Rozdział 1

2.3K 114 65
                                    

EMILLIE SINISTRE 

 Wtorkowy poranek był bardzo ciepły i słoneczny. Dorcas obudziła mnie pół godziny po wschodzie słońca, a ja, mimo że poszłam spać stosunkowo wcześnie, nie czułam się wyspana.

Darowałam sobie wczoraj codzienną, wieczorną lekturę, by być w miarę przytomna na śniadaniu i lekcjach. Tak naprawdę zasnęłam z braku jakiegokolwiek zajęcia, kilka godzin przed moimi współlokatorkami. 

Wstałam i przeciągnęłam się słysząc trzask kości. Powlokłam się do łazienki, gdzie zrobiłam wszystko, co było mi potrzebne, by przez resztę dnia czuć się dobrze, i wyszłam z niej gotowa, by opuścić dormitorium.

W dormitorium było cicho. Spokój ten przerywany był od czasu do czasu cichym pochrapywaniem Mary McDonald, a także mruczeniem jej czarnego kociaka, którego podrapałam za uchem przed wyjściem.

Zeskakując z ostatniego schodka i tym samym wpadając do salonu gryfonów, zauważyłam Remusa Lupina, siedzącego na kanapie  w towarzystwie Lily Evans. Popatrzyli na mnie, zaraz wracając do swojej rozmowy.

Wstrzymałam oddech i szybko przeszłam obok nich. Wypuściłam powietrze z płuc dopiero, gdy znalazłam się na korytarzu.

Rok temu z niecierpliwością czekałam na wyjazd do szkoły, podczas którego towarzyszyła mi pewność, że szkoła magii będzie miejscem wzbogacania się o nowe przyjaźnie. A tymczasem, jedyne relacje jakie zawiązałam w szkole to... Właściwie żadne.

Będąc już blisko wielkiej sali dostrzegłam niedaleko Irytka, który zaśmiał się przeraźliwie i puścił mi oko. Zatrzymałam się. Był dość ciekawą i do tego popularną w Hogwarcir istotą, której nie miałam szczęścia spotkać więcej niż trzy razy. Widząc jednak, że leci w moja stronę, popędziłam na śniadanie, zasiadając na ławie blisko drzwi.

- Cześć. - przywitałam się z osobą obok, zsuwając naleśnika na swój talerz.

- Hej, lala -  odpowiedział James Potter z pełną buzią.

Zażenowanie przyszło do mnie natychmiastowo. Skrzywiłam się lekko, krojąc naleśnika.

- Lala?

- Tak, lala. - uśmiechnął się z pełną buzią, co wyglądało odrobinę komicznie. I obrzydliwie.

Zadowoliłam się jednym naleśnikiem, który nie sprawił, że przestałam być głodna, ale oszczędził mi długiego siedzenia obok Potter'a, tym samym ratując mnie od kolejnych dziwnych tekstów z ust chłopaka. Dziwnych tekstów z pełnych jedzenia ust chłopaka.

JAMES POTTER

- James! - Syriusz nie lekko zdzielił mnie książką w tył głowy.

- Pierwszy raz widzę Cię z książką w ręku z własnej woli. - skrzywiłem się, masując głowę. - A może nie z własnej woli? Czyżby któraś z twoich ukochanych ci kazała? Bawisz się w posłusznego psiaka?

- Jak już uda ci się z Evans to porozmawiamy o tym "posłusznym psiaku". - odgryzł się, przerzucając nogę przez ławę, by usiąść obok. - Za to ja pierwszy raz widzę, żeby dziewczyny się do ciebie przysiadały. Co one w tobie widzą? - Przeczesał włosy ręką, zabierając mi kanapkę z talerza.

- Może dosiadają się do mnie, żeby zbliżyć się do mojego przystojnego kumpla? Kto wie.

- Zauważyłeś, że w Hogwarcie są sami przystojni chłopcy? Ta szkoła to siedlisko ładnych ludzi. - zmarszczyłem brwi. - Oh, nieważne. Kto to był?

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz