15

1.1K 51 24
                                    

    Wyglodniala jak wilk, zrobiła sobie kilka kanapek i wróciła do salonu.
Wiedziała, że niedługo powinna iść spać, bo lekcje w poniedziałki zaczynała o 9:00, ale myśli, które klębily się w jej głowie, nie dawały jej odpocząć.

Chciała zadzwonić do mamy i poprosić o numer do Louisa. Pragnęła przeprosić go za swoje zachowanie, ale kiedy tylko sięgała po telefon, dochodziła do wniosku, że lepiej będzie jeśli porozmawia z nim w cztery oczy. A potem znowu sięgała po telefon i znowu zmieniała zdanie i tak w kółko i kółko, do momentu w którym nie usłyszała, że ktoś dobija się do jej drzwi.

Przez plecy przeszły jej nieprzyjemne ciarki, bo kto mógł odwiedzić ją o tak późnej porze?

Niewiele myśląc, wstała z kanapy i wolnym krokiem podeszła do drzwi.
Spojrzała przez wizjer, a kiedy zobaczyła twarz Louisa, nieświadomie nabrała głęboko powietrza do płuc.

Przekręciła klucz i nacisnela na klamkę.

Do środka momentalnie wpadło chłodne powietrze, a ona spojrzała na szatyna zdziwionym wzrokiem.

- Co ty tu robisz? - zapytała, zakładając dłonie na piersiach - Wiesz która jest godzina?

- Mogę wejść? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a ona bez słowa odsunela się na bok, robiąc mu przejście.

Wszedł do środka i zmierzył ja wzrokiem.

Miała na sobie jasnoszare, obcisłe spodnie od dresu i szeroka, granatowa bluzkę z dekoltem w serek i podwinietymi do łokci rękawami.
Włosy spieła w koka na czubku głowy, a kilka niesfornych kosmykow opadalo swobodnie na jej czoło.

Na ten widok, zwilzyl nieświadomie wargi, a ona poczuła, że jej policzki się różowia.

Szybko odwróciła się od niego i zamknęła drzwi, a on złapał się na podziwianiu jej pośladków, które w tamtych spodniach były tak dobrze wyeksponowane.

- Nie mogłem już dłużej czekać.. - westchnął, czując, że dzięki ciepłemu powietrzu, alkohol nagle bardziej uderzył do jego głowy.

- Na co? - odparła, przyglądając mu się z uwagą.

- Na rozmowę z tobą.. - wybelkotal, bo coraz gorzej radził sobie z wymawianiem większej ilości słów.

Niezgrabnie podszedł bliżej niej i mocno się do niej przytulił. Westchnął głośno, a do jej nozdrzy doszedł nieprzyjemny zapach alkoholu.

- O Chryste, gdzie ty się tak upiles? - zapytała, próbując za wszelką cenę nie przewrócić się pod jego ciężarem.

Polozyla obie ręce na jego plecach i delikatnie pogladzila, mając nadzieję, że za chwilę się od niej oderwie.

Ale on ani śnił to zrobić.

Przytulał się, a raczej wisiał na niej, gladzac jej włosy, które rozpuścił od razu kiedy tylko je dotknął.

- W domu - odparł, przeplatając sobie kosmyki jej włosów między palcami.

- A jak się tutaj dostałeś? - zadała kolejne pytanie, gladzac dlonmi jego plecy.

- Przyleciałem. - wzruszył ramionami, tulac się do niej jeszcze mocniej, co skutecznie uniemożliwilo jej jakikolwiek ruch.

- Przyleciałes? - powtórzyła z niedowierzaniem, a chwilę później poczuła na ramieniu, jak kiwa twierdząco głowa.

- Przyleciałem tutaj na skrzydłach miłości.

Słysząc jego słowa, ledwo powstrzymała się od wybuchu śmiechem.

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz