REMUS LUPIN
Wraz z wybiciem godziny piątej po półudniu wybiegłem z dormitorium, wpadając do pokoju wspólnego, w którym, na kanapie, zasiadały Mary McDonald, Marlena McKinnon i Lily Evans.
Sprzedałem im palące w język kłamstwo, że chłopcy wołają je do dormitorium, jednak wywęsząjąc mój przekręt skierowały się do swojego własnego pokoju. Odetchnąłem na to z ulgą i, potykając się o pufę, dobiegłem do kominka, sięgając do doniczki. Palce sięgnęły po karteczkę, którą wcisnąłem do kieszeni kierując się na błonia, gdzie usiadłem pod drzewem z radością zauważając, że niebo sprzyjało mi i jeszcze nie pociemniało.
Drogi Remusie,
Wiem, że nie miał to być list, ale doszłam do wniosku, że lepiej będzie, jeśli dowiesz się o mojej tożsamości kiedy indziej. Im później tym lepiej, nie sądzisz? Musisz dać mi jeszcze trochę czasu. Pewnie teraz myślisz sobie, że dziewczyny są dziwne i powiem szczerze, że sama mam czasem takie wrażenie, jednak ja robię to tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale faktycznie tak jest.
Byłam świadkiem Twojej wodnej bitwy z przyjaciółmi i szczerze powiedziawszy bardzo ubawiłam się, kiedy chlusnąłeś strumieniem wody w twarz James'a Potter'a. Uradowałam się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam, że Ciebie także to bawi. Znalazłam naszą kolejną wspólną cechę, czyż to nie wspaniałe? Czuję, że jesteś mi coraz bliższy, choć nie zbyt często rozmawiamy.
Jeśli tego nie widzisz, proszę, zauważ to,
Jeśli tego nie pojmujesz, staraj się to zrozumieć,
ale jeśli nie chcesz mieć z tym nic wspólnego, to po prostu ignoruj mnie dalej.
***
Siedząc na lekcji OPCM przeliczyłem w głowie, że nie otrzymałem żadnego listu już od dwóch tygodni. Starając się skupić na profesorze nie mogłem powstrzymać siły, która ciągnęła moje myśli ku dziewczynie albo w kierunku zbliżających się świąt i ferii.
Grudzień przywiał do Anglii mroźne dni i rzadko padające śniegi, które rozpuszczały się po kilku godzinach, zabłacając nasze błonia. Przy okazji dał mi również sposobność do częstego zakładania ulubionych swetrów, leżących od paru tygodni na krześle w dormitorium. Resztę ubrań skotłowałem w kufrze, rozpoczynając przedwczesne pakowanie się na wyjazd do domu.
Lekcja dobiegała końca, nauczyciel podyktował nam zadanie domowe i zaraz cała klasa musiała pokonać kilka pięter, by zejść do lochów na lekcje eliksirów.
- Emillie! - wykrzyknął James do dziewczyny na ławce.
Poszedłem za chłopakami poprawiając torbę na ramieniu, zdmuchując włosy z czoła.
- Hej. - odpowiedziała, ale nawet na niego nie spojrzała, nie odrywając wzroku od lektury.
- Co czytasz? - zajrzałem przez ramię Syriusza.
- Em... - uniosła wzrok, omiatając nas wzrokiem i blado się rumienią pokazała mi bordowy garb książki, na której złotym pismem było napisane kilka słów.
- Nie wiedziałem, że interesujesz się Quidditchem. - zagaił Black widząc tytuł 'Quidditch przez wieki'.
- Staram się nim zainteresować. Lubię oglądać mecze, ale nie wiedzialam, że kryje się za tym tyle historii. - powiedziala, wstając i zarzucając swoją torbę na ramię.
- Po co komu historia quidditcha, skoro granie w niego jest o wiele ciekawsze? Ale ta książka jest w miarę cienka, więc może też za nią kiedyś zabiorę. - uznał James.
CZYTASZ
𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛 • 𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟
RandomTrzynastoletni Remus Lupin od kilku miesięcy otrzymuje od nieznajomej mu dziewczyny tajemnicze miłosne listy. Zawarte są w nich między innymi wskazówki mające pomóc chłopakowi w odnalezieniu adoratorki. *** ...