chapter twenty nine: "funny"

5.3K 587 226
                                    

Kiedy się obudził drzwi gabinetu Seokjina były zamknięte, w pomieszczeniu było tak samo chłodno, jak wieczorem poprzedniego dnia, a spoglądała wtenczas na niego ciepło para sarnich oczu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy się obudził drzwi gabinetu Seokjina były zamknięte, w pomieszczeniu było tak samo chłodno, jak wieczorem poprzedniego dnia, a spoglądała wtenczas na niego ciepło para sarnich oczu. Błyszczały, ale nie tak pusto pełnią strachu, jak wtedy, gdy jego życie było pod znakiem zapytania. Teraz iskrzyły się jakąś zagadką, z kolei zagadką mogło być uczucie, którego Taehyung nie znał, albo po prostu... Coś wesołego?

Najgorsze w tym wszystkim było to, że zaraz po tym jak spojrzał w te oczy, podbródek zatrząsł mu się niekontrolowanie w przypływie kolejnej fali głupiego płaczu. A potem zobaczył że trzymał go za rękę.

- O nie, Taehyung - mruknął Kook. Był mocno schrypnięty, ale nie brzmiał smutno. Kąciki ust drgały mu, jakby nie wiedziały, czy się uśmiechnąć, czy nie. - Ja wiem, że masz z tym problem, ale postaraj się i... nie płacz.

I uśmiechnął się. Szeroko. Górnymi jedynkami przygryzał leciutko wargę.

To dokładnie wtedy Taehyung przestał być sobą, złamał się. Być może tylko na te kilka sekund, podczas których wychylił się i przyciągnął Jungkooka do siebie, zamykając go w całkowicie czułych objęciach. Cudownym było czuć bicie jego serca tuż przy swoim.

- Nie ryczę, Jeon, kurwa - załkał. - Po prostu doszedłem do wniosku... Że... Że chyba nie wystarczyłaby mi zapłata za twoje obleśne zwłoki...

Dzielnie przełykał łzy, na siłę przytrzymując Kooka przy sobie, by nie ujrzał jak walczył z płaczem. Ten jedynie nieśmiało wyciągnął lewe ramię i ostrożnie odwzajemnił gest Tae i zachichotał cichutko w jego ucho.

- Masz szczęście, że się obudziłeś - dodał szeptem. - Gdybyś tego nie zrobił, to bym cię, kurwa, zabił.

Taehyung delikatnie się odsunął. Doprawdy, nie miał pojęcia, dlaczego Jungkook się tak szczerzył, choć jeszcze niedawno wcale nie było mu tak do śmiechu. Cieszył się tak, jakby wcale nie miał prawie tuż przy twarzy ogromnego opatrunku, a pod nim niewiadomo ile szwów i okropnego krwiaka.

- Uważaj, bo zacznę żałować. Przesadzasz, Tae; nic mi nie jest. - Położył się ponownie, gdyż odrobinkę zakręciło mu się w głowie.

- Ta, jasne. Wiesz ile krwi wjebał w ciebie Seokjin? Nie czujesz kroplówki? Jesteś cały pozszywany i...

- Taehyung. A z tobą w porządku? Bo chyba uderzyłeś się w głowę.

- Śmieszne.

Dość przyjemną chwilę przerwał wchodzący do gabinetu Seokjin. Zmierzył ich obydwu wzrokiem, podchodząc spokojnym krokiem do kozetki.

- Boli? - spytał Kooka, przeniósłszy spojrzenie  na torebkę z kończącą się kroplówką. Ujął w dłoń regulator przepływu płynów.

- Wcale - odparł dumnie Jungkook.

- Świetnie, czyli środki przeciwbólowe działają. Pewnie chce ci się sikać, ale zanim pójdziesz skorzystać, unieruchomię ci to ramię.

Zakleszczył kanalik kroplówki, po czym odpiął go od wenflonu w dłoni Jungkooka. Z najniższej szuflady podręcznej szafki z narzędziami wyciągnął jakiś kawałek białego materiału i pochylił się do Kooka.

badass || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz