Miejsca, na których skóra była pobielała od nacisku, jaki wywierały piekielnie mocno wbite w nią palce Taehyunga, pulsowały nieprzyjemnie, gdy ten przytrzymując go za biodra, uderzał twardo, raz po raz, niedelikatnie wykonując pchnięcia miednicą. Jungkook oplatał go nogami w talii, w zasadzie siłą rzeczy będąc do tego zmuszony, poprzez fale naprzemiennych odczuć, mieszających się ze sobą podczas uniesienia. W spoconych dłoniach zaciskał materiał spodni, którymi był związany, pod powiekami wirowały mu gwiazdy, a z rozchylonych ust co chwila wyrywał się jakiś drobny jęk. Wszystkie emocje zauważał tak wyraźnie i intensywnie, że mimo potężnego otępienia rozkoszą, miał wrażenie, że dochodziły do niego nawet momenty, w których nowe kropelki potu osiadały na całym jego ciele.
Jungkook jednocześnie czuł się jakby był pod wpływem i jakby był narkotykiem; Taehyung tonął w nim, w nałogu, bez opamiętania, pragnąc raju, który tylko on mógł mu dać. Chociaż w myślach krążyło mu tylko słowo "mocniej", to podświadomie pragnął naprawdę powoli delektować się każdą sekundą, każdym dotkniętym skrawkiem ciała Kooka i każdym, jednym razem, gdy przypływające leniwie spełnienie figlarnie łaskotało go w brzuchu. To, czym uraczył go ten wredny wrzód na dupie, odkąd został porwany, było... prawdziwą nagrodą za stracone chwile życia; normalnie wstydziłby się to przyznać i przenigdy nie zrobiłby tego na głos, ale Jungkook był niczym masło orzechowe - bezcenny (zignorujmy, proszę, kwestię przeliczonego okupu) oraz przyprawiał o uśmiech i orgazm w tym samym czasie.
Tężejące mięśnie wzmagały skurcze na całej powierzchni ciała, szala pędu i pieprznego ognia zaczęła się przepełniać, tak jak wtedy, gdy Tae siedząc na nim, kazał mu dojść, przy jednoczesnym podduszaniu go. Tym razem było inaczej, bo teraz rozpalał go od środka, zabójczym tempem i szalonym rytmem doprowadzając do eksplozji. Za dużo, mimo że wiedział jaki jest Taehyung, było zbyt wiele naraz, krew w żyłach ścinała się od skwaru, jaki wytwarzał. Jego biodra prawie w ogóle nie odrywały się od pośladków Jungkooka, penetrował go głęboko i tak dobrze, że aż boleśnie.
- W-wol... Wolniej, T-tae - wydukał, korzystając z tego, że Taehyung wcześniej wyjął mu knebel z ust.
Tamten otworzył oczy, mimo całej sytuacji usłyszawszy to żałosne postękiwanie. Zwolnił z samego zaszokowania tym, co powiedział Jungkook.
- Żartujesz sobie ze mnie? - sarknął przy ponownym wracaniu do poprzedniego tempa. - Nie znam takiego słowa, Jeon.
Jungkook był taki wspaniały... Prośba o zwolnienie w takiej chwili, była równa takiej, jakby poprosić wygłodniałego o brak pośpiechu, zaraz po wpuszczeniu go do spiżarni. Taehyung był zbyt zatopiony w tym niebie, jakie pozwalał mu czuć Kook, by samowolnie odbierać sobie część przyjemności.
Jakkolwiek Taehyung mógł mieć prośby i ulatniający się komfort Kooka gdzieś, tak on przestał chcieć się bawić w podchody, więc przełykając to, co mu nie pasowało, nacisnął na Taehyunga z całej siły, oplatającymi go nogami. Teoretycznie ulżyło, jednak po tym gwałtownym dopchnięciu Tae do siebie aż go zamroczyło, bo tamten nagle dotknął tak głęboko, jak się tego nie spodziewał. Wtenczas chwila bezruchu była błogością w czystym tego słowa znaczeniu, gdyż Jungkook mógł w spokoju dać pochłonąć się fali spływającej po nim złotej przyjemności.
CZYTASZ
badass || taekook
FanfictionGdzie wredny i bogaty dupek został porwany przez młodego kryminalistę i uznał to za uratowanie przed wkurzającymi rodzicami i ich bankietem. !switch! the highest ranks: #7 w FF - 20.11.2019 #10 w FF - 6.02.2019 #11 w FF - 3.12.2018 #12 w FF - 30.11...