Gdzie wredny i bogaty dupek został porwany przez młodego kryminalistę i uznał to za uratowanie przed wkurzającymi rodzicami i ich bankietem.
!switch!
the highest ranks:
#7 w FF - 20.11.2019
#10 w FF - 6.02.2019
#11 w FF - 3.12.2018
#12 w FF - 30.11...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Anonimowa wiadomość? Zdajesz sobie sprawę z tego, że to mogą być i najprawdopodobniej są żarty, a ten ktoś po prostu chce wyłudzić pieniądze? - Zmartwienie w oczach kobiety błysnęło w postaci świeżych łez w kącikach jej mocno poczerwieniałych oczu. - Tak samo jak ktoś zrobił sobie z nas żarty, zmiatając z powierzchni Ziemi naszą przyszłość.
Mężczyzna splótł ramiona na piersi pod wpływem stresu. Oczywiście, że mogła mieć rację, ta teza była najpewniej bardziej bliższa prawdy, niż ta, że nadawca tajemniczej wieści o rzekomym pojęciu o położeniu Jungkooka naprawdę je posiadał.
- Adwokat Ahn też mi to powiedziała; że to typowa taktyka, bo autor maila nie podał żadnych namiarów na siebie.
- Nie rozumiem... - Ukryła twarz w roztrzęsionych i delikatnie pomarszczonych dłoniach, w których gorączkowo mięła chusteczkę. Zamartwianie się porwaniem syna spędzało jej nie tylko sen z powiek, ale także niszczyło całe życie, gdy tłamsiła się w nerwach od rana do wieczora, a przetrwanie dawały jej tylko pigułki uspokajające z podwójną dawką leku.
- Chodzi o to, że chce byśmy się z nim skontaktowali. Wtedy będzie miał pewność, że ma nas w garści i może zażądać niestworzonych rzeczy, wmawiając nam przy tym, że odda nam Jungkooka.
Wziął z wyspy kuchennej kubek żony i wlał do połowy kawy, następnie uzupełniając to odtłuszczoną śmietanką. Podszedł do niej, siedzącej w salonie na kanapie i postawił kubek na szklanym stoliku.
- Ale osobiście uważam, że nie powinniśmy od razu odrzucać tej okazji. Może... Nie mówmy adwokat o tym i odpowiedzmy? Pośród wszystkich innych szans, istnieje ta jedna, że to droga prosto do niego. Co ty na to?
Przysiadł się obok i objął ją ramieniem, gładząc zaraz po plecach.
- Tak... Tak, powinniśmy. Tylko... Tylko co jeśli sam Jungkook nas w to wrabia? Pomyślałeś o tym kiedykolwiek?
Spojrzała na męża. Marszczył srogo brwi.
- O czym ty mówisz?
- Ja po prostu... Nie byliśmy zbyt dobrymi rodzicami, kochanie...
- Nie byliśmy?! Nie byliśmy? Jak możesz tak mówić? Dawaliśmy mu wszystko, wszystko co zachciał, wszystko to, o co musiałby się martwić w trosce o swoją przyszłość, w s z y s t k o miał podane na tacy i uważasz, że to nasza wina?
- Nie tak... Pozwól mi dokończyć. Nam może się wydawać inaczej, ale spójrz z perspektywy takiego dziecka... Zabraliśmy mu młodość, nie pozwoliliśmy mu na chwilę beztroskiego życia, na poznanie go... I może upozorował porwanie, żeby... Żeby się uwolnić... Nie uważasz, że jest dość bystry, by skontaktować się jakoś z nami do tego czasu?
Niedowierzanie z twarzy jej męża zamieniło się w potężne skołowanie.
- Nie żartuj sobie nawet w ten sposób. Nie mamy pojęcia co to za człowiek, w jakich trzyma go warunkach. Może leży związany w jakiejś piwnicy i nie ma sił, żeby chociaż oddychać, a ty uważasz, że byłby w stanie się z nami skontaktować.