Pierwsze spotkanie cz.2

12.5K 283 86
                                    

Syriusz Black

Miała już tego serdecznie dosyć. Gryfoni już od pięciu bitych godzin świętowali swoją wygraną, nie dając tym sposobem spać wszystkim innym.
Jako Prefekt Naczelny Huffelpuffu jest oczywiste, że powinnaś zareagować.
Zirytowana dziewczyna przemierzała pospiesznie korytarze, mimo że jej Pokój Wspólny był przy kuchni, musiała pokonać niemal po ciemku cały Hogwart.
Kiedy stanęła przed obrazem Grubej damy, kobieta ją zapytała o hasło, na co westchnęła podirytowana.

- Niestety nie mogę go podać, bo go nie znam, ale i tak muszę tam wejść... - Powiedziała.

- Nie ma hasła, nie wchodzisz. - Na słowa portretu zła [T.I], przekręciła oczami, gasząc słabe światło, które na niej świeciło. 

- W imieniu Prefekta Naczelnego Hufflepuffu rozkazuje wam otworzyć bo inaczej będę zmuszona zawiadomić nauczycieli w tym waszego opiekuna! - Krzyknęła w stronę obrazu, przy pomocy zaklęcia Sornus. - Który z pewnością już dawno was usłyszał... - Dodała nieco ciszej sama do siebie.

Zapanowała głucha cisza, ponieważ muzyka ucichła. Przez dłuższą chwilę jeszcze piszczało i dudniało jej w uszach, jednak ona stała nieugięta.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął dobrze jej znany Syriusz Black z typowym dla siebie niewinnym i jego zdaniem uwodzicielskim uśmiechu.

- Cześć Puchoneczko - Przywitał się, patrząc na nią z góry.

- Nie ze mną te numery Black... - Powiedziałaś stanowczo. - Ciekawe co robią teraz wasi prefekci, że puścili mimo uszu wasze całonocne orgie...

- Oni - Tu urwał, obracając się przez ramię - Są dość zajęci... - Dodał po chwili, zasłaniając jej widok na pokój wspólny, kiedy ta starając się za niego wychylić, aby sprawdzić co się dzieje. Jedyne co usłyszała to szepty i śmiechy.

- Mimo wszystko nie dopełniają swoich obowiązków... - Powiedziała - Ja natomiast z samego rana udam się do waszego opiekuna... - Westchnęła, drapiąc się po głowie końcem różdżki - No i bym zapomniała -25 punktów dla Gryffindoru - Dodała szybko - Jeżeli jeszcze raz usłyszę muzykę to całemu twojemu domowi grozi szlaban, więc nie radzę wam mnie sprawdzać czy dotrzymam obietnicy - Dziewczyna odchrząknęła, uśmiechając się niewinnie - A więc dobranoc. - Powiedziała po czym zadowolona, odwróciła się i ruszyłaś do swojego dormitorium. Marzyła już tylko o pójściu spać i niczym więcej.

- Ej, zaczekaj! - Zawołał po chwili zszokowany Syriusz, lecz jej już nie było.

James Potter

Z powodu, że była nowa w drużynie, postanowiła się wykazać, a dziś akurat grała swój pierwszy mecz. To była idealna okazja. A przynajmniej tak myślała.
Trzymając się mocno miotły, patrzyła za strachem w oczach w dół. To nie tak miało wyglądać! Nie mogłaś się zbłaźnić na swoim pierwszym meczu. Widząc przeciwną drożynę nagle pomyślała, że spadnięcie z miotły i złamanie sobie karku nie jest wcale takim złym pomysłem.
Spojrzała nieufnie na swoją przyjaciółkę, która ją w to wszystko wciągnęła.

- Będzie dobrze,zobaczysz! - Krzyknęła [Imię Twojej najlepszej przyjaciółki] przekrzykując tłum.

- Jasne. - Wymamrotała [T.I] pod nosem, widocznie nieprzekonana.

Gwizdek oznaczający rozpoczęcie gry, sprawił że dygnęła z zaskoczenia.
Gryfoni i Krukoni zaczęli latać z zawrotną prędkością, a dziewczyna tkwiła tam, trzymając kij w ręce w osłupieniu. Czuła jak serce z nerwów podchodzi jej do gardła.
Dopiero późnej spostrzegła piłkę, która leciała w kierunku jej przyjaciółki, więc od razu się ożywiła i poleciała w jej kierunku.
Zamachnęła się porządnie i już miała odbić ją w innym kierunku, ale niespodziewanie wleciał w nią szukający Krukonów, przez co uderzyła piłkę pod złym kątem, przez co poleciała w przeciwnym kierunku w jakim miała lecieć.
Zanim owy chłopak zdążył zareagować, piłka trafiła go w twarz, a chłopak zleciał z miotły. Zapanowała głucha cisza. Dopiero teraz zrozumiała co zrobiła. Odbiła tłuczka w James'a Potter'a, kapitana jej drużyny.
Teraz zapragnęła naprawdę mocno tej szybkiej i bezbolesnej śmierci.

Harry Potter boyfrend scenariousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz