Rozdział 21

779 44 16
                                    

POV. EMILLIE SINISTRE

Doprowadzając się do porządku pożałowałam, że uciekłam przed Remusem. Dlatego też od razu zdecydowałam się z nim spotkać. Suzanne oddaliła się ode mnie, mówiąc, że pójdzie po herbatę do kuchni.

Udałam się do dormitorium, które zamieszkiwał, ale nie znalazłam go tam. Otworzył mi Syriusz, pozbawiony koszulki. Jeszcze nigdy nie widziałam Black'a w takim wydaniu. Jeszcze nigdy nie widziałam żadnego chłopaka w takim wydaniu.

Mimo to starałam się z całych sił, by moja twarz nie zapłonęła różem i wyminęłam go, zajmując miejsce na łóżku.

- Nie robi na tobie wrażenia? - wskazał na siebie. Przyjrzałam mu się lepiej.

- Nie. Idź się ubrać, chudzielcu. - wzięłam do ręki książkę, leżącą na szafce obok mnie. Nietrudno więc było mi zgadnąć, na czyim łóżku wtedy zasiadłam.

- Jak ty tak możesz? Jakiej jesteś orientacji? - zakładając koszulkę dalej niedowierzał w mój brak reakcji.

- Odpowiedniej. - zbyłam go, przewracając strony lektury. Książka była strasznie ciężka, ale nie w sensie wagowym, a bardziej tym psychicznym. Trzeba być bardzo wytrwałym, by czytać takie potężne łamacze psychiki.

- Jest coś takiego jak odpowiednia orientacja? Myślałem, że jesteś tolerancyjna. - usiadł koło mnie.

- Oh, oczywiście, że jestem. - wywróciłam oczami. - Myślę, że podobają mi się chłopcy.

- Ah, tak. - mruknął.

- Coś nie tak?

- Skoro podobają ci się chłopcy, a ja nie wywarłem na tobie wrażenia, to znaczy, że jestem niewystarczający. Albo ty masz okropny gust. - prychnęłam śmiechem. - Stawiam na to drugie.

- Ej! - wydęłam wargę, spoglądając na książkę, która zaraz ponownie zaczęłam przeglądać. - Proszę mi teraz nie przeszkadzać.

- Okej, rób co chcesz. - uniósł ręce i kiedy już myślałam, że pójdzie zająć się sobą, on został blisko zaglądając mi przez ramię. - Kto to napisał? To brzmi jak... Sam nie wiem co, ale to jest straszne! Nie wiedziałem, że Remus czyta takie okropne rzeczy!

- Co tu jest takiego strasznego? Czyżby zdania złożone cię przerażały?

- Przeginasz, Sinistre. - posłał mi krótki, groźny wzrok. - Chodzi mi o treść. Autor musiał być niezłą kluchą.

Uciszyłam go gestem dłoni przekręcając następne kilka kartek. Nagle zauważyłam, że coś grubego znajduje się mniej-więcej w połowie książki. Otworzyłam ją w tamtym miejscu i zamarłam.

Cztery listy, każdy z tak dobrze znanym mi napisem "Ignoruj mnie dalej" u dołu. Pamiętam, kto pisał to zdanie na jednej z lekcji.

- Dotarłaś do czegoś, co Remus chroni jak swojego oczka w głowie. Nikomu nie pozwala chociażby zerknąć na te listy. Musisz zdecydować, co z nimi zrobisz. - mruknął Black. Mówił poważne słowa, ale jego ton głosu był obojętny. Nie przejął się tym, że znalazłam korespondencję Lupina, ale też nie ucieszył się z tego faktu.

Przygryzłam wargę zastanawiając się, czy zabranie listów ze sobą to tak dobry pomysł, jak przedstawiła mi to z początku moja głowa. Od góry do dołu przeanalizowałam wady i zalety sytuacji, w której postąpiłabym tak, jak sobie wyobrażałam, po czym w ostateczności zgarnęłam papierki do siebie.

- Rób tak przy Remusie. Chłop oszaleje. - czarnowłosy wskazał na moją dalej gryzioną wargę, przez co od razu zostawiłam ja w spokoju zawstydzając się. Czytałam dużo romansideł, w których mówili, że przygryzanie wargi przyciąga wzrok, ale, na Merlina! Ja mam dopiero trzynaście lat!

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz