POV. EMILLIE SINISTRE
Z samego rana, zaraz po przebudzeniu nabazgrałam na stronie tomiku wierszy: "Wujku? Tak ogromnie przepraszam cię, że spowrotem jesteś w Azkabanie! Niepotrzebnie mówiłam o" porwaniu" mojemu koledze... to chyba od niego moi rodzice się o tym dowiedzieli"
Nie oczekiwałam odpowiedzi. Miałam świadomość, że tam, w Azkabanie, prawdopodobnie nie pozwalają im na trzymanie w celach swoich rzeczy. Uh, ciekawe co oni tam robią. Muszą umierać z nudów bez żadnych książek. Chociaż, więźniowie umierają z o wiele innych powodów niż nuda... Wzdrygnęłam się na samą myśl o dementorach. Nigdy nie miałam z nimi do czynienia, ale słyszałam opowieści na ich temat i sam wujek powiedział mi o nich co nie co, kiedy u niego byłam.
Więzienne historie mężczyzny, mimo że straszne i okropne, były bardzo ciekawe, słuchałam ich z zainteresowaniem.
Zamyślona uciekłam wzrokiem na okno, przez które mogłam zobaczyć bezchmurne niebo i przebijające się do pokoju promienie słoneczne. Pogoda tutaj chyba zawsze była piękna, nieskazitelna i doskonała. Tak jak wszystko inne.
Polubiłam Francję. Nawet jeśli przybyłam tu "za karę" to musiałam przyznać, iż nie jest tu tak źle, jak się spodziewałam. Francuskie specjały są przepyszne, a język piękny, płynny...
Opuściłam wzrok na stronicę książki, na której zalśniły czarne, atramentowe literki, napisane ręką mojego wujka.
To nie twój kolega im powiedział. Ja to zrobiłem. Wiedziałem, że nie jesteś zadowolona z pobytu w tamtej szkole, że brakuje ci przyjaciół i jesteś przygnębiona. A to wszystko była moja wina, więc postanowiłem to naprawić i pojechałem do waszego domu. Tam się przyznałem.
Zacisnęłam palce na piórze. Wolałabym spędzić w Beauxbatons całe swoje życie, niż być przyczyną ponownego zamknięcia w więzieniu mojego wujka. Co on sobie myślał? Nie będę mogła spokojnie żyć ze świadomością, że przeze mnie cierpi w Azkabanie i drży ze strachu przez cały czas.
Przepraszam.
Nabazgrałam niestarannie to jedno słowo, bo na więcej nie potrafiłam się zdobyć. Do tego czas mnie gonił, bo moje współlokatorki już krzątały się po pokoju, szykując się na śniadanie.
- Co ty tam piszesz? Wstawaj szybko, za dziesięć minut wychodzimy. - zwróciła się do mnie Aurelie.
Gloria sięgnęła do mojego kufra, wyciągnęła z niego kilka rzeczy i rzuciła w moim kierunku. Biała koszula i czarne, przyległe spodnie wylądowały tuż koło moich nóg owiniętych błękitną kołdrą.
- Nie chce mi się. Chyba zostanę dzisiaj w pokoju, nie pójdę na lekcje.
- O nie, nie. - Gloria doskoczyła do mnie. - Mam dla ciebie dzisiaj niespodziankę na poprawienie humoru, ale musisz iść na śniadanie, żeby ją zobaczyć.
- Co wykombinowałaś? Tylko błagam, niech to nie będzie nic głośnego ani spektakularnego, nie wytrzymam, jeśli ktokolwiek z tej szkoły będzie się dzisiaj na mnie gapił. - w moich oczach zalśniło błaganie i mam nadzieję, że było ono tak duże, że nawet jeśli dziewczyna planowała, iż na sali powita mnie słoń z małpką na grzbiecie, to dzięki niemu prędko to odwoła.
Chyba to zlekceważyła, bo machnęła ręką i prychnęła.
- Spodoba ci się.
- Obyś miała rację... - mruknęła pod nosem Aurelie.
- Razem to przygotowałyście? - zapytałam, unosząc brwi. Jeśli do stworzenia tej niespodzianki potrzebne były aż dwie osoby, to obawiam się, że chyba jednak będzie ona spektakularna.
CZYTASZ
𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛 • 𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟
RandomTrzynastoletni Remus Lupin od kilku miesięcy otrzymuje od nieznajomej mu dziewczyny tajemnicze miłosne listy. Zawarte są w nich między innymi wskazówki mające pomóc chłopakowi w odnalezieniu adoratorki. *** ...