Zamiana rolami - Regulus Black

3.1K 124 27
                                    

Gdy otworzyła oczy, pierwsze co poczuła to mocny ból głowy. Czuła jak palił ją każdy mięsień, każda tkanka czy komórka. Spróbowała wziąć uspokajający oddech, jednak to nie pomogło, gdy poczuła mocny ból brzucha, za który się złapała. Podniosła się do siadu, podpierając się  rękoma o zimną posadzkę. Ze zdziwieniem stwierdziła, że jest w Hogwarcie, tylko że wydawał się inny. Sapnęła zaskoczona, gdy spostrzegła na swoim palcu srebrną obrączkę, nie przypominała sobie, aby brała ostatnio ślub. Usłyszała zduszony jęk. Odwróciła głowę i zaskoczona zauważała,  że obok niej ktoś leży. Mężczyzna był wysoki, dobrze zbudowany i na szczęście jeszcze miał zamknięte oczy. Na twarzy posiadał kilkudniowy zarost, który dodawał mu powagi. Czarne włosy zmierzwione. Leżał na brzuchu, niedaleko niej, dzięki czemu mogła się mu przyjrzeć, ponieważ wyglądał dziwnie znajomo. Nawet nie zauważyła, gdy i on zaczął się jej przyglądać, na co przerażona wstrzymała oddech, próbując wstać. Mężczyzna był jednak szybszy, złapał ją za dłoń, a gdy poczuł srebrną obrączkę, odwrócił jej dłoń, wiodąc wzrokiem po jej wierchu, aż dotarł wzrokiem do obrączki, gdzie widniało wygrawerowane "B". Kobieta spostrzegła, że czarnowłosy posiada taką samą.

- Black... - szepnęła, gdy ich spojrzenia się ponownie spotkały.

- Jeśli to sen, to nie chcę się z niego nigdy budzić - wyszeptał, uśmiechając się lekko. Kobieta spojrzała na niego po raz kolejny, ten uśmiech, oczy, znajomy głos.

- Regulus? - zapytała niepewnie, splatając ich dłonie. Ich spojrzenia się spotkały, oboje milczeli.

- Tak? - zapytał

- Wstaniesz z tej podłogi? - zapytała - Wydaje mi się, że właśnie tu przed zakończeniem roku ten Michel z siódmego roku po ostrej imprezie właśnie tu... - nie dane było jej dokończyć, ponieważ cicho parsknęła, gdy Regulus podniósł się nagle. Jej kpiący uśmiech momentalnie zniknął, gdy zaczęła uważnie wodzić jego posturę wzrokiem.

- Napatrzyłaś się? - zapytał z drwiną, na co [T.I] prychnęła.

- Przestań tyle gadać i pomóż mi wstać - warknęła, podnosząc dłoń do gry.

- Co Państwo robią? - centralnie przed nimi wyrosła McGonagall, na co Regulus otworzył szerzej oczy. Ślizgonka przy pomocy mężczyzny podniosła się, czując mocny ból brzucha.

- [T.I] zasłabła... - Regulus ugryzł się w język, gdy chciał się zwrócić już do starszej kobiety "Pani profesor".

- Mam nadzieję, że szybko dobrze? - zapytała, unosząc pytająco jedną brew, patrząc ukradkiem jak [T.I] nieświadomie łapie się za brzuch.

- Tak - odpowiedziała szybko kobieta, ściskając lekko rękę mężczyzny.

- To dobrze, w takim razie proszę za mną, Dyrektor Państwa oczekuje... Pański syn znowu narozrabiał... - kobieta odwróciła się na pięcie, idąc w kierunku gabinetu Dumbledora.

- Nasz co? - wysapał zaskoczony Regulus, patrząc wielkimi oczami na kobietę, która nie wiedziała co powiedzieć.

- Chodź, jeśli jest on takim samem idiotom jak ty, to chyba chcę rozwodu - mruknęła [T.I], ciągnąc czarnowłosego za sobą.

                                                                                           ~*~

Gdy usiedli naprzeciw Dyrektora, kobieta mogła z rozbawieniem stwierdzić,  że nie zmienił się za wiele. Nie wiedziała o co w tym wszystkim chodziło, gdzie, a raczej kiedy są, jednak zwykła ciekawość kazała jej zachowywać się naturalnie, za osobę którą ją uważali. Miała nadzieję, że choć trochę się czegoś dowie.

- A więc... - Dumbledore poprawił swoje okulary połówki, spoglądając na chłopaka, który siedział tuż obok kobiety. - ...spotykamy się po raz kolejny.

[T.I] zachłysnęła się niemal powietrzem, gdy na niego spojrzała. Wyglądał prawie,że jak Regulus, po czym mogła wywnioskować, że był gdzieś na czwartym roku. Przyglądała się mu uważnie, obserwując go. Chłopak spojrzał na niego wielkimi oczami, na co ta poczuła się... dziwnie. Tego nie da się opisać. Czuła jakby naprawdę był teraz jej synem, a ona jego matką. Przełknęła ślinę, odwracając od jego twarzy wzrok. Nic nie powiedziała.

Regulus nawet nie patrzył na chłopaka, na co ten spojrzał przerażony na kobietę, która także milczała.

- Proszę powiedzieć profesorze co zrobił tym razem... mój syn - wydukała w końcu, co spowodowało, że mężczyzna wybuchł, widocznie zbyt przytłoczony tym wszystkim.

- To nie jest moje dziecko! - krzyknął Regulus, na co dyrektor otworzył szerzej oczy, a mini wersja Regulusa otworzyła usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz nie był w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.

- Przepraszam... - zaczęła [T.I]

- Gdzie ja jestem i co ja tu w ogóle robię?!

- za...

- Co to ma znaczyć! - wykrzyknął oburzony

- ...męża - dokończyła

- Że co? - mężczyzna spojrzał na nią wielkimi oczami. - Powtórz to. - powiedział stanowczo, lecz ona mogła przysiąc, że była to prośba, za dobrze go znała.

- Rozumiem, ma Pan prawo się gniewać na [Imię syna], jednak proszę się uspokoić. - odezwał się Albus, patrząc ostrzegawczo na Regulusa, który pokręcił głową. - Porozmawiajmy na spokojnie...

                                                                                          ~*~

Gdy wychodzili z gabinetu dyrektora, czuli się nieswojo.

- Pani Black - McGonagall zawołała za [T.I], która spięła wszystkie mięśnie na to określenie. Kobieta odwróciła się, zaplatając dłonie pod biustem, patrząc pytająco na starszą kobietę. Ta spojrzała na nią niczym jak matka, uśmiechając się promiennie. - Proszę uważać, przy pani stanie, trzeba znowu uważać... - po tych słowach, wróciła schodami na górę, gdzie wciaż przebywał [imię syna].

- Co... - wydukała, gdy posąg ponownie pojawił się przed jej nosem.

-  Nie rozumiesz? - Regulus stanął za nią, kładąc dłonie na jej brzuchu - Nawet ja to zrozumiałem... - pokręcił głową. Minęło kilka chwil ciszy, podczas której kobieta analizowała jego słowa. Po chwili zaczerwieniła się, strzepując jego dłonie. Zaczęła schodzić po schodach, czując jak cała drży.

- Jesteś okropny - powiedziała, przystając na stopniu. Mężczyzna zszedł powoli, a cwaniacki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Podszedł do niej.

- Myślisz, że to przyszłość? - zapytał

- Oby nie... - powiedziała kobieta, na co ten zmarszczył brwi - Byłbyś okropnym mężem... - pokręciła głową niby niezadowolona, jednak w duchu zapominając na chwili o tym wszystkim, cieszyła się z jego zaskoczonej miny.

Regulus po chwili ponownie uśmiechnął się łobuzersko, łapiąc ją za zaokrąglone biodra, przyciągając do siebie.

- Chyba nie jestem taki zły skoro nosisz, znowu - mocno zaakcentował to słowo, nachylając się do niej - skoro nosisz w sobie - położył rękę na jej brzuchu - małego Regulusa - poruszył dwuznacznie brwiami, na co ta zaczerwieniła się mocno.

- Mówiłam Ci już, że jesteś okropny?

Harry Potter boyfrend scenariousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz