chapter fifty eight: "this time you'll have to forgive me"

3.9K 480 189
                                    

Odszukał w pęczku odpowiedni kluczyk i dobiegł do maszerującego w kilka kroków dalej Kooka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odszukał w pęczku odpowiedni kluczyk i dobiegł do maszerującego w kilka kroków dalej Kooka.

- Co się tak burmuszysz? Mogę nie jechać zbyt szybko, jeśli od jazdy też rzygasz - powiedział pół żartem pół serio. - A obydwaj wiemy, że rzygasz.

Jungkook stanął znienacka. Sztywno wyprostowany, z dłońmi wbitymi w kieszenie jakiejś starej, porozciąganej bluzy Taehyunga.

- Naprawdę masz na to teraz siłę? Nie wolisz, nie wiem, siedzieć ze swoimi przyjaciółmi, sprawdzić, czy ten cały Seokjin przeżył?

Taehyung wzruszył ramionami.

- Nic im po mnie, sprawdzę po powrocie.

Oczywiście, że Jungkook znikąd musiał wyciągać jakieś powody do kłótni. W każdym możliwym momencie, żeby tylko przypadkiem nie zrobiło się nudno.

- Dobra, a teraz możesz już skończyć bawić się w rozwydrzonego kutasa i szanownie ruszyć swój równie szanowny tyłek do samochodu? Nie mamy wieczności na twoje humorki...

- Wiesz co, Taehyung, czasem sobie myślę, że fajnie by było, jakbyś jednak był normalnym porywaczem - wypalił nagle tamten.

Tae poczuł, że uszy zaczęły go palić. Wkrótce potem i policzki.

- A to ci się skąd wzięło?

Teraz Jungkook wzruszył obojętnie ramionami.

- A znikąd. Taka dygresja.

Wiecie co, czasami warto trzymać język za zębami. Zwłaszcza, gdy na przykład rozmawia się z kimś, kto tak naprawdę ma w garści cały wasz los. Taehyung zazgrzytał zaciśniętymi zębami i jednym ruchem sprawnej ręki złapał go za gardło. Udało mu się przydusić Kooka zaledwie parę sekund, bo ten odepchnął go z całej siły.

- Teraz naszła cię ochota na buntowanie się? - syknął Tae, masując nerwowo prawy nadgarstek.

- Ciebie nachodzi ochota na wycieczki, mnie na mówienie prawdy, jakiś problem?

To już był taki odruch, nad którym nie panował. Rozumielibyście, stojąc na jego miejscu. Wyciągnął zza pleców wciśnięty dotąd za pasek pistolet i bezceremonialnie wymierzył w stojącego naprzeciw Jeona. Mimo, że za sprawą głębokich oddechów Kooka wyraźnie unosiły i opadały mu ramiona, on sam skamieniał. Po prostu nie miał pojęcia, co dalej zrobić. Z jakiegoś powodu był cholernie wkurzony na Taehyunga. Może dlatego, że sprawiał wrażenie, jakby przeciekał przez palce, niczym woda, może dlatego, że na siłę próbowal być oziębły... Zamiast najzwyczajniej przestać i korzystać z tego, że byli razem, dzielili wspólne chwile. Z kolei problemem Jungkooka był brak zdolności do mówienia o swoich głębszych potrzebach emocjonalnych wprost, w sumie podobnie jak Tae, tylko że on dodatkowo nie zdawał sobie z nich sprawy. Jungkook wolał drogą wytknięcia opryskliwie tego, co mu nie pasowało pokazać, że z drugą osobą było coś nie tak, nawet jeśli po tym wszystkim ona tym bardziej dalej nie wiedziała, o cóż mogło chodzić.

badass || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz