chapter fourty six: "so where's the food?"

4.3K 501 93
                                    

Wnętrze domu naprawdę robiło wrażenie; wszystko zdawało się być droższym niż cokolwiek, co Jimin kiedykolwiek posiadał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wnętrze domu naprawdę robiło wrażenie; wszystko zdawało się być droższym niż cokolwiek, co Jimin kiedykolwiek posiadał. Na wstępie widać było, że rodzinka Jeon lubiła wyrafinowanie i nowoczesność. Jimin przemierzał korytarz obojętnym, luźnym krokiem, będąc prowadzonym przez wyraźnie zestresowanego pana Jeon we własnej osobie. 

Zaprowadził go do przestronnej kuchni, gdzie na jednym z krzeseł przy drewnianym stole siedziała jego małżonka. Na jej widok, a raczej z powodu jej marnej prezentacji, Jiminowi prawie zachciało się zwrócić obiad, ale w takiej sytuacji chyba bardziej wypadało mu pozostać dżentelmenem. Zresztą tej pani wygląd Jimina na pewno też nie przypadł do gustu, a nie wypowiedziała się na ten temat.

- Może przejdźmy do rzeczy - odezwał się pan Jeon, przyciszając magnetofon, z którego unosiły się dźwięki francuskiej piosenki. - Jesteśmy w stałym kontakcie z policją, a jeżeli nie zależy... Panu na spotkaniu z nimi, to... 

- Ta - przerwał mu. - Jakieś pytania?

- Gdzie jest Jungkook? - zapłakała żona pana Jeon.

Jimin zmierzył posępnym spojrzeniem jej oblicze.

- Dobra, nie mam serca trzymać was w niepewności. Załatwmy to tak, najpierw kasa, potem treści.

Pan Jeon otworzył usta, ale zamknął je zaraz potem. Podrapał się w czoło. On też wyglądał jak wrak człowieka. 

- Co? Coś nie tak?

Tamten pokręcił głową, po czym z opuszczonymi ramionami schylił się, by podnieść spod stołu zgrabną walizkę, którą przesunął po blacie w stronę Jimina. 

- Tyle, na ile się umawialiśmy?

- Co do grosza... Czy teraz...

- Ta. - Chwycił rączkę walizki, zajrzał krótko do jej środka. - No więc, waszego syna porwał paskudny typ. Już po nim.

- To w takim razie co z Jungkookiem? - Mężczyzna przełknął ślinę. Coraz bardziej niepokoiła go osoba Jimina.

- Skończyłem z nim niestety zaraz po tym, kiedy wyznał mi, że on skończył z waszym synkiem.

- To nie może być prawda - wysapała matka Kooka, opadając na oparcie krzesła.

- Cóż najpewniej jest. Sprawdzałem samochód tamtego.

- I naprawdę przyszedłeś nam powiedzieć tylko to? - Pan Jeon z całych sił pragnął, by Jimin nagle odwołał swoje słowa.

- Chyba lepsze to niż życie w złudnej nadziei, co? Moje kondolencje, a teraz będę już spadał. Nie musicie dziękować.

Odwrócił się, chcąc wyjść z pomieszczenia.

- Ale...

- Jakiś problem? - Jimin obróciwszy się raz jeszcze, oparł dłoń na biodrze, odsłaniając wetknięty za pasek pistolet.

badass || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz