chapter nineteen: "that's very, very bad"

5.7K 605 274
                                    

"Mieszkanie" Taehyunga dzieliło się na trzy części, oddzielone od siebie ścianami utworzonymi z masywnych, metalowych regałów i przypadkowych mebli, poustawianych w segmencie środkowym

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Mieszkanie" Taehyunga dzieliło się na trzy części, oddzielone od siebie ścianami utworzonymi z masywnych, metalowych regałów i przypadkowych mebli, poustawianych w segmencie środkowym. Jungkook wiedział już, co znajdowało się w pomieszczeniu po lewej stronie; parodia łazienki, "szafa" i tego typu sprawy. W środkowym stała kanapa, trzy stoły, szafka pancerna, niepasujący do wystroju blat kuchenny ze zlewem i prehistorycznym telewizorem, maleńka lodówka, oraz krzesło w kącie. No i wszędzie rzecz jasna był bałagan. Sekret stanowił jeszcze pokój po prawej stronie, a to właśnie w nim Taehyung znikł po powrocie.

Kook słyszał głuche dźwięki przypominające uderzenia i świszczące, płytkie oddechy, nabierane nieregularnie. Bał się tam wchodzić. Odgłosy dochodzące stamtąd nie świadczyły o niczym pozytywnym, ale jednocześnie Jungkook czuł ludzką potrzebę sprawdzenia, czy z Taehyungiem było w porządku. Oczywiście, że nie było, dlatego w głębi serca tak bardzo chciał tam zajrzeć i pomóc mu się uspokoić.

Może niektórzy z was znają to uczucie, gdy pozna się nową osobę, chce się jej towarzyszyć, ale ona cierpi z powodów przeszłości. Powodów, których nie znacie i nie wiecie jak reagować. Pragniecie pomóc, okazać wsparcie, jednak boicie się, że to wszystko pogorszy i pogłębi ból.

Taehyung był zbyt rozemocjonowany, nie potrafił radzić sobie z natłokiem myśli i za szybko popadał w gniew. A kiedy się denerwował stawał się ciut destrukcyjny. Stanowił tym samym większe zagrożenie dla samego siebie, niż dla ludzi wokół.

Normalnie Jungkook skontaktowałby się z tamtym towarzystwem; Seokjin opatrzyłby mu rany, miałby się komu wygadać. Tylko, że nie miał jak się z nimi skontaktować. Ślepa uliczka w jakiej się znalazł była nie do zniesienia.

Wziął głęboki oddech, próbując uspokoić chociaż sam siebie. Tak nie mogło być. Zacisnąwszy dłonie w pięści, skierował się do pokoju po prawej stronie. Rozejrzał się odruchowo. Całe ściany obwieszone były sprzętem do ćwiczeń, a pośród tego wisiały nawet trzy karabiny, na które Jungkook wytrzeszczył oczy. Przeróżne pierdółki niewiadomego użytku leżące stosami w każdym kącie, na jednej z bocznych ścian wisiała słabo widoczna tarcza do rzutków. Podziurawiona najprawdopodobniej pociskami.

- Co? Co sobie myślisz, co? - rozległo się z drugiej strony.

Obrócił się od razu. Taehyung słaniał się na nogach przy gigantycznym worze treningowym. W kiepskim świetle, jakie ledwo docierało tutaj ze środka podziemia, widać było jak marnie wyglądał, mimo że ciemność jeszcze trochę maskowała. Zbliżał się powoli z okropnym uśmiechem na twarzy.

- Ty nigdy nie zaczniesz się bać i nigdy nie przestaniesz wpieprzać, prawda? - Kaszlnął. - Nawet jak teraz zrobię tak?

Podniósł ze stojącej obok komody pierwszy lepszy pistolet i wymierzywszy prosto w Kooka, odciągnął bezpiecznik. Wciąż się zbliżał, aż w końcu chłodna lufa zetknęła się z jego krtanią. Taehyung drugą ręką złapał go za ubrania i szarpnął.

badass || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz