Rozdział 42

783 25 0
                                    

Znów się dziś obudziłam przy Sussan, stawało się to dla mnie coraz bardziej dzwniejsze, tymbardziej że wciąż miałam jej słowa w głowie, że jestem ładna itp. Nie dawało mi to spokoju. Zdawało mi się że Sussan się może we mnie zakochać. Ale jeśli na chwilę o tym pomyślałam zaraz usprawiedliwiałam ją tym że jest moją nauczycielką. Wiedziałam że to nie może się stać, gdyż zemną musiałaby żyć w ukryciu rok. Przynajmniej musiałaby to kryć w szkole.
- Hej. - powiedziała kobieta przeciągając się.
- Cześć Sussan. Wyspałaś się?
- A powiem ci że tak nawet. A co ty masz taką minę Rachel?
- Dzisiaj powiem rodzicom...
- O Alex?
- Tak, muszę. Oni powinni to wiedzieć. Głupio mi ale im powiem. Mam też nadzieję że ona powie swoim rodzicom, zamiast ukrywać się w jakimś mieszkaniu. Sama to zaczęła. Niech teraz to przyjmie na klate i się potrafi zachować.
- Dokładnie. Masz rację, w końcu ona nie jest już dzieckiem.
- Dlatego ja dzisiaj zamierzam się spotkać z moimi rodzicami. Zadzwonię też do niej i zapytam czy powiedziała swoim, bo jak nie to ja to zrobię. Nie chcę by do mnie dzwonili i pytali no dlaczego Alex nie odbiera...
- Tak chyba będzie najlepiej dla ciebie... Ogólnie w sumie dla was.
- Też tak myślę.
Po tych słowach poszłyśmy się szykować. Nie zdążyłyśmy zjeść śniadania ale najważniejsze że Abby była nakarmiona i wyprowadzona na spacer. My mogłyśmy zjeść w szkole.
- Heeej. - usłyszałam krzyk Klary gdy podjechałam na parking szkolny.
- Hej. - opowiedziałam.
- Rachel. My musimy się spotkać i pogadać. Czuję że coś z tobą jest nie tak.
- Klara, wszystko na prawdę jest w porządku. Nie masz się czym martwić. Ja po prostu ostatnio mam bardzo mało czasu.
- Na pewno!!?!???
- Tak, na pewno!
- Coś mi się nie wydaje. Ale jak wolisz. Pamiętaj że zawsze jestem.
- Wiem i będę pamiętać.
- A jak tam w ogóle po waszych zaręczynach? Coś się zmieniło? Może jakoś więcej miłości?
- A wiesz... No cóż się mogło zmienić. W sumie tak na prawdę to nic się nie zmieniło. Dzień jak codzień....
- Rachel.... Co jest?
- Nic, na prawdę nic...
- Słychać nawet po twoim głosie.
- Ale co słychać?!?
- Słychać jakbyś była smutna, załamana itp.
- Nie no, jest spoko. Na pewno w któryś dzień się spotkamy i pogadamy dłużej. Teraz mam dużo spraw do załatwienia przez ostatnie dni tylko się tym zajmuje także jeszcze trochę i na pewno znajdę trochę czasu. A teraz póki co to chodźmy na lekcje.
- Okej, trzymam cię za słowo Rachel.

Klara to strasznie podejrzliwa osoba. No ale w końcu zna mnie na tyle że nie dziwie się że się zorientowała. Chyba każdy kto zemną by rozmawiał wiedziałby że coś nie tak jest.

6 godzin w szkole to była mała masakra. Dałam jednak radę i zaraz po tym jak wsiadłam do auta od razu zadzwoniłam do Alex.
- Hej, rozmawiałaś już ze swoimi rodzicami? - zapytałam.
- Hej, nie jeszcze nie. Powiem im ale jeszcze nie teraz... A tak apropo to chciałam Ci powiedzieć że cię kocha.
- spotykasz się z Asią? - zmieniłam temat...
- Tak, ale czasem.
- Dobra nie ważne... To powodzenia wam! I nie mów mi że mnie kochasz... Ja oczywiście ciebie też kocham ale to nic nie zmienia. Na pewno będzie Ci dobrze z Asią. Cześć.

Po tej rozmowie wiedziałam że muszę powiedzieć rodzicom i swoim i jej. Zadzwoniłam więc do jednych i drugich i ich zaprosiłam. Po godzinie wszyscy już siedzieliśmy przy jednym stole. Opowiedziałam im wszystko, a następnie zadzwoniłam do Alex żeby przyjechała. Była u mnie już po 20 minutach. Gdy zobaczyła rodziców była w szoku w pierwszym momencie. Później już przyznała się do wszystkiego, a rodzice nasi byli bardzo zaskoczeni i smutni. Lubili się wzjamenie. Nie mogli też uwierzyć w nasze rozstanie. Ale coż się dziwić. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Wszyscy byli zaskoczeni i smutni jednocześnie. Do Alex ciągle dzwonił telefon i przychodziły jej wiadomości. Wiedziałam że to pewnie Asia. Rozpłakałam się natychmiast. Wszyscy mnie pocieszali ale to już nic nie dawało. To był koniec a ja dopiero zaczęłam się do tego przyzwyczajać.

Love is LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz