Percy Weasley - Nienaganne maniery

2.4K 86 11
                                    

Jeśli wszystkich pamięć nie myliła, to chyba nikt nigdy nie zobaczył Percego z dziewczyną. Żywą dziewczyną, będąc z nią w związku.
Nikt nie liczył oczywiście Krukonki, w której się zauroczył podczas ataków bazyliszka.
Jednak chodziło o to, że Percego nie interesowały dziewczyny. Tak przynajmniej śmiali się bliźniacy. Prawda byka jednak inna i Ginny nie myliła się wtedy, gdy widziała jak Percy całował się z Krukonką, a następnie płakał w skrzydle szpitalnym. Nie wiedziała jednak, że sprawa była wtedy o wiele bardziej skomplikowana.
Nawet wstawianie szlabanów nie sprawiało mu tyle radości co kiedyś.
Bo kiedy chodzi o miłości, serce jest nieposłuszne, a rozum robi swoje.

                                                                                            ~*~

Umierała. A tak przynajmniej się czuła. Płuca paliły ją żywym ogniem, przez co nie mogła zaczerpnąć oddechu. Za każdym razem, gdy próbowała, sprawiało to jej ogromny ból. Nieprzyzwyczajona do biegania, czuła zakwasy na całym ciele i każdy najmniejszy ruch sprawiał, że miała ochotę położyć się na tej trawie i nie wstawać. Szła jednak z wielkim bólem, zauważając jak jej nowa koszula była pobrudzona i porwana w niektórych miejscach, gdzie zahaczyły gałęzie.

- Już niedaleko - szeptał przerażony Percy za każdym razem, gdy na jej twarzy pojawiał się grymas bólu.

- Nigdy więcej... - zakaszlała, czując ogromny ból - Nigdy więcej nie biorę zastępstwa za Hagrida w Zakazanym Lesie... - chciała się zaśmiać, lecz gdy brała sam oddech, skrzywiła się z bólu.

- Ty za to nigdy więcej mnie tak nie strasz... - wyszeptał, gdy dziewczyna poczuła jak traci kontrolę nad swoim ciałem. - [T.I], nie! - wykrzyknął, gdy jej ręka, które była oparta na jego ramieniu ześlizgnęła się. Chłopak złapał ją w ostatnim momencie, chroniąc ją przed bolesnym zderzeniem z ziemią. - Pani Profesor! - wykrzyknął, gdy dostrzegł biegnącą McGonagall w ich kierunku. Chłopak spojrzał na spokojną twarz dziewczyny. Westchnął, przykładając swoje czoło do jej głowy. - Czemu musisz pakować się w tarapaty za każdym razem...

                                                                                      ~*~

- Nie zaczynaj znowu Percy - Jęknęła zła dziewczyna, gdy tylko zobaczyła jakim wzrokiem obdarował ją rudowłosy. Spojrzeli równocześnie na chłopaka, który akurat wychodził z pomieszczenia. Sam, który był jej najlepszym przyjacielem od dzieciństwa zawsze wywoływał kłótnie między nią, a Percym.

- Czemu on musi się zawsze wokół ciebie kręcić? - zapytał, siadając na stołku, obok jej łóżka.

- Ponieważ to mój przyjaciel... - przekręciła oczami, poprawiając się na łóżku - Poza tym nie przypominam sobie, abyśmy byli parą - powiedziała, odwracając wzrok od jego morderczego wzroku. Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę, próbując poluzować nieco krawat, ponieważ zaczął go wyjątkowo dusić.

- To prawda, nie jesteśmy parą [T.I], ale po prostu uważam jako twój wspólnik na patrolach... - dziewczyna uniosła brwi na to określenie - że ten chłopak jest nieodpowiednim towarzystwem dla ciebie.

- Serio Percy? - powiedziała, spoglądając na niego z niedowierzaniem - Serio? Jest jeszcze wiele określeń, które...

- Odpuściłaś mu ostatnio, że był poza pokojem wspólnym po ciszy nocnej! - powiedział oburzony.

- A ty byś tak nie zrobił? W sumie to nie... ty z przyjemnością wstawiasz szlabany swoi bracią... - mruknęła.

- Percy? - do skrzydła szpitalnego weszła czarnowłosa Krukonka.

Harry Potter boyfrend scenariousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz