i znajdowała pomysły na poradzenie sobie z problemami i własnymi myślami, które, szczególnie w pewnym okresie jej życia, były dla niej bardzo destrukcyjne.

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz