Rozdział 50

748 22 0
                                    

Obudziłam się rano sama z siebie. W mojej dziewczyny objęciach ....W tej o której mogłam tylko pomarzyć a jednak ją mam. Nie dowierzam nadal w nasz związek. Nigdy bym nawet o tym nie pomyślała... Ja i moja nauczycielka... Dziwnie to brzmi ale jednak jest. Cieszę się z tego. To co mówiła Klara że zawsze mi się podobała nasza wychowawczyni to było prawda. Zanim jeszcze poznałam Alex to bardzo podobała mi się Sussan. Myślałam chwilami że ją kocham. Może faktycznie tak było bo teraz wszystko dość szybko się potoczyło. Nigdy natomiast nie pomyślałabym o tym, że kiedyś będę się z nią kochać, przytulać, całować i w ogóle że będziemy razem. Zawsze miałyśmy dobry kontakt ale myślałam, że to przez to że jest młodą nauczycielką i jest wyluzowana. Później to zapoznanie się bliżej... Spotkania wtedy jeszcze jak byłam z Alex, a teraz to..... ZWIĄZEK i to taki wspaniały.

Moje rozmyślanie przerwała mi moja dziewczyna.....

- Hej skarbie, jak ci się spało? - zapytała.

- Hej misiu, cudownie mi się spało, a Tobie?

- Też, bo w twoich objęciach ...

- Bardzo cię kocham wiesz?

- Wiem kochanie, ja ciebie też.

- Zawsze podobały mi się troszkę starsze kobiety od siebie.

- Zawsze? Każda starsza?

- Nie każda, tylko te wyjątkowe.

- Hmmm. słyszałam że podobałam ci się wcześniej, czyżbym była wyjątkowa?

- Oczywicie że tak, nie mogłoby być inaczej.

Sussy się umiechnęła i zaczęłyśmy powoli wstawać.

- Dziś ja robię śniadanko dla mojej księżniczki. - powiedziała.

- No dobrze, to ja sobie popatrzę, Abby u rodziców to nawet nie trzeba wychodzić.

Przyglądałam się dość uważnie na każdy ruch kobiety. Wyglądała pięknie jeszcze taka nieogarnięta. Po chwili było już jedzonko. Jajeczniczka z kawałkami parówek wyglądała przecudnie, również idealnie smakowała. Mogłabym jeść i jeść ale nadszedł czas na szykowanie się. Wstałyśmy od stołu i zaczęło się od umycia zębów i twarzy. uczesałyśmy włosy i zrobiłyśmy makijaż. W bardzo szybkim tempie ubrałyśmy się i poszłyśmy na podwórko. Doznałam szoku, przed bramą stała Alex. Co ona może chcieć i dlaczego nie weszła jeli już w ogóle coś chce. Sussan nie zauważona przez dziewczynę stojącą pod bramą weszła z powrotem do domu, wiedziałyśmy że Alex może nam zaszkodzić. podeszłam pod bramę i zapytałam:

- Co ty tu robisz?

- Czekałam aż wyjdziesz z Abby ale najwidoczniej już o nią nie dbasz..

- Jest u moich rodziców.

- Już się piesek znudził?

- Nie ale dzisiaj mam wycieczkę i rodzice się nią zajmą. Dobrze wiesz że nie mogę jej zabrać ze sobą.

- Chcę ją zabrać...

- Słucham?

- No to co słyszysz zabieram ci Abby.

- Niee!!! - krzyknęłam.

- Tak, mam do tego prawo, ja ją kupiłam, mam nawet dokumenty.

- Kupiłaś ją dla mnie...

- Ale prawnie jest moja. Także wezmę ją od twoich rodziców.

- Nie zgadzam się!!!!

- Nie masz wyjcia. Inaczej zadzwonię na policję.

- Nie możemy się jakoś dogadać?

- Nie ma opcji. Mam to załatwić przez policję czy sama ją oddasz?

- Oddam....Ale jak wrócę z wycieczki okej?

- Kiedy wracasz???

- W czwartek wieczorem, ale nie będę miała wtedy czasu...

- Będą w piątek wieczorem po nią. Ma być gotowa!

- Dobrze.....

Natychmiast wróciłam do domu a łzy płynęły mi jak oszalałe. wytłumaczyłam Sussan co się stało. Kobieta była w szoku. Uspokoiła mnie i pojechałyśmy. Wiem że Alex robi to specjalnie ale to jest bardzo smutne. Kocham tego psiaka i to bardzo. Nie wiem jak to przeżyję. Załamałam się  tą sytuacją ale mam nadzieje że Alex w ciągu tego tygodnia o tym zapomni. Ona wie jaki to obowiązek, może nie będzie chciała się nią zajmować i zrezygnuje. MAM NADZIEJE!!!!!

Dzisiejszego dnia w szkole nic się nie działo, ciągle był temat wycieczki, co kto zabiera itp. Nudy jak nigdy. Już chyba czas by szybciej leciał jakby były lekcje. Na przerwie moja dziewczyna miała chwilę więc poszłam z nią pogadać. Rozmawiałyśmy o tym kiedy rodzice mają nas zawieźć w sensie o której no i w sumie to by było na tyle dzisiejszych wydarzeń w szkole. Wszystkie klasy dzisiaj kończyły o tej samej porze ale to dobrze bo przynajmniej nie muszę czekać  godzinę na Sussan, która nie pozwoliła mi jechać swoim autem bo stwierdziła że jestem za bardzo roztrzęsiona. Jak zwykle spotkałyśmy się koło auta i pojechałyśmy do mnie do domu.

Chciałyśmy spędzić miłe chwile bo na wycieczce raczej nie będziemy tak mogły. NIESTETY... No ale ten już nie cały rok przeżyjemy, byle by wytrzymać do czasu matur. Usłyszałam że dzwoni mi telefon.

- To mama. - powiedziałam i odebrałam.

- Hej mamuś.

- Hej, hej. o której trzeba was zawieźć?

- Tak o 22 trzeba już wyjechać ode mnie, ale wy bądźcie wcześniej to wypijemy jeszcze kawkę i pogadamy.

- Okej to o której??

- Myślę że 19 byłaby dobrą godziną.

- Dobra, będziemy . To paaa.

- Paaa. Czekamy.

Jest godzina 15 do przyjazdu rodziców cztery godziny więc zaczęłyśmy oglądać ulubiony film "kochałam Anabelle". Ulubiony od momentu kiedy jesteśmy razem. Pochłonął nas film całkowicie. Zasnęłyśmy podczas napisów końcowych. Obudzili nas rodzice pukając do drzwi. Szybko wstałyśmy otworzyć i się przywitać . Sussy zrobiła kawę, ja wyjęłam ciastka i usiedliśmy wszyscy w salonie. Przez cały czas rozmawialiśmy, opowiedziałam też rodzicom co Alex odwala. O godzinie 22 wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na parking szkolny. Pożegnałyśmy rodziców i poszłyśmy pod bramę szkoły gdzie wszyscy mieli się zbierać do godziny 23. Autobus podjechał po 10 minutach naszego czekania. Wszyscy którzy już byli weszli do autokaru i czekaliśmy na resztę. Gdy w końcu już pojawili się wszyscy Sussan sprawdziła obecność i ruszyliśmy w długą podróż.

Love is LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz