Rozdział 49

529 34 6
                                    

POV. EMILLIE SINISTRE

Suzanne i Marlene wkroczyły w nasze grono z owiniętymi wokół siebie dłońmi oraz rozpromienionymi twarzami. Nie mogłam im nie pogratulować, więc zrobiłam to zaraz po tym jak mnie wyściskały i opowiedziały, jak bardzo wszystko się zmieniło od mojego wyjazdu.

Tak naprawdę nikt jeszcze nie wiedział, że zostaję w Anglii już na stałe i do końca mojej edukacji będę stacjonowała w Hogwarcie. Cały czas mieli wrażenie, że widzimy się tylko przez wakacje, a potem wracam do Francji... Teoretycznie mogłabym wyprowadzić ich z błędu już teraz, ale bardziej spektakularnie będzie, jeśli zrobię to pod koniec naszego pobytu u James'a.

Każdy z nas ułożył się wygodnie na wybranym przez siebie miejscu - ja położyłam się obok Syriusza, rozwalonego wśród przytulnej pościeli James'a, Remus zajął miejsce przy nas, Suzanne i Marlene siedziały przylepione do siebie na poduszkach, rozłożonych na podłodze, a Potter i Pettigrew naprzeciwko nich.

- Jak długo jesteście razem? - zapytałam dziewczyn, które spojrzały na siebie, po czym Marlene kiwnęła do Suz głową, by przekazać jej niewerbalnie, żeby to ona udzieliła mi odpowiedzi.

- Od drugiego semestru. Tak jakoś złożyło się w lutym, że obydwie postanowiliśmy wyznać sobie uczucia. - jej głowa pochyliła się w kierunku ramienia ukochanej i spoczęła na nim jak na poduszce.

- Postanowiłyście wyznać sobie uczucia? - zakpił Potter. - O ile pamiętam to bez słowa zaczęłyście się tak całować, że o mało co się nie połknęłyście.

On i Peter zaśmiali się, a na policzkach Marlene pojawił się ciemny rumieniec. Suzanne natomiast spojrzała mu hardo w oczy, wyśpiewując z uśmiechem:

- Ty możesz tylko pomarzyć, że Lily pocałuje cię w taki sposób, Potter.

Zaśmiałam się głośno, podnosząc do siadu, pochylając w jej kierunku oraz wystawiając dłoń do piątki, którą z satysfakcją mi przybiła. Powróciłam do poprzedniej pozycji, w czym odrobinę przeszkodził mi Black, na którego rozłożone ramię przez przypadek się położyłam.

- Spadaj z tą rączką. - chwyciłam go za dłoń, by przenieść ją na jego brzuch. Spowrotem ułożyłam się na szkarłatnej poduszce.

Remus leżał nieco niżej niż ja, więc jego nogi wystawały poza łóżko, a aby móc na mnie spojrzeć, musiał zadrzeć głowę w górę, co zrobił na chwilę, posyłając mi szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go, zauważając puszyste, jasne włosy chłopaka. Bez namysłu wplątałam w nie dłoń, gdy Lupin nie patrzył już w moim kierunku, a na Petera, wyciągającego z plecaka fasolki wszystkich smaków.

Pettigrew poczęstował jedną fasolką James'a, podczas gdy ja powoli biegałam palcami po głowie Remusa, lekko go przy tym drapiąc. Potter po chwili skrzywił się, mówiąc z niesmakiem, że słodycz był o smaku szpinaku.

- Hej, uwielbiam szpinak! - oznajmiła Marlene, sięgając do pudełeczka i wybierając pastylkę o tym samym kolorze, jaki miał James. Zanim wzięła ją do buzi powiedziała jeszcze: - Teraz mam ochotę na naleśniki ze szpinakiem, oh Merlinie!

Zaraz potem okazało się, że fasolka miała w sobie domieszkę ogórka, co wcale nie było takie złe, ale McKinnon i tak postanowiła chwilkę ponarzekać, że chłopakowi trafił się taki rarytas, a jej bezsmakowe warzywo. Parsknęłam na to stwierdzenie, po czym usiadłam na podłodze, bo Peter wyciągnął w moim kierunku pudełko, proponując, bym i ja spróbowała.

- Łapa, Luniek, chodźcie! - brunet machnął ręką, zachęcając do dołączenia.

Kiedy brałam w usta białą fasolkę, obok mnie usiadł Lupin, a Syriusz jęknął:

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz