Love is Love

Rozdział 30

Obudziłyśmy się rano w naszej pięknej sypialni na dźwięk głośnego budzika. Była 7:00 rano. Wstałyśmy aby wykonać poranną toaletę. Skończyłyśmy po 15 minutach, szybko zjadłyśmy śniadanie i wyszłyśmy z Abby na spacer. Gdy wróciłyśmy do domu była już godzina 7:50. Pobiegłyśmy do samochodów, świadome tego, że spóźnimy się na lekcje. Wbiegłam do klasy spóźniona 10 minut. Miałam akurat lekcje z moją wychowawczynią.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam siadając do ławki.
- Cześć Rachel. - odpowiedziała moja nauczycielka.
Była ona bardzo z nami zrzyta i czasami nasze relacje wyglądały jak z przyjaciółką. Na prawdę bardzo ją lubiłam.

***** Kilka godzin później ******
Wybiła godzina 13:25 koniec lekcji. Bardzo szybko minął mi ten czas. Mogłam opuścić już teren szkoły. Poszłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Zastanawiałam się co robi moja księżniczka. Dzisiaj skończyła dwie godziny wcześniej niż ja. Po 20 minutach byłam na miejscu. Wchodząc do środka bardzo się zdziwiłam. Podłogi lśniły i wszystko było posprzątane.
- Wróciłam kochanie. - krzyknęłam.
- Hej myszko. - powiedziała całując mnie namiętnie. - choć do jadalni przygotowałam coś dla nas.
Gdy weszłam do pomieszczenia byłam bardzo zdziwiona stół był nakryty białym obrusem, po środku znajdowały się świeczki. Oprócz tego były dwa talerze pełne pysznego spaghetti z sosem. Tak jak lubię. Do tego po szklance pepsi. Zasiadłyśmy więc i zaczęłyśmy jeść. Po skończonym posiłku zapakowałyśmy naczynia do zmywarki i włączyłyśmy ją. Poszłyśmy na górę i zaczęłyśmy odrabiać lekcje. Gdy skończyłyśmy moja dziewczyna zaproponowała mi super plan.
- Kochanie może zaprosimy do siebie moich i twoich rodziców. Upieczemy ciasto?
- Oczywiście, to dobry pomysł. Na 17?
- Może być.
Zadzwoniłam i zaprosiłam rodziców. To samo zrobiła moja księżniczka. Upiekłyśmy ciasto i wyszłyśmy z Abby na podwórko przy okazji czekając na gości. Po kilku minutach wszyscy byli już u nas. Weszliśmy do salonu i usiadliśmy na kanapie. Na ławie leżało ciasto, a Alex poszła zrobić dla wszystkich kawę. Siedzieliśmy i długo rozmawialiśmy. Moja mama powiedziała mi, że rozmawiała z dziadkami i że odwiedzą mnie tu w domu w piątek po szkole. Cieszyłam się bardzo. Tata zaś powiedział mi, że drudzy dziadkowie przyjadą jeszcze przed moim zakończeniem roku. Również ucieszyłam się z tej informacji. Będę mogła w końcu przedstawić im swoją wybrankę. Wybiła godzina 21 i moi i Alex rodzice opuścili nasze progi. Wyszłyśmy jeszcze raz z Abby aby załatwiła swoje potrzeby. Wrociłyśmy po 21:30 i udałyśmy się na ciepłą kąpiel. Następnie poszłyśmy się położyć w naszej sypialni. Rozmawiałyśmy o wakacjach. Zdecydowałyśmy się pracować w wakacje u moich rodziców, a w sierpniu pojechać tylko we dwie na Gran Canarie. Na calutki tydzień. Moi rodzice mieli zaś plany żeby pozostawić nam firmę na tydzień w lipcu i wyjechać z dziadkami do Hiszpanii. Zgodziłyśmy się. Rodzina Alex wyjeżdżała pod koniec lipca na Crete.
- kochanie, nie boisz się powiedzieć swoim dziadkom o nas? - zapytała mnie moja królewna.
- Nie, dlaczego miałabym się bać?
- No nie wiem, może reakcji?
- O to się nie boję. Jeśli mnie, a raczej nas nie zaakceptują to trudno. Jesteś dla mnie ważna i kocham cię więc nie miałabym powodów żeby się bać powiedzieć, o tym swojej rodzinie. Nie martw się o to.
- Ja ciebie też kocham. Trochę jednak się przejmuje.
- Przestań. Nie przesadzaj. Będzie dobrze. Przecież nie wszyscy muszą nas akceptować. A z resztą moi rodzice mówią, o tym tak spokojnie, że pewnie wiedzą, że dziadków to nie ruszy.
- A może i masz rację. - Powiedziała moja dziewczyna całując mnie delikatnie.
Przytulałyśmy się i całowałyśmy jeszcze przez pewien czas, aż w końcu sama nie wiem kiedy zasnęłyśmy w swoich objęciach. Szczęśliwe z przebiegu sytuacji i trochę zmęczone całym dzisiejszym dniem, podekscytowane wspólnym mieszkaniem i wspólną przyszłością. Jednym słowem, było po prostu cudownie. Byłyśmy zakochane i szczęśliwe.