chapter two: "anyway, i'll remember your face"

8.9K 800 402
                                    

Wyobrażacie sobie spędzić calusieńką noc, siedząc na twardym krześle, z rękoma przywiązanymi z tyłu do jego oparcia? Otóż do tej pory Jungkook też sobie nie wyobrażał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyobrażacie sobie spędzić calusieńką noc, siedząc na twardym krześle, z rękoma przywiązanymi z tyłu do jego oparcia? Otóż do tej pory Jungkook też sobie nie wyobrażał. I niby miał szansę zwiać, jak tamten poszedł spać ze swoją spluweczką w rączce, ale był zbyt padnięty, by się z tego rozbijać. Poza tym widząc, że nie groziły mu brutalne tortury, a jego oprawca był miękką kluchą, mógł sobie uznać to za wczasy przygodowe. Od dawna marzył o wakacjach od rodziców.

Jednak po wyrwaniu z półsnu, w jaki udało mu się zapaść w tej niewygodnej pozycji, jedyne czego chciał to położyć się chociażby na podłodze. I mógłby nazwać "bobka" panem jeśli dałby mu za to ramyun.

Sam "bobek" obudził się dobre paredziesiąt minut później, za sprawą wkurzającego dzwonka telefonu. Odebrał, stękając sennie, a Jungkook zobaczył jak wyciąga stopy za podłokietnik kanapy.

- Mhm, już jest - mruknął najpierw. Zaspany miał jeszcze niższy i bardziej chrapliwy głos. Niezła przykrywka dla takiej ciapy. - Ta, wpadaj... Ale ostrzegam; morda to mu się nie zamyka.

Kook miał siłę tylko na przewrócenie oczami.

Zachowanie "bobka" było co najmniej obleśne. Po tym telefonie przeleżał następne paredziesiąt minut, a potem podniósł się i zrzucił z siebie wczorajszą, zapoconą koszulkę. Jungkook widział na jego szyi dwa łańcuszki; jeden z nieśmiertelnikiem, a drugi z bliżej nieokreślonym medalikiem. Miał całkiem niezłe ciało, ale zdaniem Kooka było gorsze, niż jego własne. Poza tym miał jeszcze więcej tatuaży i grubą różową bliznę na lewej kości biodrowej.

Znikł gdzieś za jakimiś regałami, lecz szybko wrócił ze szczoteczką do zębów w ustach i bladoróżową koszulką przewieszoną przez ramię. Wreszcie zerknął na zmarnowanego Jungkooka. Podszedł dwa kroki bliżej.

- I jak się bawisz? - wybełkotał z pastą do zębów w kącikach ust.

Zblazowanie Kooka wezbrało na sile.

- Chyba gorzej od ciebie...

"Bobek" zaśmiał się krótko.

- Co mogę zrobić, żeby to zmienić, huh? Miało być jak w raju...

- Po pierwsze powiedz mi jak masz na imię, bo denerwuje mnie nazywanie cię bobkiem w myślach, po drugie możesz mnie odwiązać od krzesła, bo boli mnie kręgosłup, a po trzecie jestem...

- Blaaah... Za dużo... - Chwycił z regału pusty kubek po ramyunie instant i wypluł do niego pianę z pasty. - Ale nie obrażaj mnie nawet w myślach, bo wszystko może zostać użyte przeciwko tobie.

badass || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz