Na wstępie chciałabym wszystkim życzyć wesołych, spokojnych i radosnych świąt. Nie licząc tego rozdziału dodam jeszcze jeden, szybciej - który z pewnością się wam spodoba - niż powinien być. Oczywiście "zamiana rolami" oraz wcześniejsze scenariusze zostaną później dodane. Mam nadzieję, że was zaskoczyłam, pozytywnie oczywiście. Jestem ciekawa, kiedy się skapniecie o co biega w tym rozdziale...
Nigdy nie rozumiała sensu tańca.Tego całego kręcenia biodrami i podskakiwania w rytm muzyki. Już nawet mogła zrozumieć stare tańce, które swego rodzaju były tradycją, odwieczną męczarnią. Jednakże, co rusz ktoś wpadał na nowy pomysł, nowe natchnienie i zapamiętanie tego wszystkiego byłoby absurdem, kiedy te szare komórki mózgowe ludzi takich jak Madison można by było spożytkować inaczej. A co jeśli ktoś inaczej interpretował muzykę? Siedział wtedy w kącie Wielkiej Sali, popijając samotnie poncz, obserwując z przymrożeniem oka na tańczące pary niczym stara panna. Czyli jak [T.I] teraz. Przynajmniej miała problem z głowy i nie musiała się kłopotać brakiem partnera na bal. Mogła przecież inaczej spożytkować ten czas, niż być jak inne dziewczęta i słuchać później płacze i złamane serca. Sprawa tak naprawdę była o wiele bardziej skomplikowana. Dobre sobie, jej w ogóle nie było. Dziewczyna pokręciła głową, biorąc ostatni łyk, jaki został jej w naczyniu. Jak ona potrafiła się sama siebie oszukiwać. Już w tej chwili miała złamane serce, ale w odróżnieniu od innych, milczała. Nie chwaliła się tym i nie lamentowała niczym wyliniała gęś. [Twój dom] oparła się ciężko o krzesło, rysując leniwie palcem szlaczki na stole. W sumie miała połowiczną rację, gdyż naprawdę mogła w tej chwili przemyśleć kilka ważnych spraw, na które przez te zamieszanie nie miała zbytnio czasu. Nie tyle co zamieszanie, a swego rodzaju piskliwe i męczące zrzędzenie i rozmarzanie Madison. Dziewczyna wstała, biorąc se sobą naczynie. Żar jaki bił w tej sali, powodował, że i jej było gorąco. Zignorowała ból, kiedy nikt nie zwrócił na nią uwagi, kiedy przechodziła przez Wielką Salę. Szła powoli, w kierunku syto zastawionych stołów.
Wiele osób tylko czekało na to wydarzenie, aż na nowo zacznie się ta ekscytacja. Dla niektórych to była wieczność, inni nawet nie zwrócili uwagi, jeszcze inni nie pamiętali poprzedniego turnieju, bo prawa pamiętać nie mogli. Zakłady kto wygra, a raczej kto tym razem zginie powodowały, że każdy wyczekiwał tej chwili z napięciem. [Kolor włosów] oparła się biodrami o stół, odwracając się przodem do parkietu. Obserwowała leniwie jak suknie o przeróżnych kolorach kręciły się na parkiecie, powodując swego rodzaju hipnotyzujący obraz. Powolna muzyka oraz sztuczne twarze, wykrzywione w uśmiechu, powodowały, że dziewczyna parsknęła w naczynie, nim się z niego napiła. Jej wzrok mimowolnie zaprowadził jej do pary, która tańczyła na środku. Cała w skowronkach Madison, śliniła wręcz szatę wyjściową jej partnera. Była przytulona do jego torsu, poruszając biodrami w leniwy rytm muzyki i wyglądała najwyraźniej jakby nie miała zamiaru go puścić. Jej partner za to, trzymał niepewnie rękę na jej talli, uśmiechając się co chwilę niepewnie, gdy zerkała na niego spod rzęs. Pewnie wyobrażała sobie, że wygląda atrakcyjnie, lecz tak naprawdę wyglądała jakby zaraz oczy miałyby wylecieć jej z oczodołów. Na tą myśl [Twój dom] po raz kolejny się zaśmiała, już nieco głośniej. I pomyśleć, że jeszcze parę lat temu myślała, że to ona zajmie miejsce... jej przyjaciółki. To wszystko było tak nierealne, że powodowało kolejną falę bólu w sercu dziewczyny. Nawet jakby nie chciała tego przyznać, nie miała nikogo oprócz Madison, chciała czy nie. Była jej jedyną rodziną. Już nawet nie mowa o więzi, jaka kiedyś między nimi była. Jej już nie było, jednakże w tym okrutnym świecie reguł i praw kiedyś Madison była jako jedyna skora wysłuchać co jej leżało na sercu. Teraz i jej serce było zgniłe, choć teraz tryskała powabem i pięknem. Stała się tak samo okrutna jak reszta jej rodziny i w każdej chwili mogła powiedzieć coś na jej temat rodzicom [T.I]. Dziewczyna upiła kolejny łyk soku. Dobrze wiedziała co czuła do Camerona, nie uczucie, lecz swego rodzaju fobię czy obsesję. Ignorując uczucie, jakie z każdym dniem wręcz krzyczało w niej, chciała by była szczęśliwa. Nie mogłaby tańczyć z nim, gdy wiedziała co blondynka do niego czuje, Madison najwyraźniej mogła. Dlatego patrząc na nią, gdy w różowej sukni balowej i małym diademem na głowie wyglądała jak księżniczka. Uśmiechnęła się smutno, gdy [kolor włosów] okręcił Madison, gdy dobiegały ostatnie nuty piosenki. I właśnie wtedy ją dostrzegł. Spojrzał na nią, uśmiechając się. Orkiestra skończyła grać, a on ukłonił się pośpiesznie do zszokowanej Madison.
CZYTASZ
Harry Potter boyfrend scenarious
FanfictionTytuł zabrał Zgredek myśląc, że są to skarpetki... #1 w boyfrend - 22.04.2019r. #1 w Scorpius - 10.07.2019r. #1 w Fred - 15.10. 2019r. #1 w Jamessyriusz - 22.04.2020r.