Chyba trochę stracił poczucie czasu, gdy podczas przyglądania się pogrążonemu w mimowolnym, nienaturalnie twardym śnie Jungkookowi, zupełnie pochłonęły go najróżniejsze obrazy umysłu. Ponadto Jungkook był taki spokojny tylko wtedy, gdy spał, a przy trwaniu w takim właśnie stanie wyglądał tak, że pragnęło się trzymać go w ramionach bez końca. Na samą iskierkę myśli o tym, że jutro po południu Kook będzie znajdował się w ramionach swoich rodziców, a on powróci samotnie do swojej rzeczywistości i już nigdy nie zazna tego, czym obdarował go ten przeklęty bachor, krew ścinała mu się w żyłach, a włoski na karku stawały dęba. I jeszcze chciało mu się płakać, ale możliwe, że bardziej znaczącą tego przyczyną był połamany i nieopatrzony palec.
Zmarszczył brwi, gdyż po zwróceniu dodatkowej uwagi na swą kontuzję, ból się nasilił. Spiorunował ów palec wzrokiem, jednak to również nie pomogło, a tylko stracił trzy sekundy obserwowania Jungkooka.
- Gdybym chociaż wiedział, co, do diabła, każe ci studiować ten twój jebnięty tatko... - zamilkł na moment, jakby dając Kookowi czas na odpowiedź. Jego reakcja była raczej oczywista. - Bo wiesz, jakbyś studiował wyrabianie sobie jaj do mordowania pieprzonych szmat, to po magisterce może mógłbyś przesłać mi CV... Tak tylko mówię. Nie mówię, że dostałbyś tę fuchę, ale zawsze mógłbyś spróbować.
Poklepał go po klatce piersiowej, jeszcze raz omiatając spojrzeniem jego częściowo przykryte grzywką brwi, powieki, rzęsy gładko położone na pobladłych policzkach, nos, wyraźny łuk Kupidyna, miękko przechodzący w jasnoczerwoną wargę, łączącą się z tą drugą, pełniejszą, wydatnie odcinającą się małą doliną od podbródka. Jedyną rzeczą jakiej mu brakowało to widok roziskrzonych głębokim, tajemniczym, acz ciepłym brązem oczu. No i może kącików ust, delikatnie zwróconych ku górze.
- Wiesz co, szkoda, że nie potrafisz ze mną rozmawiać, kiedy jesteś trzeźwy. To trochę dziwne, że zawsze do ciebie gadam, jak wiem, że i tak nie odpowiesz - wymamrotał pod nosem Taehyung. - Nawet teraz, nawet nie mówię do siebie... Zwariowałem przez ciebie, Jeon Jungkook...
Złożonymi na torsie Jungkooka opuszkami palców motylim muśnięciem powędrował wzdłuż złączenia wyrzeźbionej pod skórą granicy łączenia mięśni piersiowych. Przeszła go po plecach drżąca zimnem i ciepłem naraz fala ciarek od karku w dół, jakby to Jungkook dotykał jego. Istnienie tego chłopaka w życiu Taehyunga było czystym absurdem.
Przełknąwszy zalegającą w gardle gulę, ujął trzymaną do tej pory na kolanach górną połowę Kooka i ze szczerą ostrożnością zdjął go z siebie, jednocześnie samemu usuwając się z zajmowanego miejsca, by ułożyć na nim Jungkooka właśnie. Kończąc nieporadnie oparłszy się o zagłówki foteli, sięgnął do klamki drzwiczek i otworzył je sobie, od razu po tym wyłażąc na zewnątrz. Westchnął. Uśpienie Jeona nie było jedyną rzeczą, jaka widniała na liście rzeczy do zrobienia.
Jako iż podana mu dawka substancji usypiającej - niezależnie czy była barbitalem, czy flunitrazepamem - wystarczała przeważnie na kilka godzin, czas w jakim powiedzmy, Taehyung zdążyłby dojechać aż do Busan, jeśli na drodze nie wystąpiłyby korki. Tak czy inaczej, pod koniec przygody, Jungkook miał odzyskać przytomność. A jak wiadomo, utraty osobowości wybryk z usypianiem nie przewidywał, więc Kook mógłby zacząć się denerwować, gdyż jakby nie patrzeć, Taehyung zachował się jak ostatni dupek. Albo by się rzucał o to, bądź gdyby okazało się, że Taehyung wstrzyknął mu ten ze środków, który powodował utratę pamięci sprzed jego podania, również mogłoby dojść do... komplikacji. Ludzie i bykowaci dwudziestolatkowie mogą różnie reagować.
CZYTASZ
badass || taekook
FanfictionGdzie wredny i bogaty dupek został porwany przez młodego kryminalistę i uznał to za uratowanie przed wkurzającymi rodzicami i ich bankietem. !switch! the highest ranks: #7 w FF - 20.11.2019 #10 w FF - 6.02.2019 #11 w FF - 3.12.2018 #12 w FF - 30.11...