26

990 47 18
                                    

     Julia nigdy wcześniej nie była w mieszkaniu Louisa, ale wiedziała doskonale w którym mieszka bloku, a dzięki Ann poznała także dokładny adres. 

Zaparkowała samochód na pierwszym wolnym miejscu jakie znalazła i, niczym strzała, wypadła z niego, w biegu zamykając drzwi i wciskając przycisk na kluczu, który blokował wszystkie zamki. 

Chwilę później znalazła się w środku bloku, a później, bez pukania wbiegła wprost do mieszkania Louisa, które znajdowało się na czwartym piętrze. 

Odgarnęła roztrzepane włosy, po czym ciężko dysząc, zamknęła drzwi i krzyknęła: 

- Lou! Chodź szybko, muszę cię gdzieś zabrać! Koniecznie musisz coś zobaczyć! 

Bez namysłu wbiegła do pierwszego pokoju po lewej stronie, który okazał się być salonem,a  później stanęła jak wryta, bo dopiero w tamtej chwili zauważyła, że Louis nie jest sam. 

Zawsze była roztrzepana, zwłaszcza kiedy zależało jej na czasie, a teraz była dodatkowo podekscytowana, bo wiedziała, że jeśli jej ukochany zobaczy to, co zrobili dla niego uczniowie i poczuje ich wsparcie, choć trochę poprawi się jego humor, a może nawet zobaczy szansę na to, że cała ta sytuacja rozwiąże się samoistnie. 

Prawdę mówią, miała ogromną nadzieję, że Natalie wycofa zeznania kiedy zobaczy, jak wiele osób wierzy w niewinność Louisa. 

Mężczyzna był ostatnią osobą, która mogłaby kogokolwiek skrzywdzić, a już na pewno nie uczennicę. Nie znała nikogo, kto miałby tak wspaniały kontakt z uczniami i, szczerze mówiąc, traktowała Louisa jak swój autorytet. A teraz cieszyła się, że nastolatkowie potrafią mu się odwdzięczyć i stanąć za nim murem, bez żadnego zająknięcia. 

- Julia? Co ty tu robisz? - usłyszała pytanie płynące z ust Louisa, a potem zauważyła jak chłopcy z jego drużyny uśmiechają się pod nosami i rzucają sobie porozumiewawcze spojrzenia. 

Jej policzki zapłonęły ognistą czerwienią, bo wiedziała, że teraz na pewno rozejdą się plotki na temat ich romansu. Ale w tamtej chwili nie to było najważniejsze. 

- Dzień dobry, panno Evans - powiedział Brad Collins, a jego pytanie sprowadziło ją z powrotem na ziemię. 

Odrzuciła inne myśli na dno umysłu i skupiła się na tym, po co tak właściwie tam przyjechała. 

- Cześć, chłopcy - odparła, uśmiechając się uroczo, a później spojrzała na Louisa, który stał pod ścianą i mierzył ją zdziwionym spojrzeniem. 

Nie miał pojęcia skąd Jules znała jego adres, ani co tak bardzo ją rozemocjonowało, ale nie potrafił przestać się uśmiechać. 

Widząc podekscytowanie wymalowane na jej twarzy, zaróżowione policzki i roztrzepane włosy, miał ochotę podejść do niej i soczyście pocałować, ale nie mógł tego zrobić, na pewno nie teraz kiedy cała jego drużyna siedziała rozrzucona po całym pokoju i obserwowała każdy ich ruch. 

- Coś się stało? - zapytał nagle, bo nie dostał od niej odpowiedzi na swoje poprzednie pytanie. 

- Tak! - odparła szybko, ale później uświadomiła sobie, że mógłby odebrać to w dwojaki sposób, dlatego natychmiast dodała - To znaczy, nie w taki sposób w jaki ci się wydaje. Musisz szybko pojawić się w szkole! 

Niewiele myśląc, podeszła do mężczyzny i złapała go za dłoń. 

- Przepraszam was chłopcy, ale wy na pewno wiecie po chcę zabrać go do szkoły. Jak się tutaj dostaliście? Mogę podwieźć trójkę z was, bo więcej osób niestety nie zmieści się w moim aucie - powiedziała, tym razem kierując swoje słowa w stronę drużyny piłkarskiej. 

never in a milion years  ► tomlinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz