Rozdział 24

683 45 18
                                    

EMILLIE SINISTRE

Kochana Emillie!

Uprzedziłem Cię w pociągu, że być może nie napisze do Ciebie listu w te ferie, ale właśnie się przemogłem i sięgnąłem po pergamin i pióro. Świadomość, że nie mam z Tobą kontaktu przybiła mnie do krzesła i nakazała wysłać Ci parę słów.

- Emillie, kładź się spać. Jest już późno. - usłyszałam jakby zza szyby.

Rozejrzałam się - moja mama stała w drzwiach mojego pokoju.

- Daj mi chwileczkę. Dostałam list od... Znajomego.

Jak spędzasz ferie? Ja cały czas siedzę w domu i sporadycznie wychodzę na dwór. Wolę grzać się przy kominku z dobrą książką niż biegać po mrozie.

Oh, w tej kwestii totalnie się różniliśmy!

Widziałem Cię razem z James'em wtedy, na peronie w Londynie. Wziął twoją walizkę i zdawał mi się podejrzanie miły dla Ciebie... Chciałbym, żebyś uważała. Potter może coś kombinować.

Chyba będę już kończył, bo moja sowa zaczęła dziobać mnie po ręce. Mam nadzieję, że nie będę miał trwałych śladów. Do zobaczenia w szkole!

Remus Lupin

W tym liście także dopatrzyłam się kilku serduszek, które kompletnie namieszały mi w głowie i nie dały spać przez pół nocy.

Dwóch przystojnych chłopców pisze do mnie w ferie, a do tego rysuje na pergaminie serduszka. Jak tu pozostać spokojnym? Takie coś kompletnie mnie rozprasza!

Postanowiłam, że żadnemu z nich nie odpiszę. James mnie o to prosił, a z Remusem wolę porozmawiać w Hogwarcie. To będzie o pretekst do tego, by zacząć pogawędkę z nim.

Wstałam o wczesnej godzinie, nie chcąc tracić dnia, zjadłam śniadanie i naciągnęłam na siebie gruby wełniany sweter. Rano było bardzo zimno, więc oczekiwałam takiej temperatury także po południu i wieczorem.

Usiadłam na szerokim parapecie, otworzyłam książkę na stornie, na której skończyłam, po czym zaczęłam czytać. Tekst Remusa z listu chyba zachęcił mnie do częstszego sięgania po książki.

Długo jednak nie trwało moje zapoznawanie się z lekturą, bo do mojego pokoju wszedł tata informując mnie, że idziemy nad rzekę.

Pamiętałam, że obok rzeki był pagórek, z którego w czasie zimy cudownie zjeżdża się na sankach.

***

Ferie przeleciały mi przez palce podobnie jak poprzednie wakacje.

Zajmowałam miejsce jako jedyna osoba w przedziale pociągu jadącego do Hogwartu. Na półeczce nade mną znajdował się mój kufer, a w ręce trzymałam najnowsze wydanie Proroka Codziennego.

Wyszłam na korytarz, kiedy w samotności zaczęłam się nudzić. Zaglądając do przedziałów szukałam znajomych twarzy. Miałam nadzieję napotkać James'a albo Remusa, którym miałam zamiar odpowiedzieć na list.

Znalazłam Potter'a w przedziale z Lily Evans i (o dziwo!) Severus'em Snape'em. Zdziwiłabym się gdyby nie fakt, że kłócili się, a okularnik właśnie wychodził. Stanął naprzeciw mnie chwilę po zamknięciu drzwiczek.

- Czego tu szukasz, Emillie? - zapytał niemiłym tonem.

- Chciałam odpowiedzieć ci na list, bo nie widziałam sensu w wysyłaniu ci odpowiedzi pocztą.

- Nie jestem teraz w nastroju. - odburknął, wymijając mnie.

- Chwila! - zawołałam, lecz nie zatrzymał się. Zaczęłam iść za nim, mówiąc przy tym. - Sam chciałeś, żebym odpowiedziała ci w realu.

- Teraz już nie chcę. Zapomnij, że w ogóle cię przepraszałem.

Zatrzymałam się marszcząc brwi. Co to za pokręcony człowiek!

- Dupek z ciebie. - skwitowałam jego zachowanie i odwracając się na pięcie rozpoczęłam poszukiwanie Remusa.

Gdy zobaczyłam, że Lupin, Black, Collins i Sun siedzą w jednym przedziale zrobiło mi się przykro. Zapomnieli o mnie. Nie zaproponowali mi, żebym do nich dołączyła.

Suzanne dostrzegła mnie przez szybę. Pomachała energicznie dłonią, po czym zerwała się z miejsca i wybiegła z pomieszczonka, by rzucić się na mnie. Ścisnęła mnie na powitanie.

- Wyobraź sobie, że nawet trochę się za tobą stęskniłam. - szepnęła mi na ucho. - Tylko masz nikomu nie mówić. - dodała.

- Ej, wiecie, że Suzanne...- zaczęłam specjalnie, wchodząc do przedziału. Collins natychmiastowo zasłoniła mi usta dłonią, w której wnętrze ją ugryzłam.

- Emillie! - Rosemary uśmiechnęła się serdecznie i wstała, by mnie uściskać.

Chłopakom przybiłam piątki, po czym usiadłam obok Remusa. Nachyliłam się w jego stronę, szepcząc chłopakowi do ucha:

- W szkole odpowiem ci na list.

Przypadkiem dotknęłam dolną wargą płatka jego ucha. Odskoczyłam i już miałam przepraszać, gdy zauważyłam jego uśmiech oraz zaróżowione policzki. Zawstydziłam się jeszcze bardziej, gdy Syriusz zaczął z nas żartować.

Myślałam, że jego żarty się skończą, ale nawet tydzień później drążył temat. Lupin najwyraźniej postanowił to ukrócić.

- Emillie, chciałabyś pójść ze mną w następny weekend do Hogsmeade? - zapytał na tyle głośno, by siedzący na fotelu Black słyszał go z kanapy, na której siedzieliśmy obok siebie.

Zgodziłam się. Zmieniłam jednak pozycję, w której siedziałam. Odsunęłam moje stykające się z nogą Remusa kolano i odsunęłam się tak, aby nie dotykać się z nim ramionami.

Black parsknął śmiechem. Zaraz przybił piątkę z Suzanne, która siedziała na oparciu jego fotela, a Rosemary pokręciła głową z małym uśmiechem.

- Pięć galeonów. - Collins wyciągnęła w jego stronę rękę w poganiającym ruchu palców, nawet nie prubując się kryć z tym, że założyła się z czarnowłosym o to, kiedy umówimy się z Remusem. Satysfakcja na jej twarzy, gdy chłopak wstał, by pójść do dormitorium po pieniądze była nie do opisania. Przez resztę wieczoru siedziała dumna jak paw.

- Minąłem się z James'em i Peterem. - mruknął zaraz po przyjściu wręczając dziewczynie jej wygraną.

- Myślę, że to już czas, abyście się pogodzili. - zasugerowała Rosemary. - Jeszcze niedawno byliście takimi dobrymi przyjaciółmi...

- Nie przestaliśmy się przyjaźnić. Po prostu trochę się posprzeczaliśmy. - Remus podrapał się po karku w zakłopotaniu.

- Przeze mnie. - zauważyłam. - Też uważam, że powinniście się pogodzić.

- Wcale nie przez ciebie. - chłopak siedzący obok mnie natychmiast zaprzeczył. - A pogodzimy się, kiedy przyjdzie na to odpowiedni moment.

Westchnęłam. To, co robią jest  dziecinne. Kłócić się z kolegami, bo jeden z nich zrobił mi świństwo? Ach, tak właściwie to uczynił to dwukrotnie, ale nie wspominałam o tym żadnemu z moich znajomych. I nie zrobię tego, dopóki chłopcy się nie pogodzą.

- Teraz jest odpowiednia chwila. - szepnęła Rosemary. Popchnęła Syriusza w stronę wychodzących z dormitorium Potter'a i Petera.

Lupin wstał z zamiarem podejścia do nich, lecz zanim odszedł, wzięłam go za dłoń. Ścisnęłam ją lekko w geście otuchy, posyłając chłopcowi uśmiech. Odwzajemnił gest i zanim puścił moją rękę pogładził jej wierzch.

Momentalnie zrobiło mi się gorąco, a od palców aż do ramion przeszedł mnie dreszcz. Coś załaskotało mnie w dole brzucha.

Podszedł do kolegów, niepewnie rzucając:

- No hej.

Dałam dziewczynom znak, by wyszły razem ze mną z pokoju wspólnego. Chciałam, żeby tamta czwórka wyjaśniła sobie wszystko bez naszej ingerencji.

𝕚𝕘𝕟𝕠𝕣𝕦𝕛 𝕞𝕟𝕚𝕖 𝕕𝕒𝕝𝕖𝕛  •  𝕣𝕖𝕞𝕦𝕤 𝕝𝕦𝕡𝕚𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz