Rozdział 26

731 37 19
                                    

REMUS LUPIN

Rankiem następnego dnia czułem, że dam radę odseparować się od Emillie. To wydawało się dziecinnie proste. Wystarczyło tylko nie odzywać się do niej przez cały dzień.

Lecz gdy zobaczyłem ją podczas śniadania, śmiejącą się wraz z Suzanne, wesołą i tak niesamowicie uroczą, moje zadanie okazało się nie lada wyzwaniem. Praktycznie niewykonalnym. Już chciałem do niej podejść, ale ktoś mnie wyprzedził. Marlene szepnęła jej coś na ucho, a ona rozradowana wstała od stołu opuszczając wielką salę.

Może to i dobrze? Gdybym zaczął teraz z nią rozmawiać, nie mógłbym powstrzymać się od gadania z nią przez resztę dnia. Chyba powinienem podziękować Marlene. I mimo, że tak naprawdę pomogła mi w moim postanowieniu i przychamowała moje działania to i tak nie potrafiłem być jej wdzięczny. W głębi serca chciałem podejść do Emillie i chciałem spędzić choć najmniejszą chwilę właśnie z nią.

Lekcje były dla mnie zbawieniem w tym wszystkim. Chwała Merlinowi, że nie mieliśmy zajęć razem, bo jej obecność w klasie raczej by mi nie pomogła.

Po trzeciej lekcji, jaką były eliksiry, Syriusz zauważył moje zachowanie. Opowiedziałem mu o wszystkim z wyjątkiem tego, dlaczego unikam dziewczyny. Obiecałem, że dowie się kiedy indziej.

- Chora akcja. - skomentował. - Ale skoro Emillie ci się podoba to nie zwracaj uwagi na to, co zabrania ci się z nią umawiać.

- Nie mogę tego zignorować, bo to jest coś, co trzyma się mnie kurczowo. Nawet gdybym chciał zapomnieć to nie mogę.

- W takim razie pozbądź się tego.

Chciałem dać mu do zrozumienia, że nie dam rady tego zrobić, ale wpadłem na pomysł.

- Dzięki, Black. Jesteś dobrym kumplem. - klepnąłem go w ramię. - Na razie!

Ruszyłem do biblioteki, by tam znaleźć rozwiązanie mojego problemu. Być może to, co chciałem zrobić nie było rozsądne, ale lepsze to niż wieczne unikanie Emillie.

EMILLIE SINISTRE

Było mi przykro, kiedy dzień po niedoszłym pocałunku z Remusem chłopak się do mnie nie odezwał. Ba! Wydawało mi się, że nawet na mnie nie spojrzał. Czyżby miał ochotę zażartować sobie ze mnie tak jak James?

Nie, to niemożliwe. Lupin był zupełnie inny niż jego nierozgarnięty kolega, który tak źle mnie potraktował. W takim kierunku wiodły mnie moje błędne ogniki nadziei, ale na dobrą sprawę, znaliśmy się dopiero rok, a po takim czasie nie wiele można stwierdzić.

- Nie przejmuj się nim i pamiętaj, co ci mówiłam. - szepnęła mi Suz podczas lekcji wróżbiarstwa.

Normalnie uciszyłabym ją, bo uwielbiałam ten przedmiot, ale sam fakt, że nasza rozmowa mogłaby dotyczyć Remusa i naszej sytuacji  skłonił mnie do tego, żeby zacząć pogawędkę.

- To nie może być tak, że tylko on będzie się starał, a ja będę czekała na cud. Chyba to ja muszę zrobić krok. Może on się wstydzi po tym, co zaszło...

- Czy się wstydzi, czy nie wstydzi, nieważne. Nie możesz zrobić pierwszego kroku. Pogadaj z najbardziej zaufanym kolegą Remusa, ale tak, żeby on się o tym nie dowiedział. - radziła. - Do kogo się zwrócisz?

- Do Syriusza. - odparłam niemal natychmiast.

Na trzech przyjaciół zielonookiego, Black był jedynym, któremu mogłabym zaufać w tej sprawie. Może będzie się ze mnie śmiał, ale wolę to niż niezręczne proszenie James'a o pomoc w kontakcie z chłopakiem, który mi się podoba. O kurczę, Potter!

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz